- Jaja sobie robisz, Styles? Nie uważasz, że to już lekka przesada? - krzyczałam.
- Maleńka, ale o co ci chodzi? - zapytał patrząc na mnie jakby miał mnie zaraz przelecieć.
- Nie udawaj idioty. Z resztą i tak już nim jesteś.
Wyszłam za ogrodzenie szkoły wkurzona jak co dzień. Ten chłopak doprowadza mnie do szału. Co on sobie wyobraża? Myśli, że jest pępkiem świata? Styles to gwiazdka naszej szkoły, a zarazem największy dupek i kobieciarz. Przeleciał już większość uczennic naszego liceum, a one zakochane w nim po uszy chwaliły się tym dookoła. Wszystkie jednak kończyły tak samo. Płacz i lament, że ich piękniś je zdradził. Idiotki. Wierzyły w wielką miłość z Harrym Stylesem. Poskradały rozumy. Ja nie będę jedną z nich, a jego zaloty mam głęboko w dupie.
Wróciłam do domu i od razu do moich nozdrzy dobiegł zapach naleśników.
- Cześć! - przywitałam się z domownikami, a po chwili zobaczyłam biegnącą w moim kierunku Emilie.
Uśmiechnęłam się na jej widok i mocno przytuliłam.
- Co tam, mała? - zapytałam trzymając siostrę na rękach.
- Mama zrobiła obiadek. Jesteś głodna?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Zdjęłam kurtkę i buty, a następnie udałam się w kierunku kuchni.
- Siadaj. Z czym chcesz? Dżem truskawkowy, nutella czy twarożek? - zapytała mama wciąż smażąc kolejne przysmaki.
- Z dżemem poproszę.
Dzień minął jak zwykle. Obiad, zabawa z Emilie, następnie chwila przy książkach, kolacja i spać. Nic nadzwyczajnego. Zbliżała się dwudziesta trzecia, a ja właśnie kładłam się do łóżka. Przymknęłam na chwilę oczy, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Podniosłam się na łokciach i w progu zobaczyłam Emilie.
- Coś się stało? - zapytałam zapalając lampkę.
- Mogę z tobą spać? Proszę - mówiła swoim ciepłym głosikiem.
- Dlaczego? Jeszcze niedawno chciałaś spać sama.
Mała tylko spuściła głowę i się nie odzywała.
- No dobrze, chodź tutaj - powiedziałam odkrywając róg kołdry.
Emilie od razu z uśmiechem na twarzy podbiegła i wdrapała się na łóżko.
- To dobranoc - skwitowała i pocałowała mnie w policzek.
Kolejny dzień zaczął się jak zwykle, chociaż tego dnia miałam wyjątkowo dobry humor. Strój miałam przygotowany dzień wcześniej. Wszystko było idealnie dopasowane. Miałam fioła na punkcie mody. Wszystko musiało do siebie pasować, a odrobina ekstrawagancji jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Założyłam dżinsowe szorty z wysokim stanem, biały bralet a na to różowy sweterek. Do ręki wzięłam torbę i wyszłam z domu. Na dworze było ciepło. Kwiecień to jeden z moich ulubionych miesięcy. Słońce nas nie przypala, tylko lekko grzeje. Minęłam mury szkoły i jak co dzień przywitał mnie rozbawiony Styles.
- Cześć słońce - powiedział, dając mi przy tym buziaka w policzek.
Nigdy nie zważał na to czy miałam na niego ochotę czy nie. Po prostu było to już jego poranną tradycją.
- Cześć Harry. Mam dziś wspaniały nastrój i nawet ty mi go nie popsujesz - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy.
- A czyja to zasługa? Mam nadzieję, że nie mam żadnego konkurenta.
- Zawsze się ktoś znajdzie - skwitowałam.
- Nie możesz mnie zdradzić. Nie pozwalam - mówił udając obrażonego.
- Ciebie nigdy nie zdradzę, wiesz o tym - powiedziałam bez zastanowienia, a po chwili żałowałam swoich słów.
- To jak, może masz ochotę na kawę dziś wieczorem?
Zatrzymałam się przy drzwiach do mojej klasy i próbowałam wymigać się od odpowiedzi.
- Zaraz mam biologię, a muszę powtórzyć ostatni temat. Mógłbyś?
- Mam sobie iść? - zapytał wprost.
- Nie chciałam tego tak dobitnie powiedzieć, ale tak, o to mi chodziło.
- Pamiętaj, że do tematu kawy wrócę. A teraz ucz się, skarbie. Nie przeszkadzam - powiedział i odszedł.
Nie dotykał mnie, nie wkurzał... Coś chyba było nie tak. A może to ja tak bardzo go nie odpychałam. Sama nie wiem. Wzięłam książkę do ręki i próbowałam przypomnieć sobie ostatni temat. Budowa gałki ocznej tak bardzo mnie fascynowała, że zauważyłam jak Harry stoi oparty o szkolny parapet wraz z Emmą. Rozmawiali i co i raz wybuchali śmiechem. Miałam wrażenie, że ta laska widocznie leci na Stylesa. Ubrana była w obcisłe dżinsy i zwykły czarny top. Klasycznie, a jednak strój podkreślał jej walory. Dziewczyna coraz bardziej zbliżała się do Harrego, a jemu najwyraźniej się to podobało. Emma stanęła na przeciwko niego, a jego dłoń znalazła się na jej biodrze. Patrzyłam na nich, a mój oddech stał się płytszy. Byłam zła, a może zazdrosna? Uśmiechali się do siebie, a ja miałam wrażenie, że zaraz wybuchnę. Schowałam książkę do torby i wstałam z miejsca. Nie miałam ochoty dłużej ich oglądać. Z hukiem weszłam do łazienki, w której na szczęście nikogo nie było i oparłam się o umywalkę. A jednak popsuł mi humor. Teoretycznie powinnam się cieszyć, może w końcu da mi spokój, ja jednak byłam zła, że zamiast zabiegać o mnie dotyka jakiejś laski. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam jak w moim oku zbiera się łza. Szybko ją otarłam, a po chwili usłyszałam dzwonek na lekcje. Ja jednak zamiast wybrać się do klasy usiadłam na zimne płytki i próbowałam odetchnąć. Po jakiś piętnastu minutach wstałam i wyszłam ze szkoły. Jeden dzień wolnego mi nie zaszkodzi. Zmierzałam w kierunku parku na obrzeżach miasta. Policja raczej tam nie jeździła, a nie potrzebowałam jeszcze kłopotów, by spisali mnie za opuszczenie lekcji. Usiadłam na jednej z ławek i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Widziałam każdą minutę na zegarku. Czasem ktoś przechodził, ale nic więcej się tam nie działo do czasu... W pewnym momencie zobaczyłam zbliżającą się grupkę chłopaków. Ich głośny śmiech było słychać dużo wcześniej. Wagarowicze. Nie chciałam przebywać z kimś takim, czułabym się co najmniej dziwnie, jednak nie miałam innego wyjścia. Nadal siedziałam w tym samym miejscu. W pewnym momencie usłyszałam dobrze znany mi głos. To mogło oznaczać jedno. Styles. Odwróciłam się i spotkałam się z nim wzrokiem. Na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech. Powiedział coś do reszty chłopaków, a za chwilę zmierzał w moim kierunku. Przekręciłam głowę tak, by Harry zrezygnował ze spotkania. Nie dało to żadnych rezultatów. Usiadł obok mnie i dotknął mojego kolana.
- A ty nie w szkole? Nie ładnie tak się zrywać z lekcji - powiedział wciąż nie odrywając dłoni.
- I kto to mówi - bąknęłam, nawet na niego nie patrząc.
- Co się stało, że tutaj przyszłaś?
- Nic.
- Ej, maleńka...
- Nie miałam ochoty siedzieć w tej budzie, a w domu są rodzice. Zadowolony? - stwierdziłam i wstałam z miejsca.
On zrobił to samo i próbował o mnie podejść. Ja jednak nie miałam ochoty na dalszą konwersację. Do moich oczu napłynęły łzy. Chciałam odejść od niego. Wciąż miałam w głowie jego i Emmę. Na cholerę do mnie podszedł skoro ma już swoją laskę?
- Poczekaj - powiedział i złapał mnie za nadgarstek.
Zatrzymał mnie, a ja próbowałam uciec od niego wzrokiem. On jednak delikatnie podniósł moją głowę tak, bym spojrzała mu prosto w oczy.
- Coś się stało? - zapytał poważnie.
- Nie - powiedziałam po chwili.
- [T.I] ja widzę. Ktoś cię skrzywdził?
- Możesz mnie zostawić w spokoju? - powiedziałam spokojnie.
- Doskonale wiesz, że nie potrafię.
- To się postaraj.
- Ale mi na tobie zależy .
- Chyba nie tylko na mnie.
- O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony.
- O twojej dziewczynie - skwitowałam.
- Jakiej dziewczynie? Ja nie mam dziewczyny.
- A Emma?
- Z nią mnie nic nie łączy.
Mówił tak jakby się tłumaczył, a ja czułam jakby mnie zdradził.
- Widziałam was dzisiaj.
- Kochanie, ja do niej nic nie mam. To zwykła pusta laska z ładnym tyłkiem. Tyle.
- A ja? Też mam być kolejną pustą laską, którą przelecisz? - mówiłam, a po moich policzkach spłynęły łzy.
Zależało mi na nim?
- Chciałbym, żebyś była kimś więcej - powiedział, a ja nie wiedziałam co zrobić.
- O czym Ty mówisz? - zapytałam cicho.
Nagle jakby sobie odpuścił. Usiadł na ławce obok i opuścił głowę.
- Ty naprawdę tego nie widzisz? Byłem jaki byłem. Może nie umiem zachować się jak dorosły facet w stosunku do kobiet. Nie umiałem być odpowiedzialny za to co robię, nie potrafiłem się zaangażować, ale ja mam do cholery tylko dziewiętnaście lat. A później? Później pojawiłaś się ty, a ja totalnie oszalałem. Wmawiałem sobie, że jesteś tylko ładną dziewczyną, która jest miła i mimo tego co odpierdalałem potrafi zachować zimną krew. Z początku myślałem, że po prostu mi się spodobałaś i się zauroczyłem, ale to trwa już prawie rok, rozumiesz? To nie jest normalne.
Usiadłam obok niego i głośno odetchnęłam.
- A Emma i inne dziewczyny? - zapytałam cicho.
- Próbowałem o tobie zapomnieć. Starałem się, ale dawałaś mi kosza. Myślałem, że znajdę kogoś podobnego. Mała, ale ja nie chcę nikogo innego. Chcę ciebie.
Spojrzałam na niego i widziałam smutek w jego oczach. Nie były takie jak zwykle, kiedy mi dokuczał. Zawsze, gdy łapał mnie za kolano czy przytulał, a ja biłam go, by mnie puścił był rozbawiony. Kiedy siedziałam na świetlicy, a on przychodził do mnie i od tak przenosił mnie na swoje kolana... Za każdym razem krzyczałam na niego, a on uśmiechał się jak małe dziecko. A teraz? Gdzie były do cholery jego dołeczki w policzkach i cudowny uśmiech?
- Co ja mam teraz zrobić, Harry?
- Nie mogę cię zmusić do niczego, ale chciałem cię przeprosić. Od kiedy przyszłaś do tej szkoły próbowałem cie zdobyć. Jak widać marnymi sposobami. Może jeszcze nie dojrzałem. Chyba nie powinienem ci tego mówić, bo przeważnie marzenia wypowiedziane na głos się nie spełniają, ale chcę, żebyś wiedziała - odetchnął głęboko - Jesteś moim największym marzeniem, mała. Codziennie przed snem widzę twój uśmiech. Za każdym razem kiedy mnie dotykasz czuję, że jestem w odpowiednim miejscu. Gdziekolwiek bym cię nie zobaczył, sprawiasz, że dzień od razu staje się lepszy. Czuję, że jesteś tą jedyną, którą chciałbym mieć tylko dla siebie.
Bez namysłu go przytuliłam. Objął mnie najmocniej jak potrafił, a wtedy sama przeniosłam mu się na kolana. Schowałam nos w zagłębieniu jego szyi i mocno zaciągnęłam się zapachem jego perfum. Siedzieliśmy wtuleni i nie mieliśmy zamiaru się ruszać.
- Nie chcę cię puszczać - powiedział w końcu.
- Ja też nie chcę. Dobrze mi tu - stwierdziłam i lekko poprawiłam swoją pozycję.
- Dasz mi jeszcze jedną szansę? - zapytał cicho.
- Ale obiecaj, że będziesz wobec mnie szczery i bardziej dojrzalszy niż wcześniej.
- Obiecuję.
Przytuliłam się do niego jeszcze raz i dałam buziaka w policzek.
- To jak? Idziemy dziś na kawę? - usłyszałam, a na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech.
Sweet taki kochany <3
OdpowiedzUsuńAwww ;* urocze ♡
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńKiedy następny imagin :-) ? Pozdrawiam Pola ;3
OdpowiedzUsuń