niedziela, 24 maja 2015

Louis -zdrada

-Jak mogłeś ? -powiedziałam ze łzami w oczach spoglądając na szatyna.
-Ja..ja..to nie tak jak myślisz..-chciał złapać mnie za rękę ale wyrwałam mu się.
-Oryginalny tekst. - powiedziałam z sarkazmem - Brzydzę się tobą Louis. Wynoś się.
Pokazałam gestem ręki aby wyszedł z domu. On wstał i podszedł do mnie. Pocałował mnie a ja oddałam mu  plaskaczem z ręki. Złapał się za policzek .
-[T.I]..
-Wyjdź i nie chcę cię więcej widzieć na oczy. Rozumiesz ? - krzyknęłam i wyrzuciłam go za drzwi.
Dawał na swoje i dobijał się do drzwi.

-Proszę cię! To nie tak jak myślisz. Daj mi wytłumaczyć. !- usłyszałam głos zza drzwi.
Słyszałam go bardzo dobrze. Siedziałam pod drzwiami i wsłuchiwałam się w jego błagania. Łzy swobodnie ciekły po moim policzku. Skuliłam nogi i schowałam w nie głowę. Nadal nie przerywał ciągłego pukania i krzyczenia. Zebrałam się na odwagę i uchyliłam lekko drzwi. Stał tam z opuchniętymi policzkami od płaczu. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
-Proszę wybacz mi. - podszedł do mnie bliżej. Odsunęłam się do tyłu.
-Louis..zdradziłeś mnie. Przespałeś się z inną. Na dodatek z moją przyjaciółką. I myślisz że ja teraz tak po prostu ci wybaczę ? - otworzyłam szerzej drzwi i powiedziałam spokojnie.
-[T.I] ja cię kocham. I nie chc..-nie dokończył bo zadzwonił mu telefon. Odebrał go bez wahania. - Halo ?
-Hej kocie. I co zerwałeś już z nią ? - usłyszałam w słuchawce damski głos. Jego telefon był dość głośny więc wszystko słyszałam.
On spojrzał na mnie. Kolejne łzy zaczęły spływać po mych polikach. Chciałam zatrzasnąć drzwi ale jego noga mi przeszkodziła.
-Kochanie..ona mi robi na złość.! Powiedziałem jej że mam ciebie a ona się wkurzyła..ja nie chciałem cię wcale zdradzić. - jego łzy kapały na ziemię przez co robiła się kałuża.
-Wyjdź i nie wracaj Louis. - powiedziałam łagodnie łkając co chwilę.
-[T.I]..- wyszeptał.
-To koniec Louis. - zatrzasnęłam drzwi i poszłam do salonu. Widziałam przez okno że kopie kamyk i wyciera swoje łzy do rękawa szarej bluzy. Chciałam jeszcze to uratować ale przypomniało mi się co zrobił..
Nie mogłam mu tak wybaczyć. Odwrócił się ku dużego okna w którym siedziałam. Oboje płakaliśmy. Przez kolejne 5 minut patrzeliśmy sobie w oczy. Po kilku sekundach znalazł się pod oknem. Przyłożył do niego dłoń ,a z jego ust wyczytałam "Kocham cię". Zaczął się oddalać aż w końcu zniknął za rogiem..
Przez kolejne dwa tygodnie nie utrzymywaliśmy kontaktu.
Pewnego dnia przyszedł list. Nie było na nim nadawcy. Ostrym nożykiem przecięłam kopertę i wyciągnęłam z niej zawartość. Zaczęłam czytać słowo po słowie. Obraz powoli zaczął się zamazywać przez moje łzy.

"Zachowałem się jak skończony idiota. Zdradziłem cię. Nie wybaczę sobie tego nigdy ,pewnie ty tez mi nie wybaczysz. Skoro już czytasz ten list to powiem ci coś. Może przynajmniej teraz mnie wysłuchasz ? Kocham i kochałem cię ponad życie. Moja miłość była..jest nieograniczona. Ty mnie też kochałaś. Nie wiem czy teraz mnie kochasz ? Ale..mnie już nie ma. Nie mogłem znieść tego ,że już nie jesteśmy razem. Pamiętaj ,będę na ciebie czekał. Tam na górze. Będę cię obserwował z nieba. Proszę wybacz mi. Pamiętasz nasze miejsce ? Ta mała ławeczka w sadzie ? Idź tam. Usiądź i zamknij oczy. Wsłuchaj się w szelest liści i śpiew ptaków. Usłyszysz mnie. Przyjdę do ciebie i przytulę mocno. Chociaż nie będziesz tego czuła ,wiedz że tam będę. Przychodź kiedy chcesz. Mam w końcu dość dużo czasu.. Nie rób tego co ja. Nie odbieraj sobie życia. Proszę cię. Żyj i pamiętaj ,że jestem przy tobie. Jestem w twoim sercu. Spotkamy się na górze. Obiecuję. 
                                                                         Kocham cię
                                                                                    Louis. xx" 

Nie mogłam w to uwierzyć. To moja wina. Moja wina że odebrał sobie życie. Zaczęłam płakać jak dziecko. Wybrałam numer Liama.
-Halo ?
-Liam ?! Proszę cię powiedz że on żyje..!! -krzyczałam do słuchawki.
-Przykro mi..
-Proszę cię..powiedz że to nie prawda !
-Przepraszam cię..- zakończył rozmowę.
Rzuciłam telefon na ziemię a ten roztrzaskał się na kawałki. Co ja zrobiłam ?! ..

Codziennie przychodzę na nasze miejsce. Wsłuchuję się w szum liści i świergotanie ptaków. Uśmiechnęłam się do siebie i starłam z mojego policzka jedną z łez. Usłyszałam te dwa magiczne słowa. "Kocham cię". Codziennie je słyszę. Posiedziałam jeszcze chwilę i odeszłam. Ale jutro znów tu przyjdę. Nie odbiorę sobie życia. Nie zrobię tego Louisowi. On by tego nie chciał. Ale wiem ,że on jest przy mnie. Wspiera mnie nawet gdy go nie widzę i siedzi koło mnie całymi dniami. Wiem ,że kiedyś spotkamy się i będziemy razem.

----------
Ostatnimi czasy coś wzięło mnie na zdrady z Louis'em :d

2 komentarze:

  1. co? Niemożliwe, ale jak tak nie wolno. Smutny, bardzo smutny, ale i romantyczny w jakiś sposób. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie pierdziele weź nie pisz takich smutnych bo będę znowu płakać jak małe dziecko . Pozatym świetny imagin Pozdrawiam Pola :-)

    OdpowiedzUsuń