niedziela, 12 maja 2013

Liameeekk *=*


Byłaś sama w domu. Nagle zadzwonił Twój telefon. Uśmiechnęłaś się sama do siebie, bo na wyświetlaczu pojawił się napis "Liaś<33". Twój chłopak był w trasie. Bardzo się o niego martwiłaś, bo ostatnio źle się czuł. Odebrałaś telefon.
-Hej Liaś! Strasznie się za Tobą stęskniłam kochanie.- powiedziałaś.
- Cześć [T.I]. No niestety to nie Liam.- poznałaś głos Zayna.
-Dlaczego dzwonisz do mnie z telefonu Liama?- zdziwiłaś się.
- Bądź gotowa o 13:00. Przyjedziemy po ciebie.- powiedział, po czym rozłączył się.
-Halo? Zayn?- co to miało znaczyć pomyślałaś. Zrobiłaś jak Ci kazał o 13:00 wyszłaś przed dom. Nie za bardzo wiedziałaś jak się ubrać, bo Zayn nie powiedział Ci gdzie idziecie. Po paru minutach czekania pod Twój dom zajechał samochód Zayna. Wsiadłaś do niego.
- Hej, chłopcy powiecie mi gdzie mnie zabieracie?- rozejrzałaś się po aucie i zauważyłaś, że nie ma Liama- Chłopcy gdzie jest Liam?
-Nooo... właśnie do niego jedziemy.- powiedział Louis.
- To znaczy, że on...? Że on jest...?- powiedziałaś przez łzy.
- Nie przejmuj się jest pod opieką najlepszych lekarzy w kraju.- zapewnił Cię Harry i mocno przytulił.
- Zostaw mnie!- wrzasnęłaś i wyrwałaś mu się z objęć. Ukryłaś twarz w dłoniach i zaczęłaś płakać.
- [T.I] uspokój się.- powiedział Niall i próbował Cię przytulić jednak Ty wzdrygnęłaś się próbując zepchnąć jego rękę z Twoich pleców.
- Mieliście go pilnować!- krzyknęłaś oskarżycielskim tonem usiłując powstrzymać płacz aby mogli Cię zrozumieć.- Mieliście być przy nim cały czas. Wiecie,że był osłabiony!
- [T.I] on zemdlał pod prysznicem! Jak mieliśmy go pilnować w łazience?!- krzyknął Zayn
- Ej, dajcie jej spokój.- powiedział Harry. Poczułaś do niego wielką, niewytłumaczalną wdzięczność, że przerwał tą kłótnię.
- Paul, na Miłość Boską! Jedź szybciej!- jęknęłaś błagalnie.
- Zwariowałaś?! Chcesz żebyśmy wylądowali obok Liama?!- wrzasnął Louis.- Jedziemy 120 km/h!
- Wolę się zabić i być z Liamem niż żyć bez Liama!- krzyknęłaś płacząc.
- Co ty bredzisz?! Przecież Liam jeszcze żyje!- powiedział Harry.
- Fajnie powiedziane.- zakpiłaś- JESZCZE żyje.- powiedziałaś z naciskiem na "jeszcze". Wreszcie dojechaliście pod szpital. Wybiegłaś z auta nie zwracając najmniejszej uwagi na to, że po płaczu jesteś totalnie rozmazana,a deszcz, który właśnie zaczął padać przemoczył Cię do suchej nitki. Wbiegłaś do sali Liama. Był przytomny. Zaczęliście rozmawiać. Nagle Liam zamilkł.
- Skarbie, wszystko w porządku?- zapytałaś z niepokojem- Siostro!- zawołałaś. Liam złapał Cię za rękę.
-Zanim pójdziesz po pomoc- oddychał ciężko i głęboko. Sięgnął po pudełeczko leżące na szafce nocnej.- Wyjdziesz za mnie?- wychrypiał. Pokiwałaś głową. Liam wyciągnął rękę żeby nałożyć pierścionek na Twoją rękę... pierścionek upadł na podłogę a maszyny do których był podłączony wydawały z siebie ciągły, nieprzerywany dźwięk... Dźwięk oznaczający początek Twojej samotności...

2 komentarze:

  1. Nieeeeeeeee
    i znowu ryczę ;(
    Umarł !
    Łeee
    Liam !
    Sorry idę po chusteczkę

    OdpowiedzUsuń
  2. popłakałam się, kocham twoje imaginy <3
    Jeszcze na złość słucham smutnej piosenki
    http://mojeimaginyz1dbydh.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń