czwartek, 21 maja 2015

Louis (zdrada)

- Zdradziłeś mnie ,ale przynajmniej przyznałeś się do tego. Pozwól mi się spakować i odejść. - powiedziałam nadwyraz spokojnie. Mój facet ,przed chwilą przyznał się do zdrady, nieźle... I to 3 dni po naszej 1 rocznicy... Jakim to trzeba być bezczelnym żeby sie do tego posunąć? Wychodząc z salonu zerknęłam na chłopaka ,który po prostu płakał . Nie było mi go szkoda , bo to nie on był ofiarą... Wzięłam największą walizkę jaka znalazła się w szafie i pakowałam swoje rzeczy.
- Proszę cie [T.I] .. nie zostawiaj mnie.. to była chwila zapomnienia ... kocham tylko ciebie , nie ma innej..- łkał wyrzucając moje ciuchy z walizki.
- Nie Louis . To koniec. Myślałeś ,że przyjme do wiadomości to ,że mój facet przespał się z inną kobietą? Brzydzę się ciebie! Nie starczałam ci ? Nie byłam zbyt dobra w łóżku? Przeszkadza ci moja blizna na biodrze czy mam po prostu za małe cycki? Co jest ze mną nie tak? - z tego wszystkiego sama wybuchnęłam niepohamowanym płaczem. To bolało. Zawsze mówił,że zdrada to najgorsza rzecz w życiu i nigdy się jej nie dopuści ,bo za bardzo mnie kocha. Kłamał...
- Nie zostawiaj mnie ,proszę ... - wyszeptał klękając przede mną. Ten obraz był żałosny. - proszę... - skulił się i ryczał jak małe dziecko.
- Pa Louie , życzę ci jak najlepiej. Nie rób tego więcej swojej przyszłeś dziewczynie bądź żonie , przeżyję to bardziej ode mnie . Żegnaj - odparłam nie kryjąc drżącego głosu. Chwyciłam walizkę ,torbę i swój telefon . Wyminęłam go zostawiając w totalnej rozsypce. To śmieszne.. zrobił to wiedząc jak się skończy. Ciekawa jestem czy wie jak miała na imię... Czas zacząć nowy rozdział w życiu i zregenerować złamane serce.
*3 miesiące później*
Minęły 3 miesiące odkąd nie widziałam się z Louisem ani żadnym chłopakiem z One Ditection. Nasza przyjaźń nie przetrwała. Co z jednej strony jest plusem ,bo dowiedzieliby się o ciąży. Za 5 miesięcy na świat przyjdzie mój synek - Luke . Oswoiłam się z myślą ,że będę niezależną matką. Co prawda dziecko nie zasłużyło na takie życie ... na życie bez ojca.. Ale będę zapewniała mu prawdziwe uczucie. Będę starała się być najlepszą matką pod słońcem. Utrzymuję się z firmy mojego ojca ,tzn. dostałam spadek w wysokości 3 milionów złotych , pieniędzy nam nie zabraknie. Z tego co słyszałam Louis nie pogodził się z naszym rozstaniem,zamieszkał z chłopakami i jak wraca do domu zawsze krzyczy ,,Cześć kochanie" w nadziei ,że mu odpowiem. Podchodzi to już w niewielki stopień upośledzenia ,ale skoro to ma skutkować.. Jestem głupia , nadal nie przestałam go kochać. Kocham go jeszcze bardziej ,chociaż nie wiem czy to możliwe ,przecież tak bardzo mnie zranił.. Próbowałam o nim zapomnieć ,ale to była moja pierwsza wielka miłość no i pierwszy chłopak.. Właśnie przechadzałam się po centum handlowym w poszukiwaniu jakichkolwiek spodni. Niestety te,które nosze teraz są zdecydowanie za małe. Jestem zmuszona nosić leginsy.
- Liam! Liam cześć! - usłyszałam ,a zaraz po tym zostałam potrącona przez posturnego mężczyznę w kapturze . Nie byłam głupia i od razu rozpoznałam Liama . Schowałam twarz w gęszczu swoich brązowych włosów.
- Sory - burknął podając mi rękę . Nie chwyciłam jej ,sama wstałam chcąc jak najszybciej stamtąd uciec. - czekaj - zatrzymał mnie - wszędzie cię rozpoznam [T.I] , nie uciekaj - burknął spokojnie przytulając mnie , odwzajemniłam uścisk , tęskniłam.. On jako jedyny zawsze mi doradzał,nikt inny nie umiał. - chodź - wziął mnie pod rękę i zaprowadził do samochodu - tu będziemy mieli trochę więcej prywatności , opowiadaj jak u ciebie? - zakryłam jeszcze bardziej brzuch kurtką .
- Nic ciekawego....  - westchnęłam - dostałam sie na studia dziennikarskie i nadal mieszkam w Londynie , a jak u ciebie?- zapytałam z fałszywym uśmiechem obmyślając ucieczkę.
- U mnie dobrze , gorzej z Louisem... - mruknął robiąc nieciekawą minę - opowiedział nam o waszym rozstaniu zaraz po twoim odejściu. On bardzo to przeżywa ... Dziennie zajmuje się nim 3 psychologów , próbował już 2 razy popełnić samobójstwo - na tą informację głośno przełknęłam śline - przeszedł załamanie nerwowe , teraz wszystko kontrolujemy , nie jadł nic prawie tydzień , żył na wodzie gazowanej. Brakuje mu cię [T.I] , nam też.. Bardzo tego żałuje ,naprawdę. Gdybyś tylko znała powód...
- Dla którego mnie zdradził ,tak? - przerwałam mu starając się być nieugiętą.
- Tak... -westchnał - on to zrobił dla twojego dobra , ta dziewczyna Eleanor ... ona ... kurcze - przeklnął kopiąc w pedały .
- Możesz się uspokoić i powiedzieć mi to wkońcu? - wybuchłam - jestem w ciąży nie mogę się denerwować - burknęłam otwierając drzwi.
- Co ? - parsknął wysiadając za mną - Louis jest ojcem? -zapytał ,a raczej bardziej stwierdził odwracając mnie w swoją stronę.
- Możliwe... - odparłam sięgając po gumę do żucia.
- Jedziemy do Louis'a - chrząknął wciągając mnie do samochodu ,nie protestowałam. Nie radził sobie , muszę mu pomóc nawet jeżeli przez to zakocham się w nim na nowo . Po pół godzinnej jeździe dotarliśmy pod wille chłopaków. Biegiem ruszyliśmy w stronę drzwi frontowych. Wstukałam dobrze znany mi kod i wbiegłam na piętro. Gdy już tam byłam czułam zapach alkoholu i papierosów , miałam odruchy wymiotne ,które z trudem powstrzymywałam i to nie tylko ze względu na ciąże. Zapukałam w hebanowe drzwi .
- Nie chce jeść , nie chce pić , nie chce rozmawiać i nie chce nigdzie wychodzić chce [T.I] - krzyknął już nieco pijany ,ponieważ język mu się plątał.
- Nie jedz , nie pij , nie rozmawiaj ,ale otwórz mi drzwi - powiedziałam odsuwając się o krok do tyłu . Po 2 sekundach w drzwiach stał zapłakany Louis z butelką Wisky w ręcę.
- Mam omamy ,tak? Jestem popierdolony? Liam źle się czuję.. - przetarł oczy i jeszcze raz na mnie spojrzał - Liam! - krzyknął głośniej.
- Nie masz omam ,ale popierdolony jesteś . - zachichotałam - mogę wejść czy sama mam cię staranować? - zapytałam wyrywając mu butelkę z ręki. Odłożyłam ją na zagracony stolik. - Boże Louis jak ty się zapuściłeś.. - zauważyłam widząc miesięczny zarost , podkrążone oczy i rany po cięciu się - jesteś pojebany , idź się wykąp ,a ja tu posprzątam - odparłam popychając go w stronę łazienki. Zatrzymał się w samych drzwiach.Dotknął mojego policzka , oczu  i ust zacierając każdy centymetr mojej twarzy.
- To.. naprawdę ty.. to nie jest jeden z moich snów , ty naprawdę stoisz ze mną w moim pokoju i patrzysz się na mnie jak na debila - szepnął wpatrując się w moje oczy . Jego wzrok mnie dekoncentrował , nie pozwalał mi normalnie funkcjonować.
- Idź Lou , potem porozmawiamy - uśmiechnęłam się miło zamykając za nim drzwi , odeszłam jeden krok i usłyszałam zza drzwi ,, Jak wyjdziesz Louis ,jej już nie będzie. Twoje marzenie jest nierealne. Zraniłeś ją na tyle ,że ona już nigdy nie wróci. Nie zasługujesz by żyć.. Jesteś potworem" . Zrobiło mi się go szkoda , nie wiem co mógł sobie teraz zrobić więc jak on wszedł pod prysznic ja wślizgnęłam się do środka kontrolując każdy jego ruch . Wzrokiem odszukałam ostrych przedmiotów i ostro ich pilnowałam. Chłopak kilka razy uderzył pięścią w ściane przeklinając na siebie. Kucnął i wyjął coś z a'la kosmetyczki. Wychyliłam głowę ,bo przez zaparowaną szybę nie widziałam co to za przedmiot. Był zdecydowanie za mały aby zobaczyć go od tak.
- Louis nie! - krzyknęłam podbiegając do szklanych drzwi. Chłopak stał zdezorientowany z żyletką w prawej ręcę. naciągnęłam swój rękaw i podstawiłam mu nadgarstek -zrób to. Proszę , masz tu świeże mięso , nadetnij mi skórę i spowoduj trwałe blizny ,bo przecież to takie dorosłe - odparłam nie ruszając ręki spod jego nosa.
- nie... - szepnął opuszczając srebrne narzędzie. Przytuliłam się do niego z niemałą czułością. Byłam cała mokra ,ale nie było to rzeczą najważniejszą w tej sytuacji. - [T.I] przepraszam... jestem...
- Jesteś moim chłopakiem ,który właśnie teraz zacznie się wycierać i zwlocze swój tyłek do pokoju ,bo jego dziewczyna będzie tam na niego czekała - musnęłam go w policzek i wyszłam zostawiając go roznegliżowanego. Zapewne teraz łączył wątki. Ogarnęłam z wierzchu i pootwierałam okna chcąc wywalić odór nazewnątrz. Po niespełna 5 minutach wyszedł z opuszczoną głową jakby szedł na ścięcie. Wybaczę mu ,a raczej już to zrobiłam. Inna pewnie nawet nie przejęła się jego losem ,najwidoczniej mam za kruche serce..
- Usiądź - pokazałam na łożko na którym siedziałam ,zrobił tak jak kazałam ,ale nadal nie utrzymywał ze mną kontaktu wzrokowego - spójrz na mnie - poprosiłam zdejmując przemoczoną kurtkę ,mój brzuszek dało się wobaczyć gołym okiem . Niepewnie uniósł wzrok . - Louis oboje wiemy co zrobiłeś i jak bardzo na tym ucierpiałam ,zresztą ty również.. - westchnęłam odpędzając od siebie łzy.
- Przepraszam - powtórzył zanosząc się gorzkimi łzami - spierdoliłem wszystko , zniszczyłem nasz związek , zrujnowałem miłość , pozwoliłem na to abyś była nieszczęśliwa, chociaż zapewniałem cię ,że będziesz najszczęśliwszą kobietą na ziemi.. tak mi wstyd.. co ja robiłem... - wyszlochał zrzucając wszystko co znajdowało się na komodzie.
- Jestem najszczęśliwsza ,dzięki tobie za niecałe 5 miesięcy ktoś wypełni moje zranione serce ... Mam w sobie 2 życia  - wyszeptałam stając na przeciwko niego. Chyba nie zrozumiał... Chwyciłam jego roztrzęsioną dłoń ,drugą podniosłam swoją podkoszulkę i położyłam na niej rękę Louisa ,zrobiłam to w odpowiednim momencie,ponieważ dziecko zaczeło kopać.
Przestał mrugać , ruszać się i oddychać - hej - potrząsnęłam jego ramie .
- Będę... będę mógł się widywać z dzieckiem...?  - zapytał klękając . Nie zdążyłam odpowiedzieć,ponieważ jego usta krążyły po moim brzuchu. Było to przyjemne uczucie aczkolwiek niezręcznie się czułam. - jesteś wspaniała... Kocham cię [T.I] i nigdy nie przestanę ,nigdy. Zawsze będziesz odgrywała najważniejszą role w moim życiu , egzekfo z ... - i to się zatrzymał chcąc poznać płeć dziecka.
- Chłopczyk.To będzie mały Luke ,tak jak chciałeś - uśmiechnęłam się siadając na ziemi tuż obok niego.
- A to co powiedziałaś w łazience?- zapytał wycierać łzy .
- Wiem co powiedziałam . Chciałbyś zostać ..
- Chciałabyś zostać moją dziewczyną? Na nowo? - złączyłam nasze dłonie.
- Oczywiście kochanie. Tylko nie rób tego więcej... Bo tego już ci nie będę w stanie wybaczyć.. - westchnęłam z bladym uśmiechem.
- Ja nie zasługuję... - odparł znowu zanosząc się łzami.
- Płaczesz jak baba , nie zmaruj tej szansy . Kocham cię - pocałowałam opuszki jego palców.
- Jezu... dziękuję! Dziękuję dziękuje! - krzyknął złączając nasze usta . - dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej,że spodziewamy się dziecka? - zapytał szczerząc się od ucha do ucha.
- Nikt nie wie ,no oprócz Liam'a... To on mnie tu przywlókł - uśmiechnęłam się.
- Zostaniesz ze mną ? - zapytał głaskając mój policzek.
- Nie - odparłam ,a jego oczy ponownie się zeszkliły - tu nie zostaniemy ,przeprowadzamy się do NASZEGO mieszkania. - dodałam .
Jego radość nie zna granic.Zaczął mnie podnosić,całować , przytulać... Chyba dobrze zrobiłam..
**
W tym samym dniu przenieśliśmy się do naszego starego mieszkania. Luke jest już z nami. Louis z dnia na dzień odzyskuje swój blask . Został z nami tylko 1 psycholog ,który przychodzi raz na jakiś czas sprawdzić jego stan. Niedługo zostanę panią Tomlinson ;) I pomyśleć,że już nie dawałam nam szans ...

2 komentarze:

  1. Cudowny ^_^
    Chociaż mam jedną małą uwagę xD w 3 miesiącu ciąży nie jest możliwe poznanie płci dziecka, nie jest ono w stanie kopać, ponieważ nie ma jeszcze rozwiniętych kończyn :D

    OdpowiedzUsuń