- nie wiem, nie drążmy tego tematu dobra?
- No okej.
*Po szkole*
Weszłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się
na łóżku i zaczęłam myśleć, czy mam tam iść czy nie. No w zasadzie, skoro chce
aby mnie Zayn polubił, to chyba muszę stać się trochę bardziej „twarda”. Muszę
chyba wtopić się w ich towarzystwo. Postanowiłam, że jednak tam pójdę. Zeszłam na
dół na obiad i usiadłam przy stole. Mama podała posiłek i zaczęliśmy jeść.
- Jak w szkole? – spytała.
- A jak ma być?
- Co Cię ugryzło?
- Nic?
- Dobra jedz.
Zjadłam i poszłam się ubrać. Ubrałam swoje czarne legginsy i
czarną tunike, do tego czarne dłuższe trampki. Złapałam za pierwszą lepszą małą
torebkę i schowałam klucze i telefon.
- Wychodze! Będę wieczorem! – powiedziałam i szybko
zamknęłam drzwi.
Szłam tak uliczkami i nie wiedziałam czy dobrze robie. W
końcu doszłam na miejsce. Weszłam tam gdzie wczoraj, znów zobaczyłam
kilkanaście osób i tą dziewczynę. „Jej miało nie być” pomyślałam.
- Siema wszystkim – powiedziałam pewnie.
- No siema, siadaj – powiedział Zayn, pokazując ręką na
miejsce kolo niego.
Poszłam i usiadłam na wskazanym miejscu. Blondynka patrzyła
się na mnie, pewnie nadal jest zła, ale należało jej się.
- Chcesz fajke? – spytał Zayn.
- HAHA no proszę Cię! Ta cnotka? – powiedziała
- A daj – odpowiedziałam.
Widziałam zdziwienie na twarzy Perrie czy jak jej tam.
Za bardzo nie wiedziałam jak mam się zachować, jak to palić,
ponieważ nigdy tego nie robiłam. Zayn podał mi zapalniczkę, a ja tylko
podejrzałam jak jeden chłopak również zapala papierosa. Włożyłam więc go trochę
do ust i zapaliłam na początku. Zaciągnęłam się chyba za mocno, ponieważ
zakrztusiłam się dymem, ale po chwili mi przeszło.
- Pijemy coś? – spytałam.
- Chcesz piwo? To masz tam w tej torbie. – wskazał na torbę
która leżała pod ścianom.
Wstałam więc i wyjęłam piwo z torby. Znów usiadłam na swoim
miejscu i otworzyłam puszkę. Wzięłam lekkiego łyka. Było tak niedobre, że
myślałam, że je wypluje. Blondi wciąż się na mnie patrzyła ze zdziwieniem.
- CO się tak patrzysz? – spytałam Perrie, ale bardzo
przyjemnie z uśmiechem na twarzy.
- Nie, tak tylko. – odpowiedziała.
- Aha.
*Kilka godzin później*
- Już 20 muszę iść, sory.
- To chodź Cię odprowadzę. – powiedział Zayn.
- No to idę z wami – wtrąciła się Pez.
- Nie. Chce iść sam na sam z nią!
Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszliśmy. Szliśmy tak bez słowa,
gdy nagle Zayn się odezwał:
- Jutro jest impreza, zapraszam Cię na nią. Przyjde po Ciebie, jak chcesz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz