wtorek, 5 marca 2013

Harry.;>> cz.11


Doktor Gabriel wybiegł z gabinetu na odchodnym rzucając do mnie, żebym został.
-Ani mi się śni.-rzuciłem i pognałem za nim.
Wyprzedziłem go w drodze do sali i wpadłem tam jak burza.
-[T.I]! Nie!-krzyknąłem widząc jak linie na monitorze zaczynają robić się coraz bardziej płaskie.
-Proszę stąd wyjść! Natychmiast!
Podbiegł do mnie sanitariusz, zacząłem się szarpać. W końcu poddałem się i chłopak wyprowadził mnie za drzwi. Stanąłem przy szybie i patrzyłem jak tętno mojej ukochanej słabnie. Z każdą sekundą stawało się niższe. Wszyscy uwijali się wokół niej jak mrówki.
-Błagam. Błagam. Nie.-szeptałem przykładając dłonie do szyby.
Nagle moje uszy wypełnił przerażający pisk. Linie na aparaturze przestały falować. Lekarz na chwilę zamarł. Wewnątrz sali rozlegały się krzyki, ale nie mogłem rozróżnić słów. Do szyby podeszła młodziutka pielęgniarka, a w jej oczach malował się smutek. Poruszyła wargami i zrozumiałem, że mnie przeprasza. Nacisnęła guzik na wysokości mojej twarzy i szyba zrobiła się całkiem szara. Już niczego nie mogłem zobaczyć…

-Harry!-usłyszałem.
-Boże kochanie! Jak bardzo mi przykro.-usłyszałem głos Lou.
Potem jego silne ramiona zamknęły mnie w żelaznym uścisku.
-Wybacz, że nas z tobą nie było.
Liam usiadł obok mnie i delikatnie położył mi dłoń na kolanie.
-Właśnie. Wybacz nam. O niczym nie wiedzieliśmy.-wyszeptał Niall.
-Su zadzwoniła i powiedziała nam o tym przeklętym wypadku.-Louis głaskał mnie po loczkach i tulił tak, jak jedną ze swych sióstr gdy płakała.
Uniosłem głowę i spojrzałem na ich twarze. Smutek, ból, sam nie wiem. Chyba wszystko wręcz wisiało wokół nas. Dostrzegłem Zayna wpatrującego się w szarą szybę.
-Co z nią?-zapytał odwracając się do nas.
Zamknąłem oczy, opuściłem głowę i poczułem jak łzy usiłują wydostać się spod powiek. Nie wiedziałem co mam im powiedzieć…Bo tak naprawdę sam niewiele wiedziałem…
-Panie Styles?-lekarz [T.I] stanął przede mną.
Otarłem oczy i uniosłem głowę.
-Tak?-zapytałem zachrypniętym głosem.
-Proszę się nie martwić. Już wszystko dobrze.
-Czy to…
-Tak. Udało nam się. Ta zapaść trwała tylko chwilę, więc nie powinno to wpłynąć na organizmy.-rzekł i odszedł.
Nie wiedziałem czy mam się śmiać czy może płakać. Udało się!
-Udało się.-szepnąłem i uściskałem Lou.

[T.I] była nieprzytomna jeszcze przez kilka kolejnych dni. W nocy, ze środy na czwartek, Jess miała nocny dyżur. Obiecała, że będzie zaglądała do mojego skarbu. Jedynego jaki miałem…
O 2.47 obudził mnie telefon. Zerknąłem na ekran komórki. Jessy. Natychmiast oprzytomniałem.
-Co się stało?!-rzuciłem do słuchawki siadając sztywno na łóżku.
-Obudziła się.-usłyszałem cichy szept.-Nic nie mów.-ostrzegła.-Jeśli ktokolwiek się dowie, że rozmawiam z tobą siedząc w jej sali, będę miała kłopoty. A teraz słuchaj uważnie, bo [T.I] ma ci coś do powiedzenia.
Usłyszałem kilka stłumionych szeptów, szelest pościeli i w końcu ochrypły, ledwie słyszalny szept:
-Harry… Przyjedź… Rano… Proszę…-kolejny szmer i do mojego ucha wstrzelił się głos Jessici.-No to tyle. Bądź rano. Odwiedziny zaczynają się o 9. Dobranoc.
-Dobranoc.-odparłem w zamroczeniu i odłożyłem komórkę na stolik.
Położyłem się, nakryłem kołdrą i zamknąłem oczy.
-Jasna cholera!-wrzasnąłem gwałtownie siadając.
Wyskoczyłem z łóżka i wybiegłem z pokoju.
-Jasna cholera!-wrzeszczałem, od czasu do czasu wtrącając inne piękne słowa.
Nie dbałem o to, czy ich obudzę. Biegałem jak idiota z góry na dół i wrzeszczałem na cały głos.
-Opętało cię czy jak?!-pierwszy ze swojego pokoju wyszedł Niall.-Gorzej?!
-Kurwa!-ryknąłem mijając go.
-Stary, odwaliło ci?!-Zayn wychylił głowę z łazienki.
-Co tu się do ciężkiej cholery wyprawia?!-Liam stał przed drzwiami swojej sypialni.-Możecie mnie oświecić?!
-Jasna cholera!-krzyknąłem i zbiegłem na dół.
Wbiegając na górę miałem wrażenie, że oni zupełnie nie wiedzą o co chodzi. Wyminąłem blondynka i pobiegłem w stronę własnego pokoju. Nagle drzwi piątej sypialni otworzyły się i prosto na tor mojego biegu wydreptał zaspany Lou, w samych bokserkach, przecierając oczy.
-Uważaj!-trzy głosy wrzasnęły jednocześnie.
-C…-zaczął Louis ziewając.
Przerwałem mu wpadając na niego z takim impetem, że obaj padliśmy na podłogę.
-Jasna cholera!-wydyszałem zbierając się z podłogi.
Podałem mu rękę. Uścisnął ją i wstał.
-Nic wam nie jest?-zatroskany Liam już oglądał nas z każdej strony.-Możecie mówić?
Wciąż powtarzałem te same słowa.
-Z Tommo wszystko gra.-osądził Zayn oglądając chłopaka.-Za to z Harrym-zawahał się-sam widzisz.
-Eo eo eo! Ziemia do Hazzy! Odbiór!-Niall machał mi przed oczami ręką.-Nie działa.-stwierdził po kilku minutach opuszczając dłoń.
Loueh popatrzył na nich z politowaniem, a potem uścisnął mnie mocno.
-Ja wiedziałem, wiedziałem! To się musiało tak skończyć! Boże, Hazzy, mówiłem ci! Mówiłem! Moje słoneczko.-pocałował mnie w czoło.
-Wiedziałeś?-wyszeptałem mu do ucha.
-Wiedziałem.-odparł i jeszcze raz mnie przytulił.

/Louis/
-Chodź kochanie.-rzuciłem biorąc Harrego za rękę i ciągnąc go do sypialni.
Odwróciłem się przez ramię do zdębiałych chłopaków.
-Zaraz wracam.

Otuliłem Loczka kołdrą, uścisnąłem go i pocałowałem w czoło.
-Dobranoc. Śpij spokojnie.
Przeniosłem spojrzenie z jego mordki na kolarz za jego plecami. Widząc te szerokie i szczere uśmiechy, ten namiętny pocałunek i zmysłowy taniec dwojga zakochanych w sobie bez pamięci ludzi poczułem, że jestem im coś winien…
Po chwili namysłu dodałem:
-A jutro z samego rana pojedziemy do szpitala.
Zabrałem jego telefon i wyszedłem z pokoju.

Kierując się zapachem czekolady trafiłem do kuchni. Chłopcy siedzieli wokół wysepki i popijali z parujących kubków. Zająłem miejsce obok Nialla i położyłem przed sobą telefon Hazzy. Liam podał mi kubek i spojrzał wyczekująco licząc na wyjaśnienia. Dmuchnąłem w unoszącą się parę i powiedziałem:
-Przecież to tak logiczne… [T.I] odzyskała przytomność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz