wtorek, 5 marca 2013

Nasz kotekkk. (Hazza) :>

Czułaś męską rękę na twoim ramieniu. Tulił cię do siebie jak najmocniej potrafił. Spływały po was krople deszczu. Staliście właśnie na przystanku i czekaliście na najbliższy autobus. Razem z Harrym byliście w centrum handlowym, aby kupić sukienkę na jutrzejsze wesele twojej siostry.
- Dziękuje - Nagle rzuciłaś w jego stronę. Harry tylko się uśmiechnął i pocałował w policzko. Nadjechał wasz autobus. Wsiedliście do przepełnionego autobusu i pojechaliście w stronę waszej kamienicy. Jechaliście nie całe 20 minut, gdy właśnie stanęliście na przystanku blisko waszego mieszkania. Harry chwycił się za wilgotną rękę i pokierował ku wyjścia. Szliście w deszczu, w stronę drzwi wejściowych do klatki. Zmierzaliście razem objęci po schodach, i dotarliście. Wyjęłaś z małej torebki klucze do waszego mieszkania.
- Panie przodem - Harry wyjął rękę, gestem pokazując ci żebyś szła. Uśmiechnęłaś się pod nosem, i zrobiłaś to co kazał. Weszłaś do środka. Harry poszedł za tobą, chwytając cię w pasie.
- Przymierzysz sukienkę? - wyszeptał ci do ucha. Przeszły cię dreszcze. Jego głos sprawiał uginanie się twoich nóg. - Chciałbym zobaczyć, jak na tobie leży.
- Nie szkoda ci jej? Jeszcze się potarga, bo jestem gruba. - zażartowałaś.
- Nawet jeśli, to sam ją zszyje - zaśmiał się. Wzięłaś torbę w której znajdowała się sukienka. Szłaś po schodach, lekko podpatrując Harry'go. Patrzał się na ciebie, jak posąg. W myślach krążyły ci tylko myśli "co by było, gdyby musiał przyzwyczaić się do samotności". Wyrzuciłaś te myśli z głowy. Nie wiedziałaś ile zostało ci czasu. Otworzyłaś drzwi od łazienki, odrazu patrząc w lustro.
- Co on we mnie widzi.. - zaśmiałaś się pod nosem. - mały nos, ochydne niebieskie oczy.. - wmawiałaś sobie, podczas przebierania się w suknię.
- Bredzisz. - usłyszałaś zza drzwi. - Nigdy wcześniej nie spotkałem tak pięknej dziewczyny jak ty [T.I], i nie chce jej stracić. - na te słowa zrobiło ci się słabo. Nie dlatego że ci się to nie podobało. Dlatego że za niedługo.. możesz go zawieść. Że jednak cię straci.
Wyszłaś z łazienki. Suknia ocierała brązowe panele. Harry stał jak wryty. Nie wiedział co powiedzieć. Patrzał na ciebie, jakby ujrzał księżniczkę z baśni. On właśnie cię taką widział. Nie staliście na przeciwko siebie zbyt długo. Harry wziął cię na ręce i zmierzył w dół szybko po schodach. Posadził cię na blat kuchenny i objął w tali.
- Wyglądasz jak.. - przerwałaś mu.
- Jak debilka, na której nie pasuje sukienka, która jest brzydsza od swojej siostry.. - Nie dał ci dokończyć twojej dalszej konwersacji.
- ..Jak moja przyszła żona. - spojrzał ci głęboko w oczy. - Zaniemówiłaś. Stałaś się sztywna, ta odpowiedź cię zszokowała. Dawno czekałaś na to, aby kiedykolwiek być dla niego kimś więcej niż dziewczyną. Pocałował cię namiętnie w usta. Chwycił cię na ręce, a twoje nogi były skierowane na jego pasie. Byliście już razem na kanapie. Pieściliście się, gdy wkońcu spędziliście tam noc.Następnego dnia, obudziłaś się na Harrym. Twoja głowa leżała na jego ramieniu, a twój nos topił się w jego pachnących lokach. Trzymał swoją rękę na twojej głowie. Powoli wstawałaś. Nie chciałaś go jeszcze budził, bo słodko spał. Byłaś w samej bieliźnie, więc poszłaś się przebrać w dres. O 9:00 musiałaś iść do lekarza, więc nieco się śpieszyłaś. Zrobiłaś Harry'emu na śniadanie tosty w kształcie serc. Położyłaś je na stoliku znajdującego blisko niego. Skierowałaś się ku schodom i pobiegłaś do góry. Weszłaś na waszej sypialni i otworzyłaś szufladę z twoimi ciuchami. Jeździłaś palcami od góry do dołu, zastanawiając się nad dzisiejszym ubiorem. Włożyłaś zwyczajne, jasne jeansy, i bluzkę w paski. Nałożyłaś na siebie zielony płaszcz, i zielone buty na koturnie. Rozpuściłaś włosy, i pobiegłaś do kuchni. Napisałaś Harry'emu kartkę "Musiałam na chwile wyjść. Zaraz będę" i wyszłaś.
Padał deszcz, jak co dzień. Z ciemnych chmur wydobywało się słońce, co spowodowało tęczę na niebie. Rozpromieniłaś się, ale sama myśl co może czekać cię u lekarza niezbyt sprawiało cię o radość. Weszłaś do środka, odrazu idąc w stronę gabinetu od lekarza. Zapukałaś.
- Proszę wejść - Lekarz czekał już na ciebie z kartami badań. Zrobiło ci się gorąco. - Nie będzie to długo trwać, mam dla pani wiadomość.. - Usiadłaś na krześle, kładąc na swoich kolanach swój zielony płaszcz.
- O co chodzi? - spytałaś, zaniepokojona.
- Może się pani domyśleć. Wiadomość nie jest miła.. choruje pani na raka. - Łzy zebrały ci się w oczach. Miałaś ochotę wyjść, i się zabić.. lecz nie miałaś odwagi. - Pozostało pani niecałe 2 dni życia.. - zaciął się. - przykro mi że dopiero teraz o tym pani mówię, ale badania przyszły dopiero teraz. - Nic mu nie odpowiedziałaś. Wyszłaś bez słowa. Mina nie zmieniała ci się przez całą drogę powrotną. Właśnie stałaś przed drzwiami mieszkania. Zastanawiałaś się, jak mu to powiesz..
Weszłaś do mieszkania bezsilna. Harry'ego nigdzie nie było. Zobaczyłaś na stoliku pusty talerz. Zjadł twoje tosty. Chciałaś się uśmiechnąć, lecz nie potrafiłaś. Wieść o tym, że możesz nie przeżyć nawet tych 3 dni sprawiał cię o płacz. Nie mogłaś w to uwierzyć że umrzesz.. że nie możesz nawet wykorzystać tego dnia tak, jakbyś chciała spędzić ostatnie dni swojego życia. Wiedziałaś że jeśli powiesz to Harry'emu załamie się, i zrobi coś złego.. czego byś nie chciała.
Po schodach właśnie schodził, on. Rozpromienił się, i przybiegł się przytulić.
- Cześć kochanie! - ucałował cię w usta.
- Cześć - Uśmiechnęłaś się w jego stronę. Robiłaś wszystko, aby nie widział że ci smutno. Wtuliłaś się w niego. Chciałaś ostatni dzień poczuć jego perfumy, dotyk jego ręki, i dotyk jego loków. Chwyciłaś jego miękki sweter w ręce, po czym Harry wtulił się w ciebie jeszcze bardziej.
- Kocham cię, najbardziej na świecie.. wiedz to.. - popatrzałaś mu się w oczy.
- Ja ciebie też. - odpowiedział chrypkim głosem.
- Zagramy w wyzwanie? - udawałaś szczęśliwą. Miałaś plan.
- Że co? - zaśmiał się.
- W wyzwanie - Uśmiechnęłaś się. Rzuciłaś mu wyzwanie ,aby przeżył jeden dzień bez ciebie. Powiedziałaś, by się z tobą nie komunikował, a jeśli nie zawali to będziesz go kochać już na zawsze. Harry zgodził się niepewnie. Przyjąć to wyzwanie. Nie napisał do ciebie ani jednego smsa, nie wykonał ani jednego połączenia, tak jakbyście nigdy się nie znali. Pozostały ci 24 godziny życia.
Następnego dnia poszedł do ciebie, i chciał powiedzieć ''Zrobiłem to Kochanie'' zamiast tego łzy spływały mu po policzkach, ponieważ zobaczył cię leżącą na łóżku.. nieżywą z dopiskiem ''Zrobiłeś to Skarbie. Teraz rób to codziennie. Kocham Cię'' .

1 komentarz: