sobota, 2 marca 2013

Louis ^-^


Włącz to : http://www.youtube.com/watch?v=wwCykGDEp7M
----------------------
-Wyprowadzam się ! -krzyknęłam do szatyna stojącego tuż przede mną. Śmierdziało od niego alkoholem.Znowu.Ten uśmiechnął się.
-Ale dlaczego ? -zapytał się z udawanym przejęciem.
Nic nie odpowiedziałam. Wyciągnęłam swoją walizkę i zaczęłam wrzucać do niej swoje rzeczy. Ten podszedł do mnie i pociągnął do siebie.
-Nigdzie nie idziesz. - zaśmiał się. - jesteś moja.!
-Znowu jesteś pijany ! Znowu ! Mam już tego dość.- z oczu popłynęły mi łzy. Odwróciłam się i kontynuowałam pakowanie się. Ten złapał mnie za nadgarstek i pociągnął przez co upadłam na ziemię.
-Już zawsze będziesz moja - chwiał się - pamiętasz ? Forever togehter. - pokazał na swój naszyjnik na którym były słowa. Złapałam na niego i automatycznie przypomniały mi się nasze wspólne chwile.
Pierwsze spotkanie w parku,pierwszy pocałunek w łazience i w końcu zamieszkanie razem. Starłam jedną z łez i wstałam.
-Nie Louis. "Forever togehter" miało znaczyć że będziesz mnie kochał. A nie ,że jestem tylko i wyłącznie twoja ,jak uważasz..
-Nie dam ci odejść - znów się zaśmiał. Ponownie złapał mnie za nadgarstki i rzucił na ziemię. Zamachnął się i spoliczkował.Ja chwyciłam się za czerwony policzek. Wyszedł trzaskając drzwiami i zamknął je na klucz. Usiadłam przy łóżku podwijając kolana do brody. Oparłam o nie czoło i wybuchłam płaczem.
Mijały godziny a jego nadal nie było. Cały czas płakałam i siedziałam w tym samym miejscu. Próbowałam wspominać tamte czasy ale przed oczami pokazywały mi się tylko te najgorsze chwile. Jednak jedno utkwiło mi w głowie. Pierwsze "Kocham Cię".Pamiętam to bardzo dobrze.
To był wieczór. Louis zabrał mnie nad małe jeziorko. W tafli wody odbijało się światło księżyca. Było idealnie.Chłopak był zdenerwowany. Uśmiechnęłam się do niego i złapałam za dłoń. Ten odwzajemnił uśmiech i przybliżył się do mnie. Spojrzał w moje oczy u musnął usta. Poczułam jego malinowe wargi. Gdy oderwał się ode mnie odezwał się :
"-Kocham cię [T.I.]..
-Ja ciebie też Louis. "
To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Po jakimś czasie zamieszkaliśmy razem. Ale robiło się co raz gorzej. Louis przychodził do domu upity. Bił mnie i krzyczał..
Siedziałam tak jeszcze chwilę a po jakimś czasie zasnęłam.
***
Obudziłam się. Promienie słońca przebijały się przez firanki. Ja leżałam na ziemi. Wstałam z niej ocierając swoje łzy. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam otwarte drzwi. Spakowałam się do końca i chwyciłam za rączkę bagaży wybiegając z pokoju. Jednak na dole zobaczyłam Louisa. Siedział w kuchni szykując śniadanie.
-Cześć kochanie. - podszedł do mnie i chciał przytulić. Ja ze strachu odepchnęłam go i przez odbicie upadłam na ziemię.Ten zdziwiony patrzał na mnie. Podał mi rękę. Jednak ja jeszcze bardziej się odsunęłam.
-N-nie bij mnie. Proszę..- znowu się rozpłakałam.
-Ale kochanie co ty gadasz ? -zapytał podchodząc do mnie - po co ci ta walizka ?
-T-ty..nie pamiętasz ? -zapytałam ponownie odsuwając się.
-Co miałbym pamiętać ? -zapytał.
-Wczoraj byłeś pijany i biłeś mnie. Gdy chciałam się wyprowadzić popchnąłeś mnie i zamknąłeś w pokoju..- płakałam.
-[T.I]..
-Zostaw mnie w spokoju. Obiecałeś że już nie będziesz pił ! Ja się ciebie boję Louis. - odezwałam się.
-Poczekaj.! Proszę cię ! - uklęknął i złapał za rękę. - [T.I] ja nie wiem co się ze mną stało. Ja..ja naprawdę tego nie chciałem. Nie wiem czemu znowu się upiłem. Proszę wybacz mi. Nie powinienem ci tego mówić ale planowałem się tobie oświadczyć. Chciałem mieć ciebie już na zawsze. Chciałem mieć kochającą żonę i dzieci. Ja już nigdy nie popełnię tego błędu. Obiecuję. Ale daj mi jeszcze jedną szansę. Jeśli jeszcze raz będę pijany mogę zniknąć z twojego życia. Ale proszę cię ,nie odchodź. - mówił łkając co jakiś czas. Ściskał moją rękę muskając ją ustami. - proszę.
Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. Jeszcze nigdy tak nie mówił.
-Louis..
-Przepraszam cię. Ja nie wiem czemu cię uderzyłem. Ja to zrobiłem nieświadomie. Wybacz mi - przerwał mi.
-Lou..nie. Ja.. ja muszę to przemyśleć.. Co ja bredzę ? Nie Louis. Straciłeś swoją szansę i mnie. Ja liczyłam na to,że się poprawisz. Jednak tak nie było. Myślałam że założymy rodzinę. Ah no tak.. Zapomniałam. Jestem w ciąży Louis. Ja..muszę iść. Cześć. - odwróciłam się i pociągnęłam za klamkę.
-Poczekaj proszę. -zagrodził mi drogę i znów uklęknął. - Ja chce być z tobą. Chcę zobaczyć nasze dziecko. Kocham cię i ze mnie jest totalny dupek. Proszę daj mi ostatnią szansę. - znów się rozpłakał.
Kochałam go i nie chciałam go stracić jednak bałam się tego ,że znowu się upije.
-Już nigdy tego nie zrobię - powiedział.
-Dobrze. Następnym razem się wyprowadzam. - odpowiedziałam mu.
Ten wstał z brudnej ziemi i wpił się w moje usta. W przerwie między pocałunkiem wyszeptał ciche "Przepraszam". Gdy oderwaliśmy się od siebie znów uklęknął i wyciągnął czerwone pudełko. Otworzył je a moim oczom ukazał się prześliczny pierścionek.
-Wiem ,że to nie za dobry moment ale..Wyjdziesz za mnie ?-zapytał z iskierkami w oczach.
Po moich policzkach poleciały łzy szczęścia. Pokiwałam głową na "tak" a ten wsunął mi pierścionek na palec. Wstał i dotknął mojego brzucha. Uśmiechnął się promiennie i starł jedną z moich łez.
-Jestem dupkiem. - odezwał się dotykając mojego policzka - mogłem stracić ciebie.
-Kocham cię. - przytuliłam go.
-Ja ciebie też. - odpowiedział i pocałował mnie w czoło.

Po 9 miesiącach narodził się nasz synek - Tom. Ja i Louis jesteśmy małżeństwem. Może dobrze że mu wybaczyłam ? To nie ważne. Ważne że jesteśmy razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz