wtorek, 5 marca 2013

Zayn.^^ cz.5


Zatrzymałam się w połowie schodów i wychyliłam przez barierkę.
-Louis, to ty?
Nikt mi nie odpowiedział. Zeszłam na dół i stanęłam w holu.
-Szkoda, że nie później.-powiedziałam patrząc jak Lou mocuje się ze sznurowadłami tenisówek.
Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku kuchni.
-Cso?-usłyszałam.
Zamarłam. Lou był pijany? Zawróciłam i będąc kilka kroków od niego poczułam zapach alkoholu.
-Ty piłeś?-zapytałam cicho patrząc na mojego kompletnie zalanego brata.
-Nije.-chrząknął.-No może tylko troszczkę.-czknął.
Nagle zrobiło mi się niewyobrażalnie zimno. Podeszłam jeszcze bliżej, by móc mu spojrzeć w oczy.
-Chodź, położysz się. Powinieneś to odespać.-sięgnęłam po jego dłoń, ale on ją cofnął.
-O nije. Nije będę spał z moiją małą siostszyszką.-powiedział wolno.
-Nie ze mną Lou.-zaczerpnęłam głęboko powietrza.-Położysz się do swojego łóżka, w swoim pokoju.
Spojrzał na mnie krzywo.
-Proszę.-szepnęłam wyciągając do niego rękę.
-No dobsze.
Powoli, mocno go trzymając ruszyłam w kierunku schodów.

-On nigdy tyle nie pił.-powiedziałam cicho ściskając w dłoniach kubek z herbatą.-Nigdy. Nie w takich ilościach.
Siedziałam przy kuchennym stole, wciąż w koszulce Zayna i własnych majtkach. Mulat stał przy blacie, przodem do mnie, w spodniach i z kubkiem kawy w ręku.
-Nie pamiętam, bym kiedykolwiek widziała go pijanego. Chyba nigdy nie widziałam go nawet po jednym piwie…
-Kathrin.-Zayn odepchnął się od blatu i podszedł do mnie.-Ludzie się zmieniają. Lou widocznie dorósł do picia. Już nie musiał zajmować się tobą, więc pozwolił sobie na odrobinę szaleństwa.-usiadł obok mnie i chwycił moją dłoń.-Nie przejmuj się. Pewnie jeszcze nie raz zobaczysz go w takim stanie.
Cofnęłam dłoń.
-Nie. Nie chcę go nigdy widzieć w takim stanie.-powiedziałam twardo, a w okolicy serca poczułam znajome ukłucie strachu i bólu.-Nigdy.
Chłopak przyglądał mi się przez chwilę, a potem wstał.
-Zajrzę do niego.-rzucił i poszedł na górę.

Przygotowałam stos kanapek i postawiłam je na stole. Louis wciąż spał, a Zayn poszedł wziąć prysznic. Bałam się, że Lou… „Nie. Nie. Nawet o tym nie myśl.” Poszłam do swojego pokoju i narzuciłam na siebie szlafrok. Położyłam się na łóżku, twarzą do okna i zwinęłam w kłębek. Zacisnęłam powieki. Chciałam, myśleć, że ostatnia doba, to tylko sen. „No przynajmniej jej część.”

Obudziłam się w chwili, gdy ktoś zaciągał roletę w moim pokoju.
-Zayn?-zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
-Obudziłem cię? Przepraszam, nie chciałem.-podszedł i usiadł na brzegu łóżka.
-Długo spałam?-zapytałam kładąc głowę na jego udzie.
-Nie. Jakieś dwie, może trzy godziny.-pogładził mnie po włosach.
-A Louis?
-Wciąż śpi. Nie martw się tak o niego.-nachylił się i pocałował mnie w policzek.-Jest już dorosły.
-Wiem.-usiadłam i przysunęłam się do chłopaka.-Ale to wciąż mój brat. Nie mogę od tak, przestać się nim przejmować.
-Yhym.-mruknął i przyciągnął mnie do siebie.
Wtuliłam się w niego. Był taki ciepły…
Leżeliśmy obejmując się i po prostu ciesząc swoją obecnością. Tęskniłam za czasami, gdy sama moja obecność sprawiała komuś radość.
-Wiesz, moja była dziewczyna lubiła się czepiać o wszystko. Uwielbiała się kłócić. Jej ojciec kiedyś powiedział, że jeśli wytrzymamy ze sobą przynajmniej 3 lata, możemy brać ślub…
-Cii.-przerwałam mu.-Nie chcę tego słuchać.
Przekręcił się na bok i podparł głowę na ręku.
-Masz rację. Nie wiem po co ci o tym mówię.-westchnął.-Ty jesteś taka inna. Taka…-zawahał się szukając odpowiednich słów.-Delikatna. Czuła. Empatyczna.-przymknął oczy.-A ona była zimna, okrutna i brakowało jej wszystkich dobrych cech. Ale kochałem ją. Nie wiem czemu. Na swój sposób była piękna w tym całym, hmm, okrucieństwie.
-Ani słowa więcej.-szepnęłam i pocałowałam go.
Oddał pocałunek, więc w następny włożyłam więcej siebie.
-Jesteś naprawdę wspaniała.-wyszeptał i znów złączył nasze usta.
Jego dłoń wylądowała na moim pośladku, moja noga na jego biodrze. Było w tym wszystkich tyle uczucia, ciepła, pieszczoty…

-Kathrin?!
Oderwaliśmy się od siebie.
-Wszystko ci wytłumaczę…-zaczęłam.
-Mam taką nadzieję. A ty-Louis wycelował palcem w Zayna-zabieraj łapy od mojej siostry. I wynoś się z jej łóżka.
Zadrżałam gdy Zayn wstawał. Wściekłość Starszego była wręcz namacalna.
-Zaczekajcie.-powiedziałam cicho.
-Nawet się nie odzywaj.-rzucił wściekły Tommo.
-Cii.-Zayn przelotnie ścisnął moje kolano.
-Nie.-usiadłam sztywno.-Obydwaj mnie teraz posłuchacie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz