wtorek, 5 marca 2013

Zayn.^^ cz.4

Obudziłam się wtulona w umięśniony tors, opleciona silnymi ramionami. „Co jest?” Podniosłam głowę i ujrzałam twarz Zayna. „Cholera.” Opadłam na poduszkę. Wysunęłam się z jego objęć i usiadłam zakrywając twarz dłońmi. Bezradnie pokręciłam głową i podciągnęłam kolana pod brodę.
-Dzień dobry.-usłyszałam jego głęboki głos.
Koniuszkami palców dotknął moich nagich pleców na wysokości nerek. Zadrżałam i znów pokręciłam głową. Nie chciałam by przestawał, jednak wiedziałam, że nie powinniśmy. Jego palce zamarły i sekundę później siedział już obok mnie.
-Coś się stało?-zapytał i delikatnie odgarnął mi kosmyk włosów z twarzy.
Spojrzałam mu w oczy.
-Kathrin, przepraszam cię. Nie powinienem.-wyszeptał i usiadł na krawędzi łóżka.
Spuścił głowę, a ręce bezwładnie zwisały mu wzdłuż ciała.
-Jak ja mogłem? To moja wina. Ty jesteś tak młoda, a Lou… Louis mnie zabije. On mnie po prostu zabije. Jak mogłem do tego dopuścić.
Gdy on mówił ja starałam się wymacać obok łóżka jakiekolwiek ubranie. Chwyciłam pierwsze rzeczy jakie nawinęły mi się pod palce. Jego koszulka i moje majtki. „Cudownie.” Cicho zeszłam z łóżka i naciągnęłam na siebie ubrania. Słuchałam jak zadręcza się z powodu tej nocy. Uklęknęłam za nim. Gdy zamilkł położyłam otwartą dłoń na jego prawej łopatce, a drugą na lewym ramieniu. Powoli przesunęłam obydwie ręce na jego kark i kciukami naciskałam na jego ciało wzdłuż kręgosłupa. Był spięty.
-Kathrin…
Nachyliłam się i przylgnęłam do jego pleców.
-To nie tylko twoja wina.-szepnęłam tuż przy jego uchu.-Nie ma w tym niczyjej, pełnej winy. Mam w tym taki sam udział jak ty.-zamilkłam.-A jeśli nie było ci ze mną dobrze… to przepraszam. Nigdy nie mówiłam, że…
Postanowiłam już nic nie mówić i odsunęłam się od niego. W mgnieniu oka klęczał już naprzeciw mnie. Chwycił mnie za ramiona trochę zbyt mocno zaciskając palce.
-Nigdy więcej tak nie mów.-mówił twardo, lekko mną potrząsając, a w jego oczach błyszczał… gniew?-Nigdy więcej, słyszysz?
Zaczynałam się go bać. Czyżby Malik był jednak inny iż myślałam? Uścisk zelżał.
-Kathrin, musisz mi wybaczyć.-powiedział zbolałym głosem patrząc mi w oczy.-Jeśli to cię bolało… Jeśli choć przez chwilę robiłem coś wbrew tobie… Wybacz mi. Wystarczy jedno twoje słowo, a wyjdę i nigdy więcej tu nie wrócę. Przysięgam.-wyszeptał.
Patrzył na mnie czekając na odpowiedź. A ja… Nie potrafiłam się odezwać. Spuściłam głowę i milczałam.
-Rozumiem.-puścił mnie i wstał.
Zebrał swoje rzeczy i zapinając spodnie wyszedł z pokoju, a ja mogłam tylko patrzeć… Nagle uświadomiłam sobie, że nie mogę go stracić. To dziwne… Nie chciałam tracić chłopaka, z którym spędziłam jedną noc... Już straciłam dwie ważne osoby. Prawdę mówiąc jedną już odzyskałam, jednak drugiej nie odzyskam już nigdy. A teraz… Zayn stał się dla mnie ważny. Może to przez to, że tej nocy traktował mnie wyjątkowo. Był taki delikatny i czuły. Nie oczekiwał tylko tego, że dam mu przyjemność, ale sam również chciał mi ją ofiarować. Zerwałam się jak oparzona i wybiegłam z pokoju. Mulat stał niedaleko drzwi. Opierając się o ścianę walczył z paskiem od spodni. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za nadgarstki.
-Nie rób tego.-wyszeptałam.-Nie odchodź.
Poczułam jak łzy wzbierają mi pod powiekami. Nie chciałam płakać.
-Nie pozwól na to. Nie odchodź.
Pojedyncza łza spłynęła po policzku. Zamknęłam oczy i pokręciłam głową.
-Nie rób tego.
Puściłam jego ręce. Spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki, w jego czarne jak węgiel źrenice i w tedy to poczułam. Oparłam dłonie o jego pierś, policzkiem przylgnęłam do jego mostka. Pozwoliłam łzą płynąć. Spływały nie tylko po mojej twarzy, ale także po ciele Zayna.
-Nie zrobię.-powiedział i jego silne ramiona ciasno mnie oplotły.
Brodę oparł na mojej głowie, od czasu do czasu całując mnie w jej czubek. Powoli gładził moje plecy. Odważyłam się poruszyć. Uniosłam głowę i wsunęłam dłonie w jego smoliste włosy. Potarłam policzkiem o jego policzek, a kilka sekund później jego usta odnalazły kącik moich. Lekko je pocałował i mocniej mnie przytulił.
-Nie odejdę.-szepnął.
Delikatnie musnęłam wargami skórę za jego uchem, a potem po prostu go pocałowałam.

Oplotłam go nogami w pasie. Mocno mnie trzymając ruszył do jego sypialni. Położył mnie na łóżku i zasłonił okno.
-Nie zrobię niczego niestosownego.-rzucił i położył się obok mnie.

Leżeliśmy ciasno objęci. Chłopak opowiadał mi różne historie ze swojego dzieciństwa.
-Poważnie? Wyrzuciłeś telewizor?
-Yhym.
Wubuchnęłam śmiechem. Zayn przyglądał mi się z uśmiechem.
-Jesteś śliczna.-szepnął i pocałował mnie.

Leżałam na nim. Nasze wargi wciąż były złączone. Oddechy urywane. Oderwałam się od niego by nabrać powietrza i w tedy usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi wejściowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz