- Jeżeli teraz stąd wyjdziesz nie
będziesz miała czego tu szukać … - wyłkał rzucając mi list przed nogi.
Połknęłam głośno ślinę dalej płacząc. Jak on mógł we mnie zwątpić? Zaufanie to
fundament do dobrze zapowiadającego się związku ,nasz niestety się do nich nie
zaliczał. Uczucia wygasły ,zostało tylko przyzwyczajenie do bycia razem.
Chwyciłam swoją bluzę i buty . Nie patrząc na roztrzęsionego chłopaka stanęłam
przy drzwiach.
- Nie rób z siebie ofiary Payne. –
warknęłam wychodząc. Na klatce ubrałam swoje conversy i bluzę Jack’a Daniels’a
. Zbiegłam z 3 piętra i szybko wyskoczyłam z budynku. Padał deszcz. Świetnie.
Nałożyłam kaptur na głowę chroniąc swoje brązowe włosy ,które i tak z czasem
przemokną. Jakiś materiał spadł mi na głowę. Zdjęłam go i popatrzyłam przez
chwilę na burzę ubrań spadających z nieba. Hej ,przecież to moja bluzka…
Uniosłam głowę wyżej i zauważyłam zdenerwowanego Liam’a wyrzucającego moje
ubrania z okna. Robił to tak szybko ,że nie zdążyłam ich uzbierać.
- Nienawidzę cię ! – krzyknął zamykając
okno. Zapamiętam te 2 wyrazy wypowiedziane z jego ust. Co ja mam zrobić z tymi
ciuchami? Co ja mam zrobić ze sobą? Moje łzy łączyły się z kroplami deszczu
rozmywając mój tusz. Rzuciłam ciuchy do klatki ,po co mi one skoro i tak mam
zamiar zaraz skończyć swoje życie?
- Kochałam Cię Liam , kocham i będę
kochać już na wieki ! – krzyknęłam truchtając do najwyższego mostu w Londynie.
Trochę mi to zajęło . Jak on mógł uwierzyć osobie z listu zamiast uwierzyć mi ?
Pewnie nie domyślacie się jeszcze o co chodzi… Otóż szanowny Liam Payne
otrzymał list na swoim koncercie od niejakiego Will’a . Pisało w nim ,że miałam
z nim romans w trakcie gdy on był w trasie. On od razu w to uwierzył .
Wystarczyły 3 zdania na zakończenie naszego związku. A na odwrocie kartki było
zamieszczone zdjęcie USG ,podrobione oczywiście z dopiskiem ,, Pokazała mi to
przed twoim przyjazdem , zabiła nasze dziecko” . To też połknął . Uwierzył w
takie głupstwo .. Może chciał uwierzyć? Chciał zakończyć ten związek , tylko
bał się mi to powiedzieć? Gdy byłam już na środku zdjęłam bluzę i buty
pozostając w podkoszulce i spodniach . Nie było mi zimno. Duże krople deszczu
rozbijały się o moje plecy przemaczając mnie całkowicie. Wzburzona Tamiza
rozszalała się na wszystkie strony tworząc niewielki sztorm . Teraz byłam już
pewna nikt mnie nie uratuje . Samochody się nie zatrzymały . nie pierwszy raz
widzą załamaną nastolatkę próbującą zwrócić na siebie uwagę. Spojrzałam na
tęczę uświadamiając sobie ,że nigdy jej już nie zobaczę. A przecież na jej końcu
znajduję się garnek złota … Może jeżeli już umrę znajdę ten skarbiec i będę
żyła szczęśliwie? Szczęśliwie ? Bez niego…? Przecież BYŁ częścią mojego życia …
Tworzył nasz świat , chciał mieć ze mną dzieci … Wziąć ślub… teraz ,nie dosłownie ,ale kazał mi się
wynosić. Moje desperackie płakanie przerwał nieznajomy mi głos.
- Skacz. – nie odważyłam się spojrzeć
tej osobie w twarz.- No skacz – powtórzył rozkaz – albo skaczesz albo ci w tym
pomogę – warknął szorstko robiąc jeden krok. Teraz już zwątpiłam. Bałam się. –
Czyli jednak … - westchnął ciężko trzymając mnie za plecy . – gotowa? – zapytał
ściskając moją talie. Kiwnęłam głową na ,,nie” ,ale ta osoba mnie po prostu zepchnęła. Zlatywałam z myślą
,że zostawiłam go samego … Nie ma przecież w nikim oparcia… Będąc w połowie
drogi usłyszałam czyjś krzyk .
- [T.I] , nie! – Niall , to był
Niall. A obok niego stał mężczyzna który mnie wepchnął . Pomachałam tylko ręką
i poczułam zatapianie się w zburzonej wodzie. Koniec…
*oczami Liam’a, 4 godziny później*
Wszyscy mają mnie w dupie , [T.I]
mnie zdradziła z obcym mi facetem , a chłopacy ode mnie nie odbierają. Muszę
się do tego przyzwyczaić. Pierwszy kieliszek wódki , drugi … po 8 przestałem
liczyć. Słyszałem ,że smutki trzeba topić w alkoholu ,więc tak też postąpiłem .
Dobra , ostatni raz dzwonie do Harrego … Pierwszy sygnał , drugi , trzeci już
straciłem ostatnie poczucie godności i miałem zamiar się rozłączyć kiedy
usłyszałem szloch bruneta
- Nie żyje… Niall i [T.I] oni
zginęli… - rozpłakał się na dobre . Nie mogłem nic powiedzieć… Miałem kłodę w
gardle . Moje oczy momentalnie napełniły się łzami .
- Ale… jak to…? – wyłkałem
przeklinając samego siebie.
- Samobójstwo… obojga … - wyszeptał –
Niall widział jak … [T.I] … skacze z mostu … zrobił to samo chcąc ją ratować…
Zginęli na miejscu , oni nie żyją ….
Obudziłem
się z krzykiem. Przy mnie była już [T.I] próbując mnie uspokoić.
- Już dobrze
kochanie.. Jestem z tobą , to tylko zły sen – ocierała moje spocone czoło co
jakiś czas je całując.
- Tak.. To
był najgorszy sen… Śniło mi się ,że ktoś zabrał mi ciebie i Niall’a ….
Umarliście… Boże ,tak się cieszę że jesteś… - westchnąłem przytulając do
swojego torsu. – kocham cię… - dodałem
całując ją w czoło .
- Tak , ja
ciebie też – uśmiechnęła się nieśmiało kładąc nas z powrotem na rozgrzane
łóżko. Po jakimś czasie moja mama wpadła do nas do pokoju z kijem bejsbolowym .
- Nic wam
nie jest? – wysapała wymachując bronią w przód i w tył .
- Miałem
okropny sen… W tym śnie .. zabrali mi wszystko… - odparłem głaskając [T.I] po policzku.
- Przecież
zabrali ci tylko mnie i Irishboy’a – uniosła brew.
- Jesteś dla
mnie całym światem , a Niall całym wszechświatem . – powiedziałem złączając
nasze usta w namiętnym pocałunku.
Awww ^_^ dobrze, że skończyło się dobrze :D
OdpowiedzUsuńAwww ^_^ dobrze, że skończyło się dobrze :D
OdpowiedzUsuńCo, ale jak mega kochane. Cudowny.
OdpowiedzUsuńSweet super i dobrze że się tak skończyło :-)
OdpowiedzUsuń