niedziela, 5 maja 2013

Daddy (+18)



Ze snu wyrwał cię dźwięk brzęczącego telefonu. - Halo ? - powiedziałaś lekko zachrypniętym głosem, nie otwierając oczu.
- Haloooo... hej, skarbie. Obudziłem cię ? Przepraszam. Ta różnica czasu, całkiem zapomniałem. Która jest u was ? - Liam wyrzucał z siebie słowa pospiesznie, a w jego głosie słyszałaś podekscytowanie. Zaśmiałaś się cicho, okręcając się  ciepłą pościelą.
- Tak. Nie ma za co. Pozwól, że zerknę ... hmm... 02:32. -  powiedziałaś i głośno ziewnęłaś.
- Jezu... przepraszam. U nas dopiero po 21:00. To... ja zadzwonię rano, wracaj spać. - już chciał się rozłączyć, ale go powstrzymałaś.
- Nie... w porządku, już się i tak przebudziłam. Możemy pogadać.
- Jesteś pewna ? - spytał. W jego głosie dało się słyszeć troskę.
- Liam.... mów, co tam... - zachęciłaś go.
- Bo, wiesz... Właśnie przyszedł Paul i powiedział nam, że... - zrobił teatralną przerwę.
- Że ? - zachichotałaś, bo wiedziałaś, że to będą dobre nowiny.
- Że.... MAMY TYDZIEŃ PRZERWY I MOGĘ PRZYJECHAĆ DO CIEBIE ! - wykrzyczał do słuchawki. Darł się tak głośno, że musiałaś ją nieco odsunąć od ucha. Po czym śpiesznie dodał:
- Ju-hu ! - jak to miał w zwyczaju. Usłyszałaś gromki śmiech chłopaków, gdzieś w tle.
- To świetnie. Bardzo się cieszę... kiedy przylatujesz ? - zapytałaś podnosząc się, by usiąść na łóżku.
- No, jak najszybciej... bym chciał. Rano mamy jeszcze jakiś wywiad. Do chłopaków przyjeżdżają rodziny...
- Oł, kochanie, tak mi przykro, też bym przyjechała, ale wiesz... mam teraz tyle roboty... nowe projekty...- przerwałaś mu.
- W porządku ! Właśnie dlatego ja przyjadę do ciebie. - powiedział pogodnym tonem. - Ale mam jedną prośbę... Załatw sobie wolne popołudnia. A jutro cały dzień. Rozmawiałem z moją mamą i chciałaby cię porwać na małe zakupy i obiad. Ja mam samolot o 12:00, więc będę dopiero wieczorem, koło... 19:00.
- Kurde... nie wiem. Musiałabym zadzwonić do Miley, nie wiem, czy da mi wolne tak z dnia na dzień. - powiedziałaś przygryzając dolną wargę.
- To też już załatwiłem. - powiedział i zaśmiał się gardłowo, co cię rozbawiło.
- Nieźle... mam jeszcze cokolwiek do powiedzenia w tym związku ? - powiedziałaś z udawanym wyrzutem. Znowu napotkałaś śmiech.
- Tak. Możesz powiedzieć, że mnie kochasz.
- Kocham cię. Dobranoc Payne. Do jutra. - powiedziałaś i rozłączyłaś się. Padłaś z powrotem na łóżko i zgasiłaś lampkę nocną, którą w międzyczasie zapaliłaś. - Wariat.... - zaśmiałaś się do siebie. Po krótkiej chwili twój telefon znowu się zaświecił, sygnalizując nową wiadomość.

Wyciszyłaś telefon i ułożyłaś się wygodnie. Zasnęłaś ciągle się uśmiechając. Budzik zadźwięczał punktualnie o 8:00. - Muszę zadzwonić do Karen. - powiedziałaś do siebie, wybierając jej numer.
- Dzień dobry ? Mogę z panią Payne ? - zapytałaś, bo nie byłaś pewna kto odebrał telefon.
- O, hej... czekaj, zawołam mamę... - odebrała Ruth. - Mamooooooo ! - usłyszałaś w słuchawce. - Maaaaammooooooo ! Telefon ! - wołanie nie ucichło.
- Tak, słucham ? - poznałaś głos kobiety.
- Dzień dobry... tu (T/I)... Liam mówił... - nie dokończyłaś.
- Tak, tak, kochanie... O której będziesz gotowa ? Podjadę po ciebie. - powiedziała ciepłym głosem.
- Właśnie... muszę najpierw podjechać do firmy, mam tam kilka ważnych spraw do załatwienia, a potem, może spotkamy się na mieście ? - zapytałaś.
- W porządku. O 13:00 ? Wyrobisz się z wszystkim, kochanie ?
- Tak, myślę, że tak. Do zobaczenia w Westfield w takim razie. - powiedziałaś uśmiechając się, bo szczerze cieszyłaś się na to popołudnie. Kobieta pożegnała się pogodnie i odłożyłaś słuchawkę. Poszłaś pod prysznic, potem wrzuciłaś coś na ząb i ruszyłaś do firmy. Było dość wcześnie, więc postanowiłaś popracować do 12:00 zanim zrobisz sobie wagary. Czas upłynął ci bardzo szybko. Wezwałaś taksówkę i po kilkudziesięciu minutach stałaś przed wejściem centrum handlowego. Gdy tylko weszłaś, zauważyłaś znajomą sylwetkę. Karen podeszła i przytuliła cię przyjacielsko.
- Witam - uśmiechnęłaś się. - To od czego zaczynamy ?
- Najpierw kosmetyczka. - kobieta wzięła cię pod rękę i ruszyła w stronę ruchomych schodów.
- Kosmetyczka ? Myślałam, że idziemy na zakupy... - zapytałaś skonsternowana.
- Ach... Zakupy też odbębnimy. Nie martw się. Zaplanowałam nam cały dzień. Liam mówił, że nie możesz być w domu... Nie wiem co ten chłopak kombinuje, ale wywiązuje się z tego, co obiecałam. - mówiła kobieta, po drodze obserwując wystawy sklepowe.
- Jak to ? Nie mogę być w domu ? Nie rozumiem... - przystanęłaś na chwilę, co spowodowało, że kobieta odwróciła wzrok od kolorowych witryn. Miała dziwną minę. Chyba miała o tym nie wspominać. Widziałaś, że czuła się zakłopotana, więc nie drążyłaś tematu. - Dobra... nie ważne... - uśmiechnęłaś się i powoli ruszyłaś z miejsca, co kobieta przyjęła z wyraźną ulgą. Po kilku długich godzinach wszelakich przyjemności, opuściłaś centrum handlowe i pożegnałaś się z Karen. Wyszłaś przed sklep, by złapać taksówkę do domu. Liam cały dzień się odzywał, co było do niego niepodobne. Jednak i ty byłaś zajęta, więc nie miałaś czasu zadzwonić. Po chwili twoim oczom ukazała się czarna limuzyna. - Nieźle się ludzie bawią... - pomyślałaś i zaśmiałaś się. Kiedy przechodziłaś obok, z auta wyszedł postawny szofer. Wprawnym ruchem otworzył tylne drzwi i powiedział niskim, spokojnym głosem:
- Zapraszam panią... - rozejrzałaś się na boki. Nikogo oprócz ciebie nie było na parkingu.
- Przepraszam... pan mówi do mnie ? - starałaś się uspokoić głos, ale byłaś zdenerwowana.
- Tak. Zapraszam. - powiedział z uśmiechem widząc twoje zakłopotanie. Podeszłaś bliżej i spodziewałaś się w środku zobaczyć swojego chłopaka. Gdy usiadłaś na skórzanych kanapach, poczułaś lekkie rozczarowanie. Samochód był pusty. Kierowca ruszył, a po usłyszałaś włączający się mikrofon.
- Niech mi panienka wybaczy, ale nie mogę tego zrobić za panią... więc, czy mogłaby pani sama nalać sobie szampana ? - rozejrzałaś się na boki i dostrzegłaś podświetlaną półkę, na której stało wiadereczko wypełnione lodem, a w  nim butelka Cristala. Obok leżała czerwona róża.
- Oczywiście - odparłaś z uśmiechem - Poradzę sobie, niech się pan nie martwi. - napełniłaś wąski kieliszek musującym płynem i upiłaś łyk. - No to teraz tylko brakuje jakiejś romantycznej muzyki - mruknęłaś pod nosem. Jak na zawołanie z głośników popłynęły dźwięki piosenki Franka Sinatry "The way you look tonight". Zaśmiałaś się w głos i wyjęłaś telefon z torebki...

Czekając na odpowiedź, oparłaś głowę o wygodne siedzenie i zaczęłaś się zastanawiać. Cały dzień nie robiłaś nic męczącego, jednak nogi bolały od chodzenia w szpilkach, dlatego uwolniłaś je ze skórzanych obcasów. To było miłe popołudnie z Karen, lubiłaś ją i wydawało ci się, że i ona darzyła cię sympatią. Najpierw byłyście u kosmetyczki. Manicure, pedicure, scrub solny, maseczki... Potem zakupy. Wydałaś nieprzyzwoitą sumę pieniędzy. Będziesz żałować. I na końcu obiad. Poszyłyście do Tossed i zamówiłyście po lekkiej sałatce... Z analizowania i podliczania wydatków, wyrwał cię dźwięk otwieranych drzwi.
- Witam, piękna... - przywitał cię znajomy głos. Po chwili także ujrzałaś rękę, wystawioną w twoją stronę, byś mogła wyjść z auta. Ujrzałaś piękny widok ... Oczy zaszkliły ci się i zaświeciły od ogromu blasku, który oświetlał ścieżkę prowadzącą do drzwi wejściowych domu. Po chwili przeniosłaś swój wzrok na chłopaka, który delikatnie trzymał twoją rękę. Wyglądał bosko. Miał na sobie białą koszulę z dekoltem w kształcie V, na to narzuconą szarą, bawełnianą marynarkę z wysokim kołnierzem i kremowe spodnie.
- No łał...- zdołałaś tylko wyszeptać. - Kiedy ty to wszystko zdążyłeś zrobić ? - zapytałaś przytulając się do niego na przywitanie. On w odpowiedzi podniósł twoją dłoń do swoich ust i delikatnie ją musnął.
- Wróciłem... nieco wcześniej, niż planowałem. - uśmiechnął się czarująco i oplótł cię ręką w talii prowadząc w stronę wejścia. - Mam dla ciebie małą niespodziankę. Tylko... zamknij oczy. I nie podglądaj. - poprosił. Posłuchałaś go, nie chcąc przedłużać, bo byłaś podekscytowana do granic możliwości. Znałaś dobrze układ waszego podwórka, więc bez problemu oceniłaś, kiedy minęliście drzwi wejściowe i zaczęliście kierować się w stronę ogrodu.
- Proszę pana, przepraszam... gdzie zostawić zakupy ? - dobiegł was głos kierowcy.
- U... zapomniałem.. Proszę postawić za drzwiami, później się nimi zajmę. Dziękuję. - powiedział Liam i znowu zaczął cię prowadzić. - Możesz otworzyć oczy.



- Uuum... rano tu tego nie było ... - powiedziałaś, jak tylko rozpostarłaś powieki. Po chwili zdałaś sobie sprawę z tego jak to zabrzmiało. Kompletnie NIE-romantycznie. A przecież tak się postarał. - Przepięknie tu kochanie. - postanowiłaś szybko naprawić swój błąd i odwróciłaś do Liam'a, który stał dwa kroki za tobą.
- Cieszę się, że ci się podoba. Przygotowałem film... kilka filmów... możesz wybrać. - powiedział przyciągając cię bliżej i całując delikatnie. - Tak bardzo za tobą tęskniłem... - ponowił pocałunek.
- Ty wybierz... Dobrze ci idzie organizowanie. - zaśmiałaś się i zmierzwiłaś mu włosy. Podczas, gdy ty umiejscowiłaś się wygodnie na materacu, on podszedł do projektora i włączył film.
- Sama tego chciałaś - rzucił przez ramię. Po chwili na wielkim ekranie zaczęły migotać animowane postacie z "Zakochanego Kundla". Zachichotałaś cicho i poklepałaś wolne miejsce obok siebie, dając znać chłopakowi, by je zajął.
- Idealny wybór. - powiedziałaś i pocałowałaś go, gdy kładąc się obok ciebie, oparł się na łokciu. Odwzajemnił pocałunek i nieco go przedłużył. Gdy oderwał sie od ciebie, podniósł sie nieco i przyciągnął cię do siebie, tak, że teraz leżeliście wtuleni, zwróceni twarzami do ekranu. Czułaś jego zapach. Tak bardzo za nim tęskniłaś. Ręką, którą cię oplótł, zaczął delikatnie kreślić kółka na ramieniu. Leżeliście tak w ciszy i czuliście, że nic więcej do szczęścia nie jest wam potrzebne. Od czasu do czasu muskał twoje czoło ustami, na co w odpowiedzi zbierałaś dłonią, która spoczywała na jego klatce piersiowej, materiał jego koszuli.
- Ooooh, thiiiis is the night, a beautiful night - zaczął intonować Liam, razem z Tonym, śpiewającym serenadę Lady i Trampowi - Looooook at the skies, they have stars in a rise, on this lovely bella notte... - Zaśmiałaś się głośno, gdy wszedł w rolę i zaczął śpiewać tenorem, wymachując przy tym teatralnie wolną ręką.
- Dobrze ci idzie... powinieneś zostać piosenkarzem - powiedziałaś drocząc się z nim. Zmierzył cię udawanym karcącym spojrzeniem i delikatnie dotknął twojego podbródka, przysuwając go bliżej swojej twarzy.
- Kocham cię. - wyszeptał i ledwo musnął twoje wargi, co przyprawiło cię o dreszcz.
- Tęskniłam za tobą, Liam. Za twoim zapachem, dotykiem, ustami, oczami...
- Za nosem, uszami i tym umięśnionym torsem też ? - zaśmiał się cicho i z łatwością przesunął cię tak, ze teraz leżałaś między jego nogami, tułowiem opierając się o jego klatkę.
- Też. - odpowiedziałaś poważnie i spojrzałaś mu prosto w oczy. Patrzyliście na siebie chwilę w milczeniu, aż zauważyłaś błysk w jego oczach i poczułaś coś dziwnego w okolicach jego podbrzusza. Pocałował cię namiętniej i zachłanniej. Umiejscawiając cie tym razem na jego nogach, tak że siedziałaś z nim twarzą w twarz. Teraz dokładniej czułaś jego rosnące napięcie w okolicy rozporka.
- Kochanie.... film... - wyszeptałaś między pocałunkami, które były inne niż zwykle. Był głodny ciebie, tak samo jak ty jego. Zdjął rękę z twoich bioder i sięgnął ręką po pilot, który leżał gdzieś obok W momencie zabrzmiały dźwięki muzyki. Nie przestawał cię całować. Wrócił ręką na twoje ciało. Jego dłonie błądziły, szukając miejsca, którego jeszcze nie dotykały. Dotykał karku, szyi, wplatał je we włosy, by ponownie zjechać w okolicę bioder... i niżej. Zdjął ci bluzkę. Nie pozostałaś dłużna i pozbyłaś się jego marynarki i koszuli, od razu przechodząc do spodni. Zaśmiał się cicho i obrócił cię na plecy. Pozbył się resztek twojego ubrania i zza twojej głowy wyciągnął białe prześcieradło, którym was okrył. Błądził ustami w okolicach szyi, wędrował w dół, muskając delikatnie twoje piersi, które nabrzmiały już pod jego dotykiem. Ręką zjechał w okolicę podbrzusza. Zaczął delikatnie cię masować, przygotowując sobie wejście. Wsunął palec, co spotkało się z twoim cichym jęknięciem. Wrócił do twojej twarzy, wpijając się w twoje usta ze zdwojoną siłą. Poczułaś dreszcze.
- Jeszcze... - szepnęłaś w jego usta. Nie czekałaś długo, chłopak zaraz dołączył drugi palec. Poczułaś przyjemne ciepło i rozpieranie. Był bardzo delikatny. Rozkoszował się każdym gestem, każdym twoim jęknięciem i głośniejszym oddechem. - Chcę cię poczuć... - szepnęłaś znowu.
- Poczekaj. - sięgnął znowu na bok. Gdzie on poukrywał wszystkie te rzeczy, które co raz wyciągał ? Co tym razem ? Zauważyłaś opakowanie prezerwatyw.
- A co jeśli zrobimy to bez nich ? - zapytałaś ze słodkim uśmiechem. - Wiesz, że to utrudnia mi, żeby czuć cię dobrze, wiem też, że tobie to nie sprawia takiej przyjemności... - dokończyłaś i zaczęłaś całować jego obojczyk. Kontem oka zauważyłaś jak je odkłada i uśmiechnęłaś się do siebie.
- Jesteś tego pewna ? - Spojrzał ci w oczy z lekkim wahaniem.
- Pytanie, czy ty jesteś tego pewien. - odpowiedziałaś. W ułamku sekundy poczułaś jak delikatnie się w ciebie wsuwa. Mruknęłaś cicho, byłaś wypełniona, ale on zdołał wejść w ciebie dopiero w połowie.
- Za chwilę się przyzwyczaisz - powiedział miękko i musnął twoją dłoń, która błądziła po jego twarzy.
- Nie czekaj, po prostu wejdź cały. - powiedziałaś i zamknęłaś mocno oczy. Bolało. Ale wiedziałaś, ze warto znieść dyskomfort przez kilka chwil.
tu jest link do tego jak to robiliście , nie jestem zboczuchem -,-

Po chwili już wchodził w ciebie cały. Bardzo powoli i bardzo sensualnie.
- Powiedz jak zaboli... - szepnął całując płatek twojego ucha.
- Już jest idealnie... - odpowiedziałaś oplatając go nogami, co jeszcze pogłębiało jego pchnięcia.
- Aaaagghhhh... skarbie... - mruczałaś, gdy masował twoje piersi, nie zwalniając swoich ruchów w tobie.
- Jesteś blisko ? - zapytał z troską w głosie.
- Ta....tak.... tak mi się wydaje... - z trudem odpowiedziałaś, głośno łapiąc powietrze.
- Ja też... wytrzymaj jeszcze chwilkę kochanie... - poprosił zwiększając siłę z jaką w ciebie wchodził. - Jeszcze chwilę... - Oparł głowę o twoje czoło i ciężko oddychał.
- Aaaaa... - kolejne tchnienie wymknęło się z twoich ust. Nie kontrolując się zaczęłaś jęczeć i mruczeć na przemian. Gdy poczułaś znajomy ścisk w dole brzucha, wbiłaś swoje paznokcie w plecy Liam'a. Posuwistymi ruchami wchodził w ciebie jeszcze chwilę, aż poczułaś ciepłą ciecz wypełniającą twoje wnętrze. Opadł na twoje nagie ciało i szepnął:
- Ja tęskniłem bardziej... - w odpowiedzi zaśmiałaś się cicho i wplotłaś w jego włosy swoje ręce. Leżeliście tak jeszcze chwilę.
- Kochanie... - zaczęłaś niepewnie, nie chcąc po raz kolejny burzyć romantycznej atmosfery - nie należysz do najlżejszych... - Uśmiechnął się w odpowiedzi i położył obok ciebie wtulając się w twoje nagie ciało.
- Tak lepiej ? - zapytał.
- Idealnie. - leżeliście tak dłuższą chwilę i rozmawialiście o różnych rzeczach. Ważnych i tych mniej. Ty opowiadałaś co działo się u ciebie, a on co robił w Nowym Jorku. Opowiadałaś o wspólnych zakupach z jego mamą.
- Ma kobieta zdrowie. - zaśmiałaś się. - Ja po piątym sklepie, już opadłam z sił.
- Powiedziała, że... a z resztą nie ważne...- urwał w pół zdania.
- Ej, nie robi się tak. Zacząłeś to skończ. Co powiedziała ? Że marudziłam pewnie. - zapytałaś
- Nie do końca... Powiedziała... - znowu zrobił pauzę - że byłabyś wspaniałą żoną, dla jej syna.
- Masz brata ? - zachichotałaś, jak mała dziewczynka obracając wszystko w żart.
- Ja mówię serio... nie myślałaś o tym nigdy wcześniej? - zapytał przenosząc swój wzrok na twoją dłoń i wplatając swoje palce między twoje... - Myślisz, że dałabyś radę bez paska opalenizny na twojej lewej ręce, gdzie czwarty palec styka się z kostką ? - zapytał ciągle wpatrując się w wasze splecione dłonie.
- Serio ? Yym... To znaczy SERIO ? Prosisz mnie o rękę tekstem z piosenki Ed'a Sheeran'a ? - chłopak zmieszał się nieco i nie odpowiedział. Brawo, jakaś ty romantyczna. Daj już spokój, bo padnie od nadmiaru uczuć.
- Nie... niee... tak tylko, teoretycznie pytam... Bez pierścionka i klęczenia przecież się nie liczy. - zaśmiał się nerwowo.
- Dla mnie się liczy. I tak... wyjdę za ciebie za mąż, mimo, że nie zadałeś mi tego pytania wprost.  I jeszcze jedno "tak"... To najpiękniejsze oświadczyny jakie mogłam sobie wymarzyć. - pocałowałaś opuszki jego palców i spojrzałaś na niego oczami pełnymi łez, które z całej siły starały się wydostać z ich kącików. Nie mrugałaś, żeby im tego nie ułatwiać. Pocałował cię i już nie było odwrotu. Zamknęłaś powieki, a krople, które z nich spłynęły wcale nie były słone.
- Łzy szczęścia smakują inaczej... - powiedział scałowując błyszczące stróżki z twojego policzka.

pocałunek na zakończenie <3



5 komentarzy:

  1. Genialny ! *.*
    Aż sie popłakałam !
    Głupia ja xd
    Jaki swietny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego ja tak bardzo przeżywam niektóre imaginy?
    Śliczny... Zakochałam się we wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  3. z jakiej piosenki eda to jest tekst?!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepiękny...Ja znowu ryczę jak bóbr. Jest taki wzruszający. Kobieto mam teraz cały ekran zamazany! Kocham Twoje imaginy. Są cudne. Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń