niedziela, 19 lipca 2015

Imagin z Harrym - smutny


Dedykacja dla Claudii Styles - za systematyczne udzielanie się na blogu ! ♥ Koocham!
--------------------------------------------------------------------------------------------------
- Tak bardzo cię kocham ... - szepnął opadając na łóżko . Wasze oddechy były nieregularne i przyspieszone ,jak zawsze to bywa po stosunku. - dzisiaj było ... mistrzowsko - westchnął naciągając na was kołdrę.
- Myślisz,że w trasie będziesz mógł się tak zaspokoić? - zapytałaś chichocząc
- Oczywiście ,że nie ...  - parsknął śmiechem. - skarbie... te 7 miesięcy ... to będzie najgorszy okres  w moim życiu.. - powiedział mocno mnie do siebie przytulając. Nasze nagie ciała stykały się ze sobą ,co nie powodowało u nas wstydu czy niezręczności.
- Będę tęskniła, ale musimy się do tego przyzwyczaić , robisz karierę... - nie dokończyłaś ,bo ci przerwał.
- Robię karierę ,ale żeby potem za  5 lat móc się tobą spokojnie zająć. No nie tylko tobą ,ale też naszymi dziećmi ... - zamyślił się - chce mieć 6 dzieci - parsknęłaś śmiechem - no co ?!- zachichotał  - chce mieć 5 chłopaków i jedną córeczkę , chłopacy stworzyliby zespół ,który nazywałby się One Step ,bo tak chciałby Lou , a nasza córeczka będzie miała najcudowniejszych ochroniarzy . - dodał
- A w tej bajce były smoki? - zapytałaś kładąc się na jego rozgrzany tors.
- Smoka też mogę ci kupić - zaśmialiście się - w tym jesteś wyjątkowa. Nie lubisz zwyczajnych rzeczy . Normalna kobieta chciałaby pieska ,a ty chcesz smoka , czyż to nie wspaniałe?
- Hahaha tak , no faktycznie ,jestem jedyna w swoim rodzaju - znowu wybuchnęliście śmiechem.
- Kocham Cię Claudia ... - westchnął jedną ręką obejmując cię ,a drugą położył na twoją pupę.
- A te łapki gdzie? - zachichotałaś , chłopak uśmiechnął się i uszczypnął cię w to miejsce- erotoman - westchnęłaś teatralnie.
- I widzisz! Ciągle jest na mnie! To ty mnie kusisz , za seksownie się poruszasz i ubierasz ! Za bardzo mnie podniecasz ,żebym zachował zdrowy rozsądek - udawał oburzonego.
-To od jutra zacznę nosić dzwony(szerokie spodnie)  i golfy , dobrze panie Styles? - powiedziałaś poważnie odkrywając swoje plecy
- No już nie wydziwiaj - zaśmiał się i pocałował cię w czoło. Dalszego dialogu już nie prowadziliście. Byliście zwyczajnie zmęczeni. Zapadliście w głęboki sen.
***
Obudził cię cichy chichot , zapewne Hazza. Schowałaś twarz w poduszce chcąc ponownie zapaść z sen.
-Skarbie wstawaj - chłopak zdarł z twoich nagich pleców kołdrę i wskoczył ci na pupę .
*oczami Harrego*
-No rusz dupę!- zaśmiałem się , a ona dalej mruczy coś pod nosem i próbuje mnie z siebie zwalić. Od godziny patrze na jej słodkie minki jak śpi. W łóżku jest taka dzika, a jak leży jest zupełnie bezbronna , normalnie jak dziecko... - Claudia ,kochanie.. - westchnąłem po raz setny tego ranka. Dobudzić ją to jest cud. Szturchałem ją ,całowałem , lizałem, szczypałem, tykałem nawet dawałem klapsy ! A ona ciągle chce spać , jedynym wyjściem był mały szantażyk. - Skarbie jak wyjdziesz z łóżeczka to pójdziemy na zakupy , potem zajedziemy po kawę , do chłopaków i polecimy do mojej mamy na ostatni tydzień przed wyjazdem,co? -zaproponowałem. Wyburczała coś pod nosem , kompletnie nie zrozumiałem o co chodzi ,śmiejąc się zapytałem - co?
-Podaj.mi.majtki.- wycedziła akcentując każdy wyraz.
-Poleż jeszcze chwilkę ja ci zrobię masaż- szepnąłem  , o dziwo była chętna. Wstałem ,aby wziąć mleczko i olejek. Zajęło mi to może z 5 minut ,a ona już spała! No myślałem,że wyjdę z siebie. Czas sięgnąć po drastyczne środki. Rzuciłem wcześniej zabrane rzeczy i poszedłem do kuchni. Wziąłem szklankę wody . Na palcach wkroczyłem do pokoju i chlapnąłem ją całą zawartością, natychmiastowo zeskoczyła z łóżka.
-Idioto! Co ty robisz!? Jestem cała mokra! - krzyczała nie zwracając uwagi,że jest naga. Jej ciało jest idealne ... nie mogłem przestać się patrzeć na jej 2 największe atuty , wyrzeźbiona pupa i idealne piersi. - Harry zboczeńcu ! - założyła moją koszulę. - mógłbyś czasami się trochę pohamować - zaśmiała się dając mi kuksańca w brzuch.
- Próbuję, no ale jak widzisz nie zawsze mi to wychodzi ... - jęknąłem pchając ją na łóżko ,ta tylko się uśmiechnęła i przyciągnęła mnie do siebie .
- Panie Styles czy nie przyzwyczaja się pan zbytnio do takich czułości ? - wyszeptała między pocałunkami.
- Nie sądze , to dopiero przedsmak - ponownie złączyłem nasze usta, tym razem namiętniej i pewnie. Jęknęła , czyli podobało jej się. Jej ręcę krążyły po moim ciele szukając punktu zaczepnego. Pośpiesznie zdjęła moją koszulkę ,którą zdążyłem założyć przed obudzeniem jej. Nie chciałem być dłużny i jej koszulka też już była na podłodze.
- Witam pań.. o shit - Louis wpadł do naszego pokoju jak do siebie, ale speszył się od razu jak nas zobaczył w jednoznacznej sytuacji. Dobrze ,że Claudia zdążyła wtulić się w mój tors i tym sposobem schowała nagie piersi. Spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem . Nie wstydziliśmy się nagości , to znaczy ... ona się nie wstydziła , bo ja miałem jeszcze na sobie bokserki.
- Boże ... hahahahahaha - skuliła się i płakała ze śmiechu. Lubiłem kiedy tak robiła. Cieszy mnie jej szczęście... - a tak ... ogólnie ... to co on robi u MNIE w domu?! - wyrwała się z transu i już chciała wybiec za nim .
- Claudia! Ciuchy! - wrzasnąłem nie chcąc ,żeby Lou zobaczył ją nago . W normalny dzień i jak jesteśmy tylko sami to jest normalne ,ale ... teraz NIE!
-Oww... zapomniałam - zachichotała zakładając swoje bokserki i moją przed chwilą założoną bluzkę . - idziesz ze mną , bo nie będę nad sobą panowała ... - usiadła mi na kolanach i ponownie zaczęła składać pocałunki na moich ustach i szyi.
- Mhmm... - jęczałem , czułem że mój ,,przyjaciel" chce ujrzeć światło dzienne. Rzuciłem ją na plecy i wodziłem rękoma po jej gorącym ciele. Czułem ,że miała ciarki .. dadawało mi to satysfakcji .
- Koniec mizdrzenia , Paul czeka na dole - zaśmiał się Liam zasłaniając oczy rękoma.
- No kurwa ,co jest? - wkurzyłem się opuszczając jej koszulkę. - najpierw Lou , teraz ty .. Co wy robicie u Claudii w domu do cholery? - wybuchnąłem .
- No przepraszam,że nie daliśmy wam czasu na poranny seks ,ale Paul ma informacje. Zejdź na dół proszę - powiedział spokojnie i poszedł .
- Nadrobimy to - pocałowała mnie w szyję - jak pójdą.. - mruknęła czochrając moje włosy . Klepnąłem ją w tyłek i zbiegliśmy na dół.
- Cześć - burknąłem - czego  chcecie? Śpieszy mi się ... -dodałem sięgając po cole.
- To już słyszeliśmy - odparł Paul. - przyszedłem przekazać wam ,że w trasę jedziecie dokładnie za tydzień. - dodał - jakieś pytania?
- Miał być miesiąc! - oburzył się Niall
- Tak,ale dacie dodatkowo kilka koncertów promujących waszą płytę. Ja lece pozałatwiać wam autokar. - powiedział i poszedł zostawiając nas w oszołomieniu .
- To ... zrobić wam śniadanie...? - zapytała niepewna Claudia stojąc na przejściu
- Słyszałaś? - zapytałem .
- ... Tak - odpowiedziała po chwili - więc wyjazd do Anne nie jest aktualny? - zapytała zmieszana.
- Nie...Przepraszam , nie wiedziałem że przesunie termin... - zakłopotałem się .. nie lubiałem kiedy tak na mnie patrzyła ,a jeszcze bardziej nie lubiałem jej obiecywać ,a później nie spełniać tego
- Dobra ... - powiedziała zrezygnowana idąc do kuchni.
*tydzień później, oczami Claudii*
- Idź już ...  Spóźnisz się ... - mruczałam między pocałunkami jakie składał na mojej szyi.
- Ale ja nie chce - wyszeptał patrząc w moje załzawione oczy.
- Idź... nie przedłużaj tego ... będzie bardziej bolało ... - powiedziałam lekko go odpychając.
- Kocham Cię , pamiętaj . Nigdy, prze nigdy cię nie opuszczę, uczynie cię najszczęśliwszą osobą na ziemi. Zobaczysz kochanie ... - powiedział dotykając czołem mojego czoła. Ta chwila mogła trwać wiecznie... czułam się szczęśliwa zapominając ,że rozstajemy się na 7,5 miesiąca... Klęknął przede mną .. uśmiechał się głupkowato patrząc na moją reakcję.
-Boże ... -  cała się trzęsłam , zatkałam usta ręką i czułam napływające łzy.
- Claudio ... zaszczycisz mnie i zostaniesz panią Styles? Pozwolisz, aby moje życie nabrało lepszych barw? -zapytał  wyciągając małe czerwone pudełeczko okryte gdzieniegdzie małymi diamencikami. Kucnęłam niedowierzając. Przytuliłam go z całej siły nie kryjąc wzruszenia. Nie spodziewałam się tego z jego strony.- to znaczy ,że tak? - zapytał nerwowo zerkając na moje oczy .
- Tak , tak ,TAK! - krzyknęłam rzucając się na niego. Nie zwracaliśmy uwagi na paparazzi czy krzyki chłopaków . Liczyło się dla nas nasze szczęście.
- Czyli od dzisiaj mogę cię nazywać pani Styles .. Z czystym sercem oczywiście - zachichotał całując mnie w czoło. Ciągle klęczeliśmy na podłodze tuląc się do siebie.
- Boże Harry... Jestem taka...
- Szczęśliwa?- przerwał mi .
- Najszczęśliwsza - szepnęłam całując jego uśmiechnięte usta. Nadszedł czas rozstania... Płakaliśmy obydwoje , zresztą nie tylko my . Reszta bandy też sobie tego nie oszczędziła.
- To pa... - szepnęłam delikatnie muskając go w policzek. Chciałam odejść ,aby oszczędzić sobie dalszego smutku. Miałam ochotę iść ryczeć w poduszkę. Zatrzymał mnie.
- Pa ... Tylko pierścionka nie zgub  - zaśmiał sie przez łzy.
- Spróbuję - mocno go przytuliłam i rozryczałam na dobre.
Jeszcze raz , z każdym z osobna pożegnałam się i patrzałam się jak odlatują. Przez okno samolotu pomachali mi i przytulili. To było słodkie ... Przez takie zachowanie usiadłam na krawężniku i zaczęłam na nowo płakać. Brakuje mi go ... To nasze pierwsze rozstanie... Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a.
,,Kochanie nie płacz. Teraz to tylko 6 miesięcy i 30 dni. Kocham cię nad życie . Jak dolecę zadzwonie na Skype . W domu czeka na ciebie niespodzianka ,myśle że ci się spodoba. Niall non stop za tobą płacze , przeżywa to gorzej niż twój narzeczony xx Uśmiechnij się proszę ." zrobiłam tak jak kazał. Schowałam telefon do kieszeni i zmierzałam ku wejściu ,gdy zadzwonił do mnie telefon
*rozmowa*
-tęsknię ... - usłyszałam tą charakterystyczną chrypkę
- Ja bardziej - wyszeptałam tłumiąc łzy.
- Kocham cię Claudia - powiedział na jednym wdechu.
- Ja ciebie też Harry , dziękuję ...
- Za co ?
- Za szczęście ,za to że jesteś , za to że mnie kochasz , po prostu ..
- To ja ci dziękuję ,uczyniłaś mnie najszczęśliwszym facetem na ziemi.
- Mnie też! - usłyszałam w oddali głos Niall'a i Louisa .
- Słodko -zaśmiałam się .
- Nie wracasz do domu sama ,prawda? - zapytał przez śmiech.
- Niech zgadnę ... John po mnie przyjedzie . - westchnęłam widząc samochód jednego z ochroniarzy chłopców.
- No dokładnie , przezwyczajaj się - zachichotał - obawiam się ,że będę musiał kończyć , muszę włączyć tryb offine , kocham cię najmocniej.
- Ja cie kocham najbardziej - sprzeczałaś sie z nim.
- Obydwoje wiemy ,że to ja kocham mocniej , pa misia .
- Pa
*koniec rozmowy*
Wsiadałaś do samochodu i pogrążałaś się w smutku . Po drodzę jeszcze wkroczyliście do sklepu . Nabrała cię ochota na ogórki . Po godzinie byliście w domu ,pożegnałaś się się z Joshem i weszłaś do domu . Dziwny zapach ... Naleśniki z dżemem.
- Anne! - wrzasnęłam biegnąc do kuchni .
- Cześć skarbie - mama loczka od razu wbiegła w moje ramiona i czule przywitała. - jak ty pięknie wyglądasz! - skomplementowała mnie
- Dziękuję , a ty piękniejesz z każdą wizytą .. nie wiem jak ty to robisz ,ale zazdroszczę ci figury , co ty tutaj robisz?- gadałam jak zahipnotyzowana.
- Trochę wolniej - zachichotała wypuszczając cię z uścisku -  Zadzwonił do mnie Harry , nie chciał żebyś siedziała tu sama ,więc oto i jestem , chyba się cieszysz? - zapytała przyglądając mi się z zaciekawieniem.
- tak , oczywiście  że tak ! Co powiesz na mały manicure ? Hmm...?
- A wiesz co , oczywiście ! - w trybie natychmiastowym wyszłyśmy z domu i cały dzień spędziłyśmy na przyjemnościach. Tak minął kolejny miesiąc. Zżyłam się z Anne , byłyśmy jak przyjaciółki ,a może raczej siostry..
- Claudia skarbie ... miałam z tobą już o tym dawno porozmawiać... - kobieta usiadła na przeciwko ciebie . - od tygodnia nie wychodzisz z domu , ciągle wymiotujesz , jesz więcej i pomyślałam ,że ... - mama Harrego wyjęła małe opakowanie z torebki - trzymaj .- chwyciłaś podarunek i wzięłaś łyk herbaty. ,,Test ciążowy" zawartość z ust wylądowała na kocu .
- Ja nie jestem w ciąży Anne - oddałam jej to z powrotem. Z dzieckiem nie chce mieć nic wspólnego.
- To tylko spróbuj , jeżeli nie wyjdzie dam ci spokój . Muszę dbać o przyszłość rodziny Styles - zachichotała biorąc swój telefon.
- Ale ja wiem ,że ..
- To idź sprawdź . Zrób to dla mnie . - powiedziała błagalnym tonem . Z niechęciom ruszyłam w stonę łazienki. Zrobiłam test i odczekałam kilka minut . Wyszłam z pomieszczenia i dałam jej test.
- I co ? - spytała zniecierpliwona.
- Tak jak mówiłam - rzuciłam i usiadłam na kanapie .
- Ile odczekałaś ? - zapytała zerkając na test.
- 3 minuty? Chyba .. - powiedziałam niepewnie .
- To poczekamy jeszcze 2 - westchnęła patrząc się na patyczek z zaciekawieniem ,ja natomiast usłyszałam dźwięk połączenia na skype. Odebrałam.
*rozmowa*
- Cześć Claudia , cześć mamo - przywitał się Harry
- Cześć , jak tam po koncercie?
- A dobrze , brakuje mi cię ... Jeszcze 6 miesięcy ... - westchnął ciężko
- Szybko minie kochanie , ja z Claudią mamy dla ciebie wiadomość. Ucieszysz się TATUSIU - rzuciła Anne pokazując jemu test ciążowy .
- Jaki tatusiu? Ja nie jestem w ciąży .. - westchnęłam uśmiechając się do karmery .
- Będę tatą?- loczek wyszczerzył oczy i zakrył buzie dłonią.
- Nie! - zaprzeczyłam zerkając na test . 2 kreski... Przerażenie przejęło kontrole nad moim ciałem. Pobiegłam na górę chcąc odsunąć się od tych wszystkich komentarzy i przekonań. Nie chce tego dziecka...
*oczami Harrego*
Myślałem ,że serce wyskoczy mi z piersi. Ja , Harry Styles będę ojcem! Jako najmłodszy członek zespołu doczekałem się dziecka!!!!
- Gdzie pobiegła Claudia?? - zdziwiłem się, bo powinna się cieszyć ,prawda?
- Pewnie do siebie ,albo zwymiotować.. Od tygodnia nie wychodzi z domu , źle się czuła więc ja kupiłam jej test i proszę! - mama klasnęła w dłonie i skakała jak opętana.
- Mamo , mamo - zaśmiałem się - Mamo.... będę tatą! - wydarłem się i pozwoliłem aby pojedyńcze łzy szczęścia spłynęły po moim policzku. - będę miał dzidzie ! Mamo będziesz babcią! - szczerzyłem się jak głupi.
- Tak się cieszę , a teraz pójdę do Claudii ona chyba nie przyswoiła sobie tej nowinki... - szepnęła jeszcze raz zerkając na patyczek - myślisz ,że spełnisz się w roli ojca? - zapytała już całkiem poważnie.
- Tak , będę najlepszym ojcem. Umm.. Claudia mówiła ci ,że jest ... moją narzeczoną? - zapytałem susząc zęby. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ja .. będę tatą ,  będę miał małego Stylesa..
-Tak , mówi mi o tym codziennie. Tylko jak się budzi pokazuje mi pierścionek i mówi jaki to jesteś wspaniały. Czasami myśle ,że wyprałeś jej mózg . - zaśmiała się , na co jej wtórowałem. - dobra , ja idę .. Nie powinna się teraz stresować. - dodała .
- Tak, tak.. Mogłabyś dać mi znać, kiedy skończysz z nią rozmawiać? Zadzwoniłabyś do mnie ? - zapytałem z nutką nadziei w głosie. Chciałem być na bierząco .
- Tak Harry. Tylko nie nabrój - zaśmiała się i wyłączyła.
Opadłem wygodnie na kanapę i wyobrażałem sobie małego chłopaczyka biegającego pomiędzy mikrofonami z burzą loków na głowie , albo malutkiej dziewczynki o śniadej cerze i brązowych loczkach... Nie spodziewałem się tego... Wow... Zapewne Claudia sama tego by mi nie powiedziała. Dowiedziabym się dopiero jakbym przyjechał. Dzięki Bogu mama wszystko mi ,,kabluje".
- Chłopaki! Chłopaki chodźcie!- darłem się wskakując na czerwoną sofę. Niedługo po tym chłopaki zjawili sie obok mnie.
- No co tam? My też musimy ci coś powiedzieć... - szepnął Zayn nerwowo przeczesując włosy.
- Będę ojcem . - wypowiedziałem dumnie przyglądając się ich miną. Nie wyrazili żadnej pozytywnej emocji.
- To teraz nasza ... - wtrącił Louis zerkając na Daddy'iego . Niedobrze.
-Trasa nam się przedłuża o kolejne 3 miesiące .. - powiedział niepewnie spuszczając głowę. Kolejne 3 miesiące? Nie będę mógł być przy porodzie..?
- Ale... - zaciąłem się . Wiedziałem ,że takie sytuacje mogą się zdarzać, ale.. nie teraz. Claudia mnie potrzebuje, nasze dziecko mnie potrzebuje...
*oczami Claudii*
Tok niepoukładanych myśli. Ja dopiero zaczynałam wkraczać w wiek ,,dorosłości" ,a teraz muszę to przyśpieszyć. Nie naciesze się wolnością, nie będę mogła chodzić na imprezy , same obowiązki. Harry będzie wyjeżdżał na kilka miesięcy ... w dobrym słowie , będę musiała dziecko wychować sama. Ale .. czy chcę tego dziecka? Przecież ta mała istota zniszczy mi figurę ... dalszą karierę ... nie załapie się już na karierę fotomodelki. Będę musiała zrezygnować z marzeń... Boje się tego. boje się reakcji mamy , fanów , chłopaków... Harry na tą wieść ,był ucieszony, ale mógł sprawiać tylko takie wrażenie ,żeby mnie nie zranić.
- Claudia... mogę? - z głębokich zamyśleń wyrwało mnie ciche pukanie do drzwi.
- Ymm.. Tak, tak proszę.. - szybko otarłam łzy i z fałszywym uśmiechem na ustach przywitałam kobietę w mojej sypialni.
- Dlaczego.. nie cieszysz się? - zapytała chwytając moją rękę. Ona , jako matka dwóch wspaniałych ludzi nie musi przejmować się opinią innych ,ale ze mną jest zupełnie inaczej.
- Boje się. Nie chce tego dziecka. Nie chce go , ono wszystko zepsuje , moją przyszłość, przyszłość Harrego. Jesteśmy za młodzi ,a to jest głupia wpadka. Nic więcej.. nie chcemy tego - szepnęłam łkając. Miałam być silna.. Sumienie pękło
- On chce , Harry nie może sie doczekać. Ja zresztą też. Dziecko to jest spore wyzwanie ,ale dacie rade. Macie wsparcie we mnie , w chłopakach. Z każdej strony możecie prosić o pomoc. Nie zabijaj tego dziecka , proszę... TO mój pierwszy wnuk , błagam Claudia .. urodź to dziecko , a ja je zaadoptuje , kochana ... nie płacz..- prowadziła swój mądry monolog ,ale ja nadal nie zmieniłam zdania. Trudno będzie mnie przekonać do zmiany decyzji. Muszę postanowić w ciągu miesiąca , bo inaczej zmiany w ciele będą już widoczne.
- Anne chce zostać sama , przepraszam - wyszeptałam spuszczając głowę na dół. Kobieta opuściła mój pokój ,a ja pogrążyłam się w płaczu. We mnie bije małe serduszko... Nie mogę go zatrzymać... nie mogę... świadomość tego ,że zabiłam dzidziusia ,który żył we mnie.. zabiłaby i mnie. Ułożyłam się wygodnie na łóżku  marząc o spokojnej przyszłości zasnęłam.
*oczami Anne*
Muszę koniecznie zadzwonić do Harrego , musi ją powstrzymać. To nie może się tak skończyć , przecież .. nie ! To dziecko musi się urodzić! Co odbiło Claudii ? Może nie jest pewna uczuć Harrego? Rozumiem ją ... w pewnym sensie..
Trzęsącymi się dłońmi wystukałam numer syna i odczekałam 2 sygnały ,aż w końcu odebrał.
*rozmowa*
-Tak mamo? Co tam?
- Claudia chce usunąć ciążę. - wycedziłam przez zaciśnięte zęby.
- Jak to kurwa usunąć? Jak usunąć? Nie chce naszego dziecka? Mamo zrób coś! Ona nie może tego zrobić! - krzyczał do słuchawki.
- Wiem skarbie.. spróbuje się z nią rozmówić,ale to już jutro. - powiedziałam spokojnie. - a u ciebie jak?
- Mamoo... Trasa mi się przedłuża dodatkowe 3 miesiące... - wyjęczał wciągając powietrze.
- Claudia nie będzie zadowolona... pomyśl też ,że to może wpłynąć na jej decyzję o aborcji , Harry ona cię potrzebuje - podniosłam ton i rozłączyłam się.
*oczami Claudii , miesiąc później*
Ciąża jest. Nie będę jej usuwała, sumienie mi na to nie pozwoli. Skoro Harry tak cieszył się , że zostanie ojcem i poczuł ,że może stanąć na wysokości zadania to ja też tak potrafię.
- Chodź kochana , mamy już odprawę - powiedziała Anne chwytając mnie za rękę. Było pełno fotoreporterów ,dlatego też mieliśmy utrudnione zadanie. Nasza niespodzianka mogła się wydać. Harry , tak jak reszta chłopaków oprócz Niall'a nie wie o naszym przyjeździe . Podczas lotu dużo myślałam o mojej przyszłości. O ślubie, wychowaniu szkrabów... tak szkrabów, to ciąża bliźniacza. 4 miesiące .. tyle dokładnie maja moje maleństwa . Harry będzie w domu za jakieś 5 miesięcy , czyli jak ja już będę rodziła... Ojej ... Z transu wybudziło mnie szturchanie w ramię.
- Chciałaby pani zrobić sobie ze mną zdjęcie? - zapytała mała dziewczynka o blond włosach wyciągając mały aparat.
- Oczywiście ślicznotko - uśmiechnęłam się i zrobiłam zdjęcie za co w podziękowaniu dostałam buziaka w policzek.
- Potrafisz rozmawiać z dziećmi, jesteś stworzona do bycia matką - zaśmiała się Anne . Też nie byłam inna , odruchowo chwyciłam się za brzuch.
***
- Na Woolfblood Street poproszę - skierowałam do taksówkarza. Tak jak napisał mi Niall są już domu ,ale mam się nie śpieszyć , bo pod hotelem są straszne tłumy fanek. Zabrzmiało to tak jakby chciał mnie nastraszyć. Droga minęła dość szybko , Anne dźwigała torby do windy , a ja zarezerwowałam pokój .
-Liam! Liaaam! Cześć Liam! - krzyczała mała dziewczynka do mężczyzny wychodzącego z windy . Kucnął przed nią , przytulił , dał autograf i szedł przed siebie. Czy to aby na pewno był Liam? Wkroczyłam do windy z Anne ciężko oddychając.
- Dobrze się czujesz? - zapytała ..
- Tak , jest okej - odparłam. Denerwowałam się tym spotkaniem... Chcę tego ,ale nie wiem w jakiej sytuacji go odnajdę.
Wjechaliśmy na górę i odnaleźliśmy swój pokój. Napisałam do Niall'a żeby do nas wpadł . Rozpakowując swoje rzeczy usłyszałam pukanie , a chwile później wesoły krzyk irlandczyka
- Claudia kochanie! Tak bardzo tęskniłem grubasie! - zaśmiał się mocno mnie przytulając .
- Tak , tak ja też. Możesz zaprowadzić mnie do pokoju Harrego? -zapytałam podekscytowana.
- Ymmm... Może pomogę ci się rozpakować, zejdziemy na dół coś zjeść, pokażę ci wyspę , hmm? - proponował zdenerwowany .
- oczywiście , później . - uśmiechnęłam sie - too jak , pójdziemy? - może i byłam nahalna ,ale przecież do Harrego przyjechałam.
- Claudia... to ja się jeszcze przywitam z Anne . - wyminął mnie i przytulił sie do brunetki. Przywitanie trwało dobre 20 minut . Myślałam ,że utłuke ich oboje.
- Claudia pewnie jesteś zmęczona po podróży. Prześpij się - odparła Anne zerkając zbłąkana na Nialla.
- Co wy robicie? Chce iść do Harrego! Co wy kombinujecie? - powoli traciłam resztki sił
- bo ja nie wiem ..
- ale ja wiem , prowadź - odparłam szorstko otwierając drzwi. Ten , razem z Anne ruszyli jako pierwsi szepcząc coś między sobą. Niall trząsł się ,a Anne szła z lekkim uśmieszkiem.
-To tutaj , ale musisz coś wiedzieć.. - zaczął Niall .
- Dobra , dobra. - zachichotałam i pchnęłam drewniane drzwi . Wtruchtałam do środka i .. zobaczyłam Harrego ,całującego jakieś 2 panienki . Wszyscy byli w bieliźnie. Oczy zaszły mi łzami . Nie zauważyli mnie , kontunuowali swoją zabawę. Chwyciłam pierwszy lepszy wazon i rzuciłam go na ścianę zaraz obok głowy Harrego. Ten jak oparzony skulił głowę ściskając piersi blondyny. Ten widok... uświadomił mi jaki naprawdę jest Harry , a Niall zapewnie wiedział co sie z nim dzieje ...
- Ałć... - chwyciłam się za serce i wybiegłam , przynajmniej próbowałam ,bo zaraz po tym upadłam histeryzując. Płakałam jak opętana. Anne nie wiedząc co się dzieje weszła do pokoju. Nie wychodziła dłuższą chwilę. W tym czasie Niall ciąglę mnie przytulał , wziął na ręcę i zaniósł do jakiegoś pokoju . Zostawił mnie samą , wiedział czego teraz potrzebowałam. Ryczałam jak opętana nie móc wymazać tego obrazu . Zwaliłam wszystkie rzeczy leżące na półkach. Biłam ściany , podłogę chcąc się trochę rozładować. Nie pomagało nic. Krzyczałam , tarzałam się po podłodzę . Dlaczego..? Oświadczył mi się tylko po to .. żeby mieć kogo wykorzystywać w Londynie , tak?
Uspokojenie się zajęło mi dobre 3 godziny. Ułożyłam się na podłodzę i zasnęłam.
Następnego dnia zastałam pokój w idealnym porządku ,a ja leżałam na łóżku. Przede mną leżało jakieś śniadanie . Nie miałam ochoty nic jeść. Chce się znaleźć jak najdalej tego potwora. Szlochając przybrałam postać zimnej suki. Mam zamiar być nią już na co dzień. Nikt nie szanuje mnie , to ja nie mam zamiaru szanować innych. Oko za oko , ząb za ząb . Westchnęłam ciężko odkładając swój pierścionek na jednej z idealnie położonych bułeczek.
- TO koniec. A może dopiero początek ... - szepnęłam idąc w stronę zajętej łazienki. Ktoś brał prysznic. Wszystko wskazywało na to ,że to pokój Niall'a ,ale on nie lubiał prysznicy. Rozejrzałam się po pokoju szukając jakiejś podpowiedzi. Zółta kaczka ! Tu jest Harry! Zaczęłam panikować , podbiegłam do drzwi i próbowałam je otworzyć , zamknięte. Kluczy też nigdzie nie mogłam zauważyć. Pułapka. Nie chce go zobaczyć. Nie chce przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Wzięłam rozbieg i kopnęłam drzwi z całej siły. Nie ustąpiły.
- Pomocy! Ratunku! - krzyczałam uderzając o drzwi. Nikt mi nie pomógł,a może nie chciał pomóc. - Ratunku! - krzyknęłam głośno,nagle wybiegł Harry w opasanym ręczniku na biodrach i spienionych włosach. Widząc moje zdenerwowanie chciał podbiec ,ale rzucałam w nim wszystkim co miałam pod ręką. Najpierw poszedł wazon, telefon,poduszki,szuflada z komody ,buty , ciuchy.Kiedy amunicja się już skończyła opadłam bezradnie na podłogę płacząc,za dużo.. To nie może być Harry.
- Boże , Claudia kochanie - szepnął szlochając. Otulił mnie swoimi ramionami ,ale odepchnęłam go z taką siłą ,że uderzył o przeciwległą ściane.
- Nie dotykaj mnie i nie mów do mnie kochanie.. Brzydze się tobą! Jesteś moim koszmarem! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię z całego serca! Zniszczyłeś wszystko! Nie masz na co liczyć! Nie zobaczysz też nigdy Darcy - złapałam się za brzuch- nigdy - wyszeptałam - dlaczego Harry? Dlaczego ? - zapłakana oparłam się o ścianę.
-Ja..  -zaczął ,ale jego płacz nie pozwolił na kontynuacje. Skulił się opierając plecy o łóżko.
- Daruj sobie te scenki - parsknęłam śmiechem - wyruchałeś? zaliczyłeś? to teraz wypierdalaj z mojego życia ! Nie chce cię widzieć! Brzydzę się tobą! Jesteś jebanym penisem! Nie zasługujesz by żyć,rozumiesz? - wydarłam się ponownie schylając się po pierścionek. Spojrzał na mnie ,a potem na pierścionek. Kucnęłam przy nim patrząc mu prosto w oczy. Ja przestałam płakać, najwidoczniej przyzwyczaiłam się do bólu,on natomiast wylewał potoki łez ,nie wstydził się tego. - trzymaj kochanie . - położyłam pierścionek na jego kolanie - wiesz jaki jest twój największy problem? - zapytałam ironicznie , otworzył buzie ,bo chciał coś odpowiedzieć,ale mu przerwałam - której z tych dziwek dasz taki piękny pierścionek ,co? Tej blondynce czy rudej,hmm? - wstałam popatrzałam na niego jeszcze chwilę ,odwróciłam się napięcie i stanęłam naprzeciwko drzwi. Te wszystkie wspólne chwile , wspomnienia, wakacje , stosunki ... pierwsze kłótnie ,pocałunek .. To wszystko skumulowało się we mnie w jednym momencie i kopnęłam drzwi z całej siły. Wyrwały się z zawiasów pozwalając mi wyjść. Odwróciłam się do niego i szepnęłam- żegnaj Harry . - chłopak wstał i kierował się w moją stronę. Pobiegłam do swojego pokoju ,w którym siedziała zapłakana Anne. Gdy zobaczyła mnie od razu ruszyła w moją stronę.
-Przepraszam Ann ja odchodzę.- szepnęłam wtulając się do niej. Odwzajemniła uścisk z potrójną siłą.
- Tak mi wstyd.. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas... - nie kontunuowała,bo do pokoju wpanował zapłakany Harry.Nie mógł zatrzymać powietrza,ciągle głośno szlochał przyglądając się sytuacji. Próbowałam jak najszybciej spakować swoje rzeczy ,co utrudniały mi trzęsące się dłonie.- Harry...dziecko...co ty narobiłeś.... - złożyła dłonie do modlitwy.
- Przepraszam - wyszeptał niemal niesłyszalnie. W tym momencie zemdliło mnie na tyle ,że upadłam na ziemie . - mamo dzwoń na pogotowie,[T.I] nie zamykaj oczu , nie zamy...- ciemność.
Obudziły mnie stłumione szepty przeplatające się z głośnym szlochaniem. Postanowiłam zregenerować w sobie siły i nie otwierać oczu.
- Harry... ona ci tego nie wybaczy ... - wyszlochał bodajże Louis.
- Ja... ja wiem... boże... - płakał głośno ściskając moje dłonie . - ona .. zresztą nie tylko ona ..zabije mnie ... mamo ... co ja mam zrobić? - łkał dalej
- To przez ciebie to dziecko nie żyje! To przez ciebie ona leży tu w szpitalu! To wszystko twoja wina! Harry... nie tak cie wychowałam... nie zasługujesz na nią,zostaw ją najlepiej w spokoju.. - kiedy to powiedziała automatycznie moja trzęsąca się ręka zmierzała ku brzuchowi.
- Zawołajcie lekarza! - krzyknął Niall,zaraz po tym poczułam silny ucisk w klatce piersiowej.
- Moje maleństwo.. - wyszeptałam .
- Claudia skarbie... - zaczął Harry
- Nienawidzę cię - otworzyłam zapłakane oczy.Już się nie odezwał ,wybiegł z płaczem. Zaczęłam coraz głośniej oddychać ,robiło mi się słabo .
- Pani Claudio ,czy pani mnie słyszy? - zapytał poważny głos lekarza.
- Yhymm.. - zdążyłam kiwnąć głową zanim wszystkie maszyny zapiszczały równocześnie.
**
-Gdzie ja jestem? - zapytałam sama siebie rozglądając się po białym pomieszczeniu.
-Dzień dobry - powiedział nadzwyczaj spokojny głos jakiegoś starszego mężczyzny.
- Dzień dobry? Gdzie ja jestem? - zapytałam nieświadoma sytuacji.
- Jesteś w niebie. - odparł pokazując ręką białe chmury .
- Umarłam...? - wyszeptałam chwytając się za serce.
- Na początku powiem ci dlaczego tu jesteś... - gestem ręki nakazał mi usiąść - Jak pamiętasz , Harry twój chłopak ,a raczej były chłopak dopuścił się zdrady . Ty z całej zaistniałej furii zemdlałaś ,tak niefortunnie ,że straciłaś jego dziecko. Jak już się domyślasz jedno przyszło na świat jak leżałaś w śpiączce farmagologicznej. Leżysz już tak 2 lata. Harry codziennie do ciebie przychodzi , odwołuje nowe trasy , chce być z tobą i nie odstępuje cię na krok. Tak samo jak chłopcy i Anne . Teraz dam ci szanse zastanowić się czy chcesz wrócić na ziemie czy zostać tutaj ,ze mną. Mam na imię Tobias i jestem twoim aniołem stróżem. - powiedział gestykulując rękoma.
- Ile mam czasu na zastanowienie? - zapytałam szybko.
- 3 dni , w tym czasie będziesz schodziła na ziemie w postaci ducha , nikt cię nie będzie widział . Bądź spokojna , oni myślą że dalej jesteś w śpiączce ,chociaż Harry ma już czarne scenariusze po twoim ataku serca. Do zobaczenia - powiedział zaraz po tym znikając. Jak mam zejść na ziemie? Jak tu jest pusto.. Nic nie słychać.. Jeszcze raz rozejrzałam się dookoła i zauważyłam nieco wyróżniający się tunel . Z lekkim zmieszaniem podeszłam do tego. Przecież jestem w niebie.. nic mi się nie stanie ,chce zobaczyć moje dziecko...
W pewnej chwili znalazłam się w sali ,w której znajdywało się moje ciało . Dla mojego zdziwienia był tam też Harry z małą piękną dziewczynką.
- Widzisz Darcy to twoja mama w 690 dzień leżenia w jednym łóżku... Daj tą laurkę ,położe ją na stolik. Jak mamusia się obudzi ,zobaczy to i ślicznie ci podziękuję - powiedział całując ją w śniade czoło. Jej włosy i uśmiech były identyczne ,takie jak ma Harry. W to kto jest ojcem nie można wątpić. Ma moje oczy.. To moja córeczka.. To ją nosiłam przez 9 miesięcy pod sercem..
- Dobzie tatuś - rozpromieniona dziewczynka ładnie ułożyła kartkę na stolik z innymi ślicznie wyciętymi laurkami . Gdy odchodziła pocałowała mnie w policzek,poczułam to... poczułam jej usta na swoim policzku... Och..
- Ślicznie kochanie - uśmiechnął się biorąc ją na ręcę. - jak byłaś malutka ,taka jak jest teraz Theo to tatuś kupił taki ładny domek w którym mieszkamy razem, myślisz że mamie się spodoba? - zapytał poprawiając jej malutkiego kitka.
- Taak! Jest taaaki duzi - pokazała rękoma - jak ja - zaśmiali się , ile ja bym dała żeby być z nimi... Chociaż nie wiem czy wybaczę Harremu... Siedzieli u mnie jeszcze 2 godziny , dopóki małej się nie znudziło. Pojechałam za nimi ,a raczej z nimi ,bo siedziałam w samochodzie obok Darcy.
- Ładnie pachnie... Jakby... była tu mamusia - zauważył Harry spoglądając w przednie lusterko chcąc zobaczyć czy mnie przypadkiem nie ma w samochodzie.
- Tak , pachnie kwiatuskami - zaśmiała się - kocham cie tatuś,kiedy pojedzemy do wujków? - zapytała bawiąc się swoimi bucikami.
- Pojedziemy teraz, bo babcia Anne też tam jest. Szykujemy się na urodzinki mamusi ,które będą za 3 miesiące ,wiesz? Powinna się niedługo obudzić...  - ostatnie zdanie powiedział pod nosem. Ona jest tak bardzo podobna do Harrego... Ciekawe czy moje drugie dziecko ... nie znam płci.. dało się wykryć tylko Darcy , czy ono też jest tak do niego podobna... Tak minęły 2 dni.. Dom ,który kupił Harry jest piękny ,dokładnie taki jak chciałam. Traktuje Darcy jak księżniczkę, nasze drugie dziecko codziennie odwiedza na grobie i kładzie nowe lilje. To jest piękne , pamięta o nim... O mnie też, siedzi ze mną dziennie 6 godzin wliczając w to przerwy na kawę i dzwonienie do chłopaków jak się czuje Darcy. Brakuje mi ich wszystkich ,jestem z nimi duszą ,ale ciałem nadal leże w szpitalu. Darcy ma piękne dzieciństwo ,tyle osób ją kocha ,opiekuje się nią. Jest rozpieszczana na każdym kroku. A zmarłe dziecko? Jest w niebie ,nie ma nikogo... Nie czuje tego jak bardzo mi go brakuje.. Trudno jest podjąć decyzję. Nie sądziłam ,że będę musiała aż tak bardzo to rozmyślać. Aktualnie siedzę z Darcy w jej pokoiku. Bawi się nową lalką od Harrego ,a on w tym czasie szykuję obiad cały czas na nią zerkając. Spełnia się w roli ojca. Przed oczami pojawiło mi się białe światło ,a w nim Tobias . Pokazywał mi ręką ,że mam za nim iść. Tak też zrobiłam. Wstałam i poszłam za nim. Doszliśmy do tego samego miejsca ,w którym stałam za pierwszym razem.
- Podjęłaś decyzję? - zapytał spokojnie wlepiając we mnie swój wzrok.
- Podjęłam - uśmiechnęłam się szeroko . Robie dobrze. Już od dziś wszystko będzie poukładane .
*oczami Harrego*
Jak dostałem telefon ,że mogę przyjechać po Claudie byłem taki rozradowany ,że pomijałem czerwone światła. Chciałem jak najszybciej się do niej przytulić ,przeprosić.. A później zorganizować nasz ślub... Darcy, Niall,Louis i Harry jechali ze mną , następna tura jechała w drugim samochodzie. Szybko zaparkowałem pod szpitalem , wypakowałem Darcy i pobiegliśmy wszyscy w 13 do jej pokoju.
- Mama! - krzyknęła mała wkraczając jako pierwsza do sali.
- Nie ma jej?- zapytałem rozglądając się za położną.
- Przepraszam ,proszę pani - krzyknął Niall do przechodzącej obok nas pani w białym fartuchu.
- Tak? - zapytała zerkając w karte.
- Gdzie jest ta pani ,która leżała w tej sali?? - zapytałem mając nadzieje ,że powie mi że czeka na dole.
- Zaprowadze państwa ,ale tam nie wolno wchodzić dzieciom.. - wskazała na małą.
- Ja się nią zajmę , idźcie - uśmiechnął się miło Paul biorąc ją na ręcę
- Dzięki stary - ucieszyłem się idąc za pielęgniarką.
- Harry nigdy nie widziałem cie takiego rozradowanego - przytulił mnie Louis .
- Zobaczę swoją dziewczynę pierwszy raz od 2 lat gdzie indziej niż w łóżku szpitalnym - zaśmialiśmy się skręcając na jakiś nieznany mi dotąd oddział.
- Proszę wchodzić po 4 osoby , nie więcej - poinstuowała nas wskazując drzwi  na lewo . Widniał na nich napis ,,Kostnica" .
- Ale ja miałem ją odebrać.. Chodzi o Claudie , Claudie Styles - w papierach do szpitala podałem swoje nazwisko
- Tak ,wiem. Przykro mi. Przed śmiercią napisała list do nijakiego Harrego i Darcy - odczytała z 2 pogniecionych kartek. Upadłem na podłogę .
- Ona nie umarła! Ona tutaj jest! Ona jest ze mną! Claudiaaa! - wrzeszczałem uderzając wszystko co mam pod ręką. Chłopacy próbowali mnie powstrzymać , trzymali mnie na wszystkie sposoby. - nieee! - tarzałem się na podłodze zanosząc się płaczem. Nie płakałem sam,wtórowali mi wszyscy pozostali.
Po godzinnym płaczu pod salą nadal nie odważyłem się do niej wejść ani otworzyć listu. Paul pojechał z małą do domu . Ona... odeszła.. już nie zobaczę jej uśmiechu , nie powącham włosów,nie dotknę.. To moja wina
- Trzymaj - wyszeptał Liam podając mi jakiś żółte tabletki i kubeczek wody. Odepchnąłem jego ręcę ponownie zanosząc się płaczem. Niall dostał już środki na uspokojenie i siedzi w kącie cicho szlochając. Nie jestem w stanie bez niej funkcjonować... To z nią miałem spędzić reszte swojego marnego życia. To ona miała nosić moje nazwisko.. Ona miała ze mną zostać.. Ze swoich głębokich domyśleń wyrwał mnie wysoki głos pielęgniarki.
- Przepraszam , muszą państwo opuścić szpital ,zamykamy . - westchnęła .
- Ja... chciałbym zobaczyć się z Claudią.. - wyszlochałem po dłuższej chwili. Z pomocą chłopaków wstałem i skierowałem się w strone sali. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem. - zostańcie - warknąłem zamykają za sobą drzwi. Po kilku sekundach zastanowienia podszedłem do worka z jej imieniem i nazwiskiem.
Niepewnie rozpiąłem zamek do połowy ,aby ją zobaczyć.
- Więc jednak... to nie jest żart... Zostawiłaś mnie.. A Darcy? To co zrobiłem 2,5 roku temu było wielkim błędem... Nie wiem czy sobie to wybaczę.. Najchętniej poszedłbym nad Tamizę i skoczył z niej krzycząc jak wiele dla mnie znaczyłaś.. ale nie mogę... muszę zostać z Darcy. Ona musi mieć rodziców,.. teraz już tatę ,ale ty zawsze będziesz w jej małym serduszku ,zresztą nie tylko jej ,ale i kilku milionów ludzi na całym świecie ,wliczając mnie... - wyszlochałem głaszcząc jej zimny policzek. Jej wyraz twarzy był dosyć wyraźny i pokazywał uśmiech... Ona się uśmiechała... - bardzo cię kocham , chciałbym być teraz z tobą, chciałbym zostawić wszystko i być z tobą... Claudia dlaczego? Obudź się,słyszysz? Nabrałem się... - uśmiechnąłem się przez płacz. Nie ruszyła się... - proszę... - szepnąłem ściskając jej sztywną dłoń - Claudia... - próbowałem ją rozbudzić ,niestety to też nic nie dało... Nie wiem ile czasu spędziłem przy jej ciele ,ale chciałem wykorzystać ten czas w 100%. - chciałbym powiedzieć ,że przyjdę jutro ,ale wiesz jak jest.. - rozmawiałem
z trupem - kochanie widzimy się ostatni raz.. chociaż nie.. bo jak umrę będziesz tam na mnie czekała ,prawda? - zapytałem w nadzieii ,że mi odpowie . - będziesz czekała z naszym dzidziusiem ... - uśmiechnąłem się lekko - Darcy nam się udała... Może i z wyglądu przypomina mnie ,ale charakterem jest czystą Claudią - moje oczy ponownie się zeszkliły . - Kocham Cię bardzo mocno. Zabiłem cię i nasze dziecko... boże... - poczułem tylko sporą ilość ramion na mojej talii. - to moja wina - wykrzyczałem wyrywając się z ich uścisku. - Tylko Darcy trzyma mnie przy życiu - szepnąłem odwracając się do nich plecami. Usłyszałem ciche szlochania i głośniejsze płacze...
- Córeczko... - szepnęła moja mama czuwając nad jej ciałem - wstań , wstań kochanie - zaczęła ją szarpać . Natychmiastowo wkroczyłem do akcji. Zamknąłem mame w metalowym uścisku , rozpłakała się na dobre przeklinając cały świat,ale wiedziałem że jest zła tylko na mnie , to ja temu wszystkiemu się przyczyniłem , to ja zabiłem człowieka .. zrobiłem to świadomie... Co ja sobie wtedy myślałem? Że się nie wyda? Że mi ulży? Gówno prawda. Popełniłem najgorszy błąd swojego zjebanego życia , brzydze się samym sobą , ja rzeczywiście jestem potworem , nie zasługuje na drugą szanse , lepsze życie ... Bez niej jestem nikim. Ona.. Jest teraz w niebie ... Czuje się tam lepiej , tak? Opiekuje się naszym synkiem ,którego też zabiłem ... Boże jak to strasznie brzmi... Żyje ze świadomością ,że zabiłem ludzi ,których śmierci nie chciałem.
Czy to jest sprawiedliwe?
Dlaczego Bóg nie pozwolił mi się nią nacieszyć?
Zobaczyć?
Czy nawet jeszcze raz pocałować z odwzajemnieniem?
Zabrał mi moją miłość.
Zabrał mi mój mały świat...
-----------------------
Chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność ,ale mam ograniczony dostęp do internetu (mama uważa ,że jestem uzależniona) i jestem na każdym kroku kontrolowana ,ale piszę wszystkie imaginy w Offisie ,więc tylko wklejam i dodaje gify .
Dodałam smutny koniec , ponieważ nie zawsze w życiu jest kolorowo.
Bardzo dużo czytałam imaginów w ostatnim czasie i zawsze są szczęśliwe zakończenia ,teraz to mnie już aż mdli od tego wszystkiego ,mam nadzieje że się spodoba;)
Serdeczne pozdrowienia dla Claudii ! §♥♥♥♥♥♥♥§

środa, 17 czerwca 2015

Imagin z Harrym cz.2

CZĘŚĆ PIERWSZA
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Po wyjściu  , a właściwie wybiegnięciu ze sklepu zastanawiałam się nad sensem mojej paniki. Przecież on nie może mi już nic zrobić , jestem bezpieczna. Minęło trochę czasu ,więc może mnie nie pamiętać... Komórkę zostawiłam w torebce , którą zostawiłam z Harrym ,będzie zły... Klucze też tam są ,nawet nie wiem która godzina... Postanowiłam od razu wybrać się do studia nagraniowego . Po długiej tułaczce znalazłam się pod wielkim budynkiem .
- Camila , co ty tutaj robisz? - zapytał jeden z ochroniarzy moich przyjaciółek z zespołu.
- Cześć.. Przyszłam na próbę - uśmiechnęłam się skręcając w jego stronę.
- To dobrze , dziewczyny już na ciebie czekają - powiedział prowadząc mnie bezpiecznie do wejścia . Już czekają? To która właściwie jest godzina? Przechodziłam długimi korytarzami myślami będąc z osobą ,którą widziałam w sklepie  , wyrządziła mi tyle krzywdy... Weszłam do sali , w której zazwyczaj śpiewamy acapella , nie myliłam się siedziały tam .
- Jesteś! - wrzasnęła Normani mocno mnie do siebie przytulając - nic ci nie jest ? Tak sie o ciebie bałyśmy - dodała przyglądając się mojemu ciału .
- Możesz jaśniej ? - zapytałam nie kryjąc rozbawienia.
- Harry zaraz będzie , dlaczego uciekłaś? Wiesz jak on się denerwował? Wydzwaniał co 2,5 minuty pytając się czy jesteś! Chcesz żebyśmy zawału dostały? - uniosła się Ally .
- Dziewczyny... widziałam go - jęknęłam niepewnie przypominając sobie wydarzenia z przed 4 lat.
- Kogo ? Harrego? - odezwała się Lauren
- Nie... Vinca... - ledwo wypowiedziałam jego imie chwytając się za nadgarstki , doskonale pamiętam co wtedy ze mną robił.. Przywiązywał do metalowych rur znajdujących się w piwnicy , polewał gorącą wodą , znęcał się nade mną tylko dlatego ,że dałam mu kosza... Przez tą traumę musiałam chodzić na terapię do psychologa przez rok , potem poznałam Harrego i wszystko się od tak ułożyło.
- Jak ? Gdzie? - pisnęła Dinah - nic ci nie zrobił? Gdzie wtedy był Harry? - o wilku mowa , w tej chwili wpadł do sali zdyszany Harry wzrokiem szukając zapewne mnie .
- Boże Cam , myślałem że cię ktoś porwał... - odetchnął mocno mnie przytulając , przez tą bliskość czułam jego przyspieszone tętno.
- Przepraszam .. - wydukałam .
- No mów! - wrzasnęła Dinah .
- Harry był wtedy w przymierzalni... Ja.. spojrzałam w stronę kas i widziałam go .. zauważyłam Vinca ... - wyszeptałam mocniej ściskając koszulkę Harrego.
- Był tam? - podniósł ton - dlaczego mi nie powiedziałaś? Mógł pobiec za tobą , mógł ci coś zrobić! Ja byłem pod ręką , nie wybaczyłbym sobie jeżeli coś by ci się stało.. - spoważniał nagle patrząc w moje oczy. Mówił szczerze , a jego wszystkie mięśnie napięły się pod wpływem chwili.
- Przepraszam... Nie pomyślałam , wystraszyłam się i uciekłam ... Przepraszam ... - wycedziłam ogarniając swój stan - było minęło , możemy już zacząć? Chciałabym coś w końcu kupić.. - odparłam .
- Jasne - mruknęła Normani.
- Poczekasz na mnie ? - zapytałam Harrego , nadal był poddenerwowany całą sytuacją ,przytuliłam go jeszcze raz.
- Oczywiście - odparł po chwili całując mnie w czoło.
Usiadłyśmy na wygodnych krzesłach i zaczęłyśmy od Miss Movin' On poprzez Bo$$ ,a zakończyliśmy Reflection . Przez ten cały czas Harry grzebał w telefonie ,nie był nami zainteresowany .. Może to i dobrze , trochę się go wstydzę... Mój głos wyróżnia się od pozostałych , więc zwracam na siebie większą uwagę. Z dziewczynami uzgodniłyśmy dokładną godzinę przybycia limuzyny i kolory strojów ,abyśmy się nie powtarzały. Byłam gotowa do wyjścia .
- Już możemy iść - odezwałam się machając mu ręką przed oczyma.
- Już? - przetarł oczy , zapewne ze zmęczenia .
- Tak , chodź do centrum .. Potrzebuje sukienki  - mruknęłam pomagając mu wstać.
- Ale nic ci nie jest? - zapytał chcąc się upewnić.
- Tak , spokojnie .. To było jednorazowe - uśmiechnęłam się niemrawo . Pożegnaliśmy się z dziewczynami i spokojnie , bez paparazzi wyszliśmy z budynku. Skierowaliśmy się do Range Rovera Harrego i w ciszy pojechaliśmy .
- Jesteś zły? - zapytałam pocierając jego udo. Po chwili zapewne zastanowienia odparł .
- Nie jestem ..Po prostu jestem rozczarowany twoją postawą , mogłaś mi powiedzieć ... Zrobiłbym coś ,przecież .. - przerwał mu dzwonek mojej komórki , widząc moje zakłopotanie sam ją odebrał . - Halo? ... Tak ... Jasne ... Naprawdę? - zaśmiał się  - przekaże , trzymaj się - uśmiechając się rozłączył komórkę .
- I co ? Kto to był ? - podpytywałam wysiadając.
- Kolega ..
- Mój ?
- Nasz - uśmiechnął się szerzej obejmując mnie w pasie .
- I co  ?
- Nic specjalnego ..
- Harry , co miałeś mi przekazać?
- Tylko to ,że One Direction i Fifth Harmony występują na dzisiejszej gali - odparł bez uczuć. Przystanęłam na chwilę ,aby jeszcze raz przefiltrować to co powiedział.
- Naprawdę? AAAAAAAAAAA - w czasie mojego ''orgazmu'' rozbawienie Harrego doszło do szczytu . Śmiał się ze mnie nagrywając przy tym. Podłe ,ale prawdziwe. - kochanie rozumiesz? To nasz pierwszy wspólny koncert  ! O boże .. Ja nic nie mam w szafie... Chodź szybko! - pociągnęłam go za rękaw od płaszcza prowadząc go do pierwszego lepszego sklepu z odzieżą.
- Wolniej ,bo zgubię swój urok - zaśmiał się podążając za mną. Od razu rzuciłam się na dział z sukniami. Miałam mały wybór i nic nie rzuciło mi się w oczy . Zapewne dziwi was to ,że sukienkę na galę kupuję w sieciówkach ,ale nie mam pięniędzy żeby zapłacić za uszycie sukni , a nie chcę prosić Harrego o gotówkę , bo nie od tego go mam.
- Camila , chodźmy do innego sklepu ... Tu śmierdzi starą babcią - skrzywił się chłopak zatykając nos .
- Przestań.. No ,ale faktycznie , nic tu nie ma ... Chodźmy do ...
- Sex Shopu? - zaproponował śmiesznie poruszając brwiami.
- Hahah nie ciołku do...
- Do damskiej łazienki ,żeby uprawiać tam dziki , namiętny , szybki seks? - nie mogłam się powstrzymać od wybuchnięcia śmiechem i roześmiałam się na cały głos dławiąc się śliną .
- Dobre!  - klasnęłam w dłonie wychodząc z pomieszczenia.
***
- Masz ją w końcu ? - zapytał zniecierpliwiony Styles zaglądając za kotarę  .
- I jak? - obkręciłam się wokoło ,aby pokazać mu jak się lśni .
- Nie - burknął zasiadając na swoje miejsce .
- Dlaczego nie? - zdziwiłam się
- Jest za obcisła i musiałabyś pójść bez stanika ,a poza tym jest za krótka i nie pasuje do mojego krawatu . - odparł jednym tchem ,próbując przekonać mnie do zmiany stroju.
- Biorę ją , a krawat możesz zmienić - odparłam ściągając ją z siebie .
***
- Dobra , Normani dzwoniła i powiedziała ,że nie masz się przejmować strojem na scene , bo Lou coś dla was przygotowała - powiedział Harry dopinając ostatni guzik swojej marynarki.
- Wyglądasz... apetycznie - mruknęłam przysuwając się do niego .
- A ty ... tak bardzo podniecająco .. - jęknął dotykając mojego policzka ,abyśmy chwilę później mogli utknąć w namiętnym pocałunku . Tą chwilę uniesienia zepsuł nam Niall ,który potrafił wyczuć moment .
- Okej gołąbki , widzę że tu przygotowania idą pełną parą ... Camila , wyglądasz bosko - skomplementował mnie blondyn .
- Dziękuję panie Horan , pan też jest niczego sobie - zachichotałam obejmując loczka. Po 10 minutach wszyscy zasiedliśmy w limuzynie rozmawiając o jakiś dennych rzeczach .
- Zapamiętaj to . - szepnął Harry - Nikt nigdy nie liczył się dla mnie tak jak ty.Jesteś powodem ,dla którego mam ochotę wstać rano ,bo wiem ,że gdzieś na mnie czekasz.Nie opuszczę cię.Obiecałem coś sobie ,a także tobie . Nikt nie ma  większej władzy nad zakochanym mężczyzną ,niż kobieta którą kocha , wiesz? Jesteś dla mnie całym światem Cam . Bardzo cię kocham ... - wyszeptał do końca ,a ja wybuchłam niepohamowanym płaczem , to było coś pięknego.. Tak bardzo romantycznego , boże... - Hej , nie płacz  - powiedział nieco głośniej całując jedną z moich spadających łez.
- Harry.. Ja nie wiem .. Co mam powiedzieć , to było piękne ... Jeszcze nikt mi tak nie powiedział... Dziękuję , tak bardzo cię kocham - wyszlochałam wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Dlaczego ona płacze? - zapytał ,,dyskretny" Louis.
- Płacze ,bo powiedziałem jej prawdę... A teraz chcę żeby wystąpiła na scenie jako narzeczona Harrego Stylesa - na te słowa wszyscy zdębieli. Już nikt nie rozmawiał ,tylko wlepił swój wzrok w nas. Niesprawnie uniosłam głowę wycierając strumienie słodkich łez wzruszenia .
- Możesz powtórzyć? - wycedziłam pociągając nosem. On uśmiechnął się słodko i poprosił kierowce o zatrzymanie auta. Wysiadł z niego , nam również kazał tak zrobić. Liam się sprzeciwiał ,bo uważał ,że nie zdążymy na uroczystość ale jakoś dał się przekonać.
- Wiem ,że to miejsce nie jest jakieś romantyczne i nie zapamiętasz tego na długo ,ale chciałbym złożyć ci śluby ,że będę ci wierny do końca swoich dni. Jesteś tą jedyną , czuje to ... Nie wyobrażam sobie życia , w którym by nie było ciebie .. Jesteś wspaniała , twój uśmiech , głos , włosy ... Twoje ciało... - zaczął wymieniać ,a ja dostałam odrętwienia całego ciała , w między czasie gdy on kucnął na prawe kolano wyciągając w kieszeni małe pudełeczko - Camilo Cabello uczynisz mnie i ...
 - Tak! - pisnął Niall rozklejając się na dobre. Wywołało to u nas saldo śmiechu ,ale Harry nie chwycił żartu i poważnym tonem dokończył
- I zostaniesz moją żoną ? - zapytał nienagannie oblizując usta ze zdenerwowania..
- Ja... Ja... Nie wiem Harry ... - wydukałam .

------------------------------------------------
Powróciłam do żywych ;)
Jak tam? Będziecie mieli paski ?
Ja się nie załapałam :/
W następnym roku będzie lepiej ! !

czwartek, 11 czerwca 2015

IMAGIFY , TWEETY , KRÓTKIE IMAGINY


1.
Twój tweet: Kochani, mam dla was wiadomość. Otóż... Za 9 miesięcy dojdzie nam nowy członek One Direction! Jestem bardzo szczęśliwa!
Pregnant
Tweet Liam'a: @(twojanazwa) Fani oszaleją ,jeżeli odziedziczy urodę po tatusiu !

2.
Twój tweet:
Jak myślicie dobry wybór na randkę z pewnym panem? ;)
Outfif
Tweet Lou (stylistka chłopców) ; @twojanazwa idealne do twojej figury! Teraz chodź do mnie , bo muszę cię doszykować do końca!
Tweet Louisa: @twojanazwa czyżbym był tym ,,panem" ? ;*
Twój tweet : Możliwee , całkiem prawdopodobne.
Tweet Louisa ;W takim razie jestem szczęściarzem ...

3.
Liam: Jeżeli zaraz nie usiądziesz ,powiem [T.I] ile razy masturbo...
Zayn;Zamknij się!


4.
Twój chłopak; Mam już pierścionek ,oświadcze się jej , będziemy mieli 5 dzieci , nazwiemy je waszymi imionami.
Liam:


5.
Ty; Chłopaki!
1D;Co?
Ty; Gdzie są ręczniki?
1D;


6.
Ty: Złaźcie stamtąd!
Niall: Nie !
Louis: Dopóki nie wybierzesz!
Ty; Co mam wybrać?
Harry: Kogo z nas bardziej kochasz!


7.
Fan; Twoja nowa dziewczyna - [T.I] jest pustą idiotką żerującą na twoich pieniądzach. Płacisz jej za seks czy jesteś jej sponsorem?
Harry;


8.
*kiedy Harry widzi,że Louis się do ciebie przystawia*


9.
*twój żart nikogo nie rozśmieszył , powtórzyłaś go Niallowi*
Niall:


10.
Ty; Nie zrobisz tego - wyśmiałam go .
Louis; Przyjmuję wyzwanie , pokaże ci ,że nie jestem pantoflem - powiedział obrażony.
Ty; W takim razie zgadzasz się nie rozmawiać ze mną jeden dzień? To też się tyczy wysyłania wiadomości , dzwonienia , tak jakbyśmy się w ogóle nie znali . - odparłam pełna podziwu. Jesteś w stanie wytrzymać beze mnie jednego dnia?
Louis: Dobrze , ale ... mogę cię pocałować ten ostatni raz? - zapytał nie czekając na odpowiedz wpił się w moje usta najmocniej jak potrafił - kocham cię - powiedział i odszedł.
Nietypowe zadanie , nieprawdaż? Zrobiłam to specjalnie , nie chce żeby widział jak umieram. Zostały mi 24 godziny życia , zachorowałam na raka ,Louis nic o tym nie wie i się nie dowie.
*dzień później*
Louis wszedł do twojego domu i krzyknął;
- Kochanie udało mi się , zrobiłem to ! - był z siebie dumny , ponieważ nigdy nie rozstawaliście się na tak długo , dokonał obietnicy , nie kontaktował się z tobą , nie pisał sms'ów ani nie dzwonił. Nie było cię . Pojechał do twoich rodziców , ponieważ nie mógł na ciebie więcej czekać. Powiadomili go o twojej śmierci , dając mu list napisany przez ciebie.
,,Zrobiłeś to skarbie , teraz rób tak codziennie , Kocham Cię" . Chłopak się załamał . Nie funkcjonował normalnie. Dziennie opiekują się nim 3 psychologów. Nie mógł pogodzić się z twoim odejściem.

11.
*Chłopaki czekają na ciebie w restauracji , ponieważ ZAYN ma cie im przedstawić*
Niall; O fuck , jaka laska 
Zayn: To właśnie [T.I] , moja nowa dziewczyna

Louis: Tsaa, teraz mnie już nie nabierzesz!

TY: Cześć chłopaki  , jestem [T.I] *uśmiechnęłaś się promiennie*
Zayn: A nie mówiłem!


12.
*Schodzisz po upojniej nocy z Niall'em*
Harry: Przez was ani na moment nie zmrużyłem oka!
Ty; No wiesz.. Jeżeli robi to się 7 razy w ciągu jednej nocy to trudno być cicho...
Harry: Ile razy?!

Niall: Siedem *uśmiechnął się nonszalancko*
Zayn: Okeeej

Niall: Mówię ci stary , to było coś..

Liam: Tak , tak Nialler *mówi do ciebie na ucho* idziemy z nim do seksuologa.

13.
Harry:Kochanie...Bo ja ...zrobiłem coś strasznego...zdradziłem cię *powiedział w końcu *
Ty;Ja zrobiłam coś o wiele gorszego.
Harry; co?
Ty: Zaufałam ci *powiedziałaś po czym odeszłaś *

14.
Niall: *wskazuje na ciebie* Twoja dupa?
Liam; Moja księżniczka.
Harry:Czemu z nią jesteś?
Liam: Bo ją kocham.
Louis: Ma fajne cycki?
Liam: Ma piękne oczy.
Niall: Zaimponowała ci w łóżku ?
Liam: Jest śliczna gdy śpi


15.
*Louis piszę do ciebie sms'a po tym jak zerwał z tobą chłopak*
,,Jak się trzymasz?"
Odpisujesz mu ; ,,Jest kurwa zajebiście ,lepiej być nie może ,śmieje się cały czas,od jakiegoś czasu dławię się łzami"
Louis; ,,To dobrze"
Po 5 minutach piszesz mu ; ,,Jest kurwa tak źle jak nigdy nie było,szukam leków po szafkach , czegokolwiek .. Nic nie ma.. "
Louis odpisał ci po niespełna 30 sekundach ,,Za 10 minut jestem''

16.
Ty; Kochasz mnie?
Niall; Tak .
Ty;Kogo będziesz kochać jutro?
Niall: Ciebie.
Ty;A następnego dnia ?
Niall: Ciebie
Ty; A za 20 lat?
Niall; Inną.
Ty; kogo?
Niall; Naszą córeczkę.

17.
Zayn; Chyba się w tobie zakochałem...
Ty; Piątka!
Zayn: Ty też się we mnie zakochałaś?
Ty; Nie , oboje mnie kochamy!

18.
*Byłaś z Liamem u Josha ,po 30 minutach wychodzisz*
Josh: Ymm.. [T.I] ..
Ty; tak?
Josh; Chyba o czymś zapomniałaś..



19.
Liam; [T.I] patrzy , pokaż klatę!
Zayn;


Harry; Mam lepszą.



20.
Ty; Harry zakład o to ,że nie upieczesz babeczek bez użycia proszku?
Harry; Spoko ,spoko ,ale co będzie wygraną?
Ty; Powiedzmy ,że jeżeli wygrasz to się z tobą prześpię.
*10 minut później*
Ty; Oj Harry , nie dasz rady!
Harry; Zobaczymy.


21.
Twój tweet; Codzienny widok.Możecie zazdrościć.
Large

--------------------------
Przepraszam za tak długą przerwę...
Oceny i te sprawy ..
Znacie to..
Postaram się być pilniejsza i dodawać imaginy co najmniej raz na 2/3 dni .

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Imagin z Harrym (bad boy , szkoła)


- Jaja sobie robisz, Styles? Nie uważasz, że to już lekka przesada? - krzyczałam.
- Maleńka, ale o co ci chodzi? - zapytał patrząc na mnie jakby miał mnie zaraz przelecieć.
- Nie udawaj idioty. Z resztą i tak już nim jesteś.
Wyszłam za ogrodzenie szkoły wkurzona jak co dzień. Ten chłopak doprowadza mnie do szału. Co on sobie wyobraża? Myśli, że jest pępkiem świata? Styles to gwiazdka naszej szkoły, a zarazem największy dupek i kobieciarz. Przeleciał już większość uczennic naszego liceum, a one zakochane w nim po uszy chwaliły się tym dookoła. Wszystkie jednak kończyły tak samo. Płacz i lament, że ich piękniś je zdradził. Idiotki. Wierzyły w wielką miłość z Harrym Stylesem. Poskradały rozumy. Ja nie będę jedną z nich, a jego zaloty mam głęboko w dupie.
Wróciłam do domu i od razu do moich nozdrzy dobiegł zapach naleśników.
- Cześć! - przywitałam się z domownikami, a po chwili zobaczyłam biegnącą w moim kierunku Emilie.
Uśmiechnęłam się na jej widok i mocno przytuliłam.
- Co tam, mała? - zapytałam trzymając siostrę na rękach.
- Mama zrobiła obiadek. Jesteś głodna?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Zdjęłam kurtkę i buty, a następnie udałam się w kierunku kuchni.
- Siadaj. Z czym chcesz? Dżem truskawkowy, nutella czy twarożek? - zapytała mama wciąż smażąc kolejne przysmaki.
- Z dżemem poproszę.
Dzień minął jak zwykle. Obiad, zabawa z Emilie, następnie chwila przy książkach, kolacja i spać. Nic nadzwyczajnego. Zbliżała się dwudziesta trzecia, a ja właśnie kładłam się do łóżka. Przymknęłam na chwilę oczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się na łokciach i w progu zobaczyłam Emilie.
- Coś się stało? - zapytałam zapalając lampkę.
- Mogę z tobą spać? Proszę - mówiła swoim ciepłym głosikiem.
- Dlaczego? Jeszcze niedawno chciałaś spać sama.
Mała tylko spuściła głowę i się nie odzywała.
- No dobrze, chodź tutaj - powiedziałam odkrywając róg kołdry.
Emilie od razu z uśmiechem na twarzy podbiegła i wdrapała się na łóżko.
- To dobranoc - skwitowała i pocałowała mnie w policzek.

Kolejny dzień zaczął się jak zwykle, chociaż tego dnia miałam wyjątkowo dobry humor. Strój miałam przygotowany dzień wcześniej. Wszystko było idealnie dopasowane. Miałam fioła na punkcie mody. Wszystko musiało do siebie pasować, a odrobina ekstrawagancji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Założyłam dżinsowe szorty z wysokim stanem, biały bralet a na to różowy sweterek. Do ręki wzięłam torbę i wyszłam z domu. Na dworze było ciepło. Kwiecień to jeden z moich ulubionych miesięcy. Słońce nas nie przypala, tylko lekko grzeje. Minęłam mury szkoły i jak co dzień przywitał mnie rozbawiony Styles.
- Cześć słońce - powiedział, dając mi przy tym buziaka w policzek.
Nigdy nie zważał na to czy miałam na niego ochotę czy nie. Po prostu było to już jego poranną tradycją.
- Cześć Harry. Mam dziś wspaniały nastrój i nawet ty mi go nie popsujesz - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy.
- A czyja to zasługa? Mam nadzieję, że nie mam żadnego konkurenta. 
- Zawsze się ktoś znajdzie - skwitowałam.
- Nie możesz mnie zdradzić. Nie pozwalam - mówił udając obrażonego.
- Ciebie nigdy nie zdradzę, wiesz o tym - powiedziałam bez zastanowienia, a po chwili żałowałam swoich słów.
- To jak, może masz ochotę na kawę dziś wieczorem?
Zatrzymałam się przy drzwiach do mojej klasy i próbowałam wymigać się od odpowiedzi.
- Zaraz mam biologię, a muszę powtórzyć ostatni temat. Mógłbyś?
- Mam sobie iść? - zapytał wprost.
- Nie chciałam tego tak dobitnie powiedzieć, ale tak, o to mi chodziło.
- Pamiętaj, że do tematu kawy wrócę. A teraz ucz się, skarbie. Nie przeszkadzam - powiedział i odszedł.
Nie dotykał mnie, nie wkurzał... Coś chyba było nie tak. A może to ja tak bardzo go nie odpychałam. Sama nie wiem. Wzięłam książkę do ręki i próbowałam przypomnieć sobie ostatni temat. Budowa gałki ocznej tak bardzo mnie fascynowała, że zauważyłam jak Harry stoi oparty o szkolny parapet wraz z Emmą. Rozmawiali i co i raz wybuchali śmiechem. Miałam wrażenie, że ta laska widocznie leci na Stylesa. Ubrana była w obcisłe dżinsy i zwykły czarny top. Klasycznie, a jednak strój podkreślał jej walory. Dziewczyna coraz bardziej zbliżała się do Harrego, a jemu najwyraźniej się to podobało. Emma stanęła na przeciwko niego, a jego dłoń znalazła się na jej biodrze. Patrzyłam na nich, a mój oddech stał się płytszy. Byłam zła, a może zazdrosna? Uśmiechali się do siebie, a ja miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Schowałam książkę do torby i wstałam z miejsca. Nie miałam ochoty dłużej ich oglądać. Z hukiem weszłam do łazienki, w której na szczęście nikogo nie było i oparłam się o umywalkę. A jednak popsuł mi humor. Teoretycznie powinnam się cieszyć, może w końcu da mi spokój, ja jednak byłam zła, że zamiast zabiegać o mnie dotyka jakiejś laski. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam jak w moim oku zbiera się łza. Szybko ją otarłam, a po chwili usłyszałam dzwonek na lekcje. Ja jednak zamiast wybrać się do klasy usiadłam na zimne płytki i próbowałam odetchnąć. Po jakiś piętnastu minutach wstałam i wyszłam ze szkoły. Jeden dzień wolnego mi nie zaszkodzi. Zmierzałam w kierunku parku na obrzeżach miasta. Policja raczej tam nie jeździła, a nie potrzebowałam jeszcze kłopotów, by spisali mnie za opuszczenie lekcji. Usiadłam na jednej z ławek i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Widziałam każdą minutę na zegarku. Czasem ktoś przechodził, ale nic więcej się tam nie działo do czasu... W pewnym momencie zobaczyłam zbliżającą się grupkę chłopaków. Ich głośny śmiech było słychać dużo wcześniej. Wagarowicze. Nie chciałam przebywać z kimś takim, czułabym się co najmniej dziwnie, jednak nie miałam innego wyjścia. Nadal siedziałam w tym samym miejscu. W pewnym momencie usłyszałam dobrze znany mi głos. To mogło oznaczać jedno. Styles. Odwróciłam się i spotkałam się z nim wzrokiem. Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Powiedział coś do reszty chłopaków, a za chwilę zmierzał w moim kierunku. Przekręciłam głowę tak, by Harry zrezygnował ze spotkania. Nie dało to żadnych rezultatów. Usiadł obok mnie i dotknął mojego kolana.
- A ty nie w szkole? Nie ładnie tak się zrywać z lekcji - powiedział wciąż nie odrywając dłoni.
- I kto to mówi - bąknęłam, nawet na niego nie patrząc.
- Co się stało, że tutaj przyszłaś?
- Nic.
- Ej, maleńka...
- Nie miałam ochoty siedzieć w tej budzie, a w domu są rodzice. Zadowolony? - stwierdziłam i wstałam z miejsca.
On zrobił to samo i próbował o mnie podejść. Ja jednak nie miałam ochoty na dalszą konwersację. Do moich oczu napłynęły łzy. Chciałam odejść od niego. Wciąż miałam w głowie jego i Emmę. Na cholerę do mnie podszedł skoro ma już swoją laskę?
- Poczekaj - powiedział i złapał mnie za nadgarstek.
Zatrzymał mnie, a ja próbowałam uciec od niego wzrokiem. On jednak delikatnie podniósł moją głowę tak, bym spojrzała mu prosto w oczy.
- Coś się stało? - zapytał poważnie.
- Nie - powiedziałam po chwili.
- [T.I] ja widzę. Ktoś cię skrzywdził?
- Możesz mnie zostawić w spokoju? - powiedziałam spokojnie.
- Doskonale wiesz, że nie potrafię.
- To się postaraj.
- Ale mi na tobie zależy .
- Chyba nie tylko na mnie.
- O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony.
- O twojej dziewczynie - skwitowałam.
- Jakiej dziewczynie? Ja nie mam dziewczyny.
- A Emma?
- Z nią mnie nic nie łączy.
Mówił tak jakby się tłumaczył, a ja czułam jakby mnie zdradził. 
- Widziałam was dzisiaj.
- Kochanie, ja do niej nic nie mam. To zwykła pusta laska z ładnym tyłkiem. Tyle.
- A ja? Też mam być kolejną pustą laską, którą przelecisz? - mówiłam, a po moich policzkach spłynęły łzy.
Zależało mi na nim?
- Chciałbym, żebyś była kimś więcej - powiedział, a ja nie wiedziałam co zrobić.
- O czym Ty mówisz? - zapytałam cicho.
Nagle jakby sobie odpuścił. Usiadł na ławce obok i opuścił głowę.
- Ty naprawdę tego nie widzisz? Byłem jaki byłem. Może nie umiem zachować się jak dorosły facet w stosunku do kobiet. Nie umiałem być odpowiedzialny za to co robię, nie potrafiłem się zaangażować, ale ja mam do cholery tylko dziewiętnaście lat. A później? Później pojawiłaś się ty, a ja totalnie oszalałem. Wmawiałem sobie, że jesteś tylko ładną dziewczyną, która jest miła i mimo tego co odpierdalałem potrafi zachować zimną krew. Z początku myślałem, że po prostu mi się spodobałaś i się zauroczyłem, ale to trwa już prawie rok, rozumiesz? To nie jest normalne.
Usiadłam obok niego i głośno odetchnęłam.
- A Emma i inne dziewczyny? - zapytałam cicho.
- Próbowałem o tobie zapomnieć. Starałem się, ale dawałaś mi kosza. Myślałem, że znajdę kogoś podobnego. Mała, ale ja nie chcę nikogo innego. Chcę ciebie.
Spojrzałam na niego i widziałam smutek w jego oczach. Nie były takie jak zwykle, kiedy mi dokuczał. Zawsze, gdy łapał mnie za kolano czy przytulał, a ja biłam go, by mnie puścił był rozbawiony. Kiedy siedziałam na świetlicy, a on przychodził do mnie i od tak przenosił mnie na swoje kolana... Za każdym razem krzyczałam na niego, a on uśmiechał się jak małe dziecko. A teraz? Gdzie były do cholery jego dołeczki w policzkach i cudowny uśmiech?
- Co ja mam teraz zrobić, Harry? 
- Nie mogę cię zmusić do niczego, ale chciałem cię przeprosić. Od kiedy przyszłaś do tej szkoły próbowałem cie zdobyć. Jak widać marnymi sposobami. Może jeszcze nie dojrzałem. Chyba nie powinienem ci tego mówić, bo przeważnie marzenia wypowiedziane na głos się nie spełniają, ale chcę, żebyś wiedziała - odetchnął głęboko - Jesteś moim największym marzeniem, mała. Codziennie przed snem widzę twój uśmiech. Za każdym razem kiedy mnie dotykasz czuję, że jestem w odpowiednim miejscu. Gdziekolwiek bym cię nie zobaczył, sprawiasz, że dzień od razu staje się lepszy. Czuję, że jesteś tą jedyną, którą chciałbym mieć tylko dla siebie.
Bez namysłu go przytuliłam. Objął mnie najmocniej jak potrafił, a wtedy sama przeniosłam mu się na kolana. Schowałam nos w zagłębieniu jego szyi i mocno zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Siedzieliśmy wtuleni i nie mieliśmy zamiaru się ruszać. 
- Nie chcę cię puszczać - powiedział w końcu.
- Ja też nie chcę. Dobrze mi tu - stwierdziłam i lekko poprawiłam swoją pozycję. 
- Dasz mi jeszcze jedną szansę? - zapytał cicho.
- Ale obiecaj, że będziesz wobec mnie szczery i bardziej dojrzalszy niż wcześniej.
- Obiecuję.
Przytuliłam się do niego jeszcze raz i dałam buziaka w policzek. 
- To jak? Idziemy dziś na kawę? - usłyszałam, a na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech.

niedziela, 24 maja 2015

Imagin z Liam'em

- Jeżeli teraz stąd wyjdziesz nie będziesz miała czego tu szukać … - wyłkał rzucając mi list przed nogi. Połknęłam głośno ślinę dalej płacząc. Jak on mógł we mnie zwątpić? Zaufanie to fundament do dobrze zapowiadającego się związku ,nasz niestety się do nich nie zaliczał. Uczucia wygasły ,zostało tylko przyzwyczajenie do bycia razem. Chwyciłam swoją bluzę i buty . Nie patrząc na roztrzęsionego chłopaka stanęłam przy drzwiach.
- Nie rób z siebie ofiary Payne. – warknęłam wychodząc. Na klatce ubrałam swoje conversy i bluzę Jack’a Daniels’a . Zbiegłam z 3 piętra i szybko wyskoczyłam z budynku. Padał deszcz. Świetnie. Nałożyłam kaptur na głowę chroniąc swoje brązowe włosy ,które i tak z czasem przemokną. Jakiś materiał spadł mi na głowę. Zdjęłam go i popatrzyłam przez chwilę na burzę ubrań spadających z nieba. Hej ,przecież to moja bluzka… Uniosłam głowę wyżej i zauważyłam zdenerwowanego Liam’a wyrzucającego moje ubrania z okna. Robił to tak szybko ,że nie zdążyłam ich uzbierać.
- Nienawidzę cię ! – krzyknął zamykając okno. Zapamiętam te 2 wyrazy wypowiedziane z jego ust. Co ja mam zrobić z tymi ciuchami? Co ja mam zrobić ze sobą? Moje łzy łączyły się z kroplami deszczu rozmywając mój tusz. Rzuciłam ciuchy do klatki ,po co mi one skoro i tak mam zamiar zaraz skończyć swoje życie?
- Kochałam Cię Liam , kocham i będę kochać już na wieki ! – krzyknęłam truchtając do najwyższego mostu w Londynie. Trochę mi to zajęło . Jak on mógł uwierzyć osobie z listu zamiast uwierzyć mi ? Pewnie nie domyślacie się jeszcze o co chodzi… Otóż szanowny Liam Payne otrzymał list na swoim koncercie od niejakiego Will’a . Pisało w nim ,że miałam z nim romans w trakcie gdy on był w trasie. On od razu w to uwierzył . Wystarczyły 3 zdania na zakończenie naszego związku. A na odwrocie kartki było zamieszczone zdjęcie USG ,podrobione oczywiście z dopiskiem ,, Pokazała mi to przed twoim przyjazdem , zabiła nasze dziecko” . To też połknął . Uwierzył w takie głupstwo .. Może chciał uwierzyć? Chciał zakończyć ten związek , tylko bał się mi to powiedzieć? Gdy byłam już na środku zdjęłam bluzę i buty pozostając w podkoszulce i spodniach . Nie było mi zimno. Duże krople deszczu rozbijały się o moje plecy przemaczając mnie całkowicie. Wzburzona Tamiza rozszalała się na wszystkie strony tworząc niewielki sztorm . Teraz byłam już pewna nikt mnie nie uratuje . Samochody się nie zatrzymały . nie pierwszy raz widzą załamaną nastolatkę próbującą zwrócić na siebie uwagę. Spojrzałam na tęczę uświadamiając sobie ,że nigdy jej już nie zobaczę. A przecież na jej końcu znajduję się garnek złota … Może jeżeli już umrę znajdę ten skarbiec i będę żyła szczęśliwie? Szczęśliwie ? Bez niego…? Przecież BYŁ częścią mojego życia … Tworzył nasz świat , chciał mieć ze mną dzieci … Wziąć ślub…  teraz ,nie dosłownie ,ale kazał mi się wynosić. Moje desperackie płakanie przerwał nieznajomy mi głos.
- Skacz. – nie odważyłam się spojrzeć tej osobie w twarz.- No skacz – powtórzył rozkaz – albo skaczesz albo ci w tym pomogę – warknął szorstko robiąc jeden krok. Teraz już zwątpiłam. Bałam się. – Czyli jednak … - westchnął ciężko trzymając mnie za plecy . – gotowa? – zapytał ściskając moją talie. Kiwnęłam głową na ,,nie” ,ale ta osoba  mnie po prostu zepchnęła. Zlatywałam z myślą ,że zostawiłam go samego … Nie ma przecież w nikim oparcia… Będąc w połowie drogi usłyszałam czyjś krzyk .
- [T.I] , nie! – Niall , to był Niall. A obok niego stał mężczyzna który mnie wepchnął . Pomachałam tylko ręką i poczułam zatapianie się w zburzonej wodzie. Koniec…
*oczami Liam’a, 4 godziny później*
Wszyscy mają mnie w dupie , [T.I] mnie zdradziła z obcym mi facetem , a chłopacy ode mnie nie odbierają. Muszę się do tego przyzwyczaić. Pierwszy kieliszek wódki , drugi … po 8 przestałem liczyć. Słyszałem ,że smutki trzeba topić w alkoholu ,więc tak też postąpiłem . Dobra , ostatni raz dzwonie do Harrego … Pierwszy sygnał , drugi , trzeci już straciłem ostatnie poczucie godności i miałem zamiar się rozłączyć kiedy usłyszałem szloch bruneta
- Nie żyje… Niall i [T.I] oni zginęli… - rozpłakał się na dobre . Nie mogłem nic powiedzieć… Miałem kłodę w gardle . Moje oczy momentalnie napełniły się łzami .
- Ale… jak to…? – wyłkałem przeklinając samego siebie.
- Samobójstwo… obojga … - wyszeptał – Niall widział jak … [T.I] … skacze z mostu … zrobił to samo chcąc ją ratować… Zginęli na miejscu , oni nie żyją ….
Obudziłem się z krzykiem. Przy mnie była już [T.I] próbując mnie uspokoić.
- Już dobrze kochanie.. Jestem z tobą , to tylko zły sen – ocierała moje spocone czoło co jakiś czas je całując.
- Tak.. To był najgorszy sen… Śniło mi się ,że ktoś zabrał mi ciebie i Niall’a …. Umarliście… Boże ,tak się cieszę że jesteś… - westchnąłem przytulając do swojego torsu.  – kocham cię… - dodałem całując ją w czoło .
- Tak , ja ciebie też – uśmiechnęła się nieśmiało kładąc nas z powrotem na rozgrzane łóżko. Po jakimś czasie moja mama wpadła do nas do pokoju z kijem bejsbolowym .
- Nic wam nie jest? – wysapała wymachując bronią w przód i w tył .
- Miałem okropny sen… W tym śnie .. zabrali mi wszystko… - odparłem głaskając [T.I] po policzku.
- Przecież zabrali ci tylko mnie i Irishboy’a – uniosła brew.

- Jesteś dla mnie całym światem , a Niall całym wszechświatem . – powiedziałem złączając nasze usta w namiętnym pocałunku. 

Louis -zdrada

-Jak mogłeś ? -powiedziałam ze łzami w oczach spoglądając na szatyna.
-Ja..ja..to nie tak jak myślisz..-chciał złapać mnie za rękę ale wyrwałam mu się.
-Oryginalny tekst. - powiedziałam z sarkazmem - Brzydzę się tobą Louis. Wynoś się.
Pokazałam gestem ręki aby wyszedł z domu. On wstał i podszedł do mnie. Pocałował mnie a ja oddałam mu  plaskaczem z ręki. Złapał się za policzek .
-[T.I]..
-Wyjdź i nie chcę cię więcej widzieć na oczy. Rozumiesz ? - krzyknęłam i wyrzuciłam go za drzwi.
Dawał na swoje i dobijał się do drzwi.

-Proszę cię! To nie tak jak myślisz. Daj mi wytłumaczyć. !- usłyszałam głos zza drzwi.
Słyszałam go bardzo dobrze. Siedziałam pod drzwiami i wsłuchiwałam się w jego błagania. Łzy swobodnie ciekły po moim policzku. Skuliłam nogi i schowałam w nie głowę. Nadal nie przerywał ciągłego pukania i krzyczenia. Zebrałam się na odwagę i uchyliłam lekko drzwi. Stał tam z opuchniętymi policzkami od płaczu. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Proszę wybacz mi. - podszedł do mnie bliżej. Odsunęłam się do tyłu.
-Louis..zdradziłeś mnie. Przespałeś się z inną. Na dodatek z moją przyjaciółką. I myślisz że ja teraz tak po prostu ci wybaczę ? - otworzyłam szerzej drzwi i powiedziałam spokojnie.
-[T.I] ja cię kocham. I nie chc..-nie dokończył bo zadzwonił mu telefon. Odebrał go bez wahania. - Halo ?
-Hej kocie. I co zerwałeś już z nią ? - usłyszałam w słuchawce damski głos. Jego telefon był dość głośny więc wszystko słyszałam.
On spojrzał na mnie. Kolejne łzy zaczęły spływać po mych polikach. Chciałam zatrzasnąć drzwi ale jego noga mi przeszkodziła.
-Kochanie..ona mi robi na złość.! Powiedziałem jej że mam ciebie a ona się wkurzyła..ja nie chciałem cię wcale zdradzić. - jego łzy kapały na ziemię przez co robiła się kałuża.
-Wyjdź i nie wracaj Louis. - powiedziałam łagodnie łkając co chwilę.
-[T.I]..- wyszeptał.
-To koniec Louis. - zatrzasnęłam drzwi i poszłam do salonu. Widziałam przez okno że kopie kamyk i wyciera swoje łzy do rękawa szarej bluzy. Chciałam jeszcze to uratować ale przypomniało mi się co zrobił..
Nie mogłam mu tak wybaczyć. Odwrócił się ku dużego okna w którym siedziałam. Oboje płakaliśmy. Przez kolejne 5 minut patrzeliśmy sobie w oczy. Po kilku sekundach znalazł się pod oknem. Przyłożył do niego dłoń ,a z jego ust wyczytałam "Kocham cię". Zaczął się oddalać aż w końcu zniknął za rogiem..
Przez kolejne dwa tygodnie nie utrzymywaliśmy kontaktu.
Pewnego dnia przyszedł list. Nie było na nim nadawcy. Ostrym nożykiem przecięłam kopertę i wyciągnęłam z niej zawartość. Zaczęłam czytać słowo po słowie. Obraz powoli zaczął się zamazywać przez moje łzy.

"Zachowałem się jak skończony idiota. Zdradziłem cię. Nie wybaczę sobie tego nigdy ,pewnie ty tez mi nie wybaczysz. Skoro już czytasz ten list to powiem ci coś. Może przynajmniej teraz mnie wysłuchasz ? Kocham i kochałem cię ponad życie. Moja miłość była..jest nieograniczona. Ty mnie też kochałaś. Nie wiem czy teraz mnie kochasz ? Ale..mnie już nie ma. Nie mogłem znieść tego ,że już nie jesteśmy razem. Pamiętaj ,będę na ciebie czekał. Tam na górze. Będę cię obserwował z nieba. Proszę wybacz mi. Pamiętasz nasze miejsce ? Ta mała ławeczka w sadzie ? Idź tam. Usiądź i zamknij oczy. Wsłuchaj się w szelest liści i śpiew ptaków. Usłyszysz mnie. Przyjdę do ciebie i przytulę mocno. Chociaż nie będziesz tego czuła ,wiedz że tam będę. Przychodź kiedy chcesz. Mam w końcu dość dużo czasu.. Nie rób tego co ja. Nie odbieraj sobie życia. Proszę cię. Żyj i pamiętaj ,że jestem przy tobie. Jestem w twoim sercu. Spotkamy się na górze. Obiecuję. 
                                                                         Kocham cię
                                                                                    Louis. xx" 

Nie mogłam w to uwierzyć. To moja wina. Moja wina że odebrał sobie życie. Zaczęłam płakać jak dziecko. Wybrałam numer Liama.
-Halo ?
-Liam ?! Proszę cię powiedz że on żyje..!! -krzyczałam do słuchawki.
-Przykro mi..
-Proszę cię..powiedz że to nie prawda !
-Przepraszam cię..- zakończył rozmowę.
Rzuciłam telefon na ziemię a ten roztrzaskał się na kawałki. Co ja zrobiłam ?! ..

Codziennie przychodzę na nasze miejsce. Wsłuchuję się w szum liści i świergotanie ptaków. Uśmiechnęłam się do siebie i starłam z mojego policzka jedną z łez. Usłyszałam te dwa magiczne słowa. "Kocham cię". Codziennie je słyszę. Posiedziałam jeszcze chwilę i odeszłam. Ale jutro znów tu przyjdę. Nie odbiorę sobie życia. Nie zrobię tego Louisowi. On by tego nie chciał. Ale wiem ,że on jest przy mnie. Wspiera mnie nawet gdy go nie widzę i siedzi koło mnie całymi dniami. Wiem ,że kiedyś spotkamy się i będziemy razem.

----------
Ostatnimi czasy coś wzięło mnie na zdrady z Louis'em :d