wtorek, 5 marca 2013

Zayn.^^ cz.2



Leżałam w salonie na dywanie i przerzucałam kanały w TV. Zerknęłam na zegar. Dochodziła 21, a Lou wciąż nie wracał. Zayn spał od kilku godzin, a ja kręciłam się po domu bez celu. Gdy Malik usnął wyszłam na zakupy, a potem wróciłam i ugotowałam obiad. Myślałam, że może wstanie i zje ze mną, ale przeliczyłam się. Kilka razy zaglądałam do niego i stałam w progu obserwując jak śpi. Wyglądał tak spokojnie...

Usłyszałam zgrzytanie klucza w zamku.
-Wróciłem!
-Cicho!-warknęłam.
Lou wszedł do pokoju.
-Czego się tak drzesz?-zapytałam wstając i podchodząc do niego.
-Chciałem żebyś wiedziała, że już jestem.-wyciągnął do mnie ręce.
-Cieszę się.-pocałowałam go w policzek i mocno się w niego wtuliłam.-Tęskniłam.
-Wiem.-pogłaskał mnie po plecach.-Ja też. Ale przynajmniej wiedziałem, że gdy wrócę, moja mała Kathrin będzie czekała w salonie żeby uściskać swojego ukochanego Lou. Tak jak dawniej.
-Zabawne.-mruknęłam odsuwając się lekko i zadzierając głowę by spojrzeć mu w oczy.-Jak było?
-Świetnie. Już dawno tak szczerze nie rozmawialiśmy.-pocałował mnie w nos.
-Oj, wybaczcie.-usłyszeliśmy głos Zayna.
-Wreszcie wstałeś.-uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Zayn?-Lou ze zdziwieniem patrzył na Malika. który stał na schodach w samych bokserkach.-Chwileczkę.
Odsunął mnie od siebie i dokładnie mi się przyjrzał. Obrócił mnie kilka razy.
-Spokojnie stary, nie tknąłbym twojej kobiety.-zmieszany Zayn przejechał ręką po włosach.
-Mojej kobiety?!-rzucił Lou gdy ja w tym samym czasie krzyknęłam:
-Jego kobiety?!
-No...-teraz to Mulat wydawał się zagubiony.-Myślałem, że wy... że ty... no ten...
Lou i ja spojrzeliśmy na siebie, a potem równocześnie roześmialiśmy.

-Zayn, oficjalnie poznaj moją młodszą siostrę Kathrin.-powiedział obejmując mnie ramieniem.-Kat, a ty oficjalnie poznaj Zayna Malika, mojego kumpla z zespołu.
Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Ktoś ma ochotę na obiad?-zapytałam wyswobadzając się z objęcia brata.
-Gotowałaś?-Louis spojrzał na mnie niepewnie.
-Czy to takie dziwne?-mruknęłam.
-Gdy cię zostawiałem nie umiałaś nawet ugotować wody na herbatę!-krzyknął.
-Maisy nie gotowała.-szepnęłam.-Wciąż niewiele o mnie wiesz, braciszku.
Poszłam do kuchni i wzięłam się za podgrzewanie zupy.

/Louis/
-Zayn, idziesz?-stałem przy schodach i czekałem aż Malik zbierze dupę.
Kathrin ugotowała obiad, a ja byłem głodny...
-Idziemy.-chłopak stanął przede mną, w moich ubraniach, pachnący moimi kosmetykami...
Zmierzyłem go wzrokiem.
-Kaaat!-zawołałem i ruszyłem do kuchni.

Mała postawiła przed każdym z nas talerz z rosołem i usiadła na blacie.
-Nie zjesz z nami?-zapytałem.
-Nie. Jadłam już.-westchnęła i sięgnęła po butelkę z sokiem.
-Byłaś na zakupach.-bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
-Z czegoś musiałam zrobić wam coś do jedzenia.-rzuciła i zeskoczyła na podłogę.-W tym małym garnku stoi sos, a tam, na misce, jest makaron. Mam nadzieję, że potraficie sobie nałożyć... Jeśli będziecie mieli ochotę na dokładkę, to proszę bardzo. Wszystko jest już ciepłe.-westchnęła cicho i stanęła na palcach by sięgnąć do szafki wiszącej nad jej głową.
Bluzka nieznacznie podjechała do góry i zobaczyłem na jej biodrze i nerkach sine, cienkie ślady. "Maisy. Albo ojciec. Przecież ona przyjechała wczoraj...".
-Kathrin?
-Tak?-odwróciła się i pokazała mi pudełko tabletek przeciwbólowych.-Spokojnie, to tylko przeciwbólowe. Głowa mnie rozbolała.
Wzięła wodę i razem z tabletkami w dłoni ruszyła w moją stronę.
-Spójrz, biorę tylko jedną.-rzuciła kładąc przede mną małą tabletkę.-Tylko jedną.-odłożyła opakowanie na stół i popiła lek wodą.-A teraz, jeśli nie masz...-zerknęła na Zayna.-nie macie nic przeciwko pójdę do siebie. Chciałabym się położyć.
-Jasne.-złapałem ją za nadgarstek.-Jadłaś coś dzisiaj?
-Przecież mówiłam, że jadłam obiad.
-Na pewno?-dociekałem.
-Tak Lou. Na pewno. Zaufaj mi. Choć trochę.-spojrzała na mnie smutno.-Dobranoc.-schyliła się, przelotnie musnęła mój policzek wargami i lekko przytuliła.-Dobranoc Zayn. Mam nadzieję, że wyśpisz się na tym cholernie niewygodnym łóżku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz