niedziela, 12 maja 2013

Louiiseekk ;D


Właśnie wychodziłaś z swojej szkoły , do głównej ulicy dzieliła Cię tylko dróżka. Rozmawiałaś przez telefon z swoim internetowym przyjacielem - Louisem. On także o podobnej godzinie skończył lekcje i zadzwonił do Ciebie. Rozmawialiście cały czas. Byłaś lekko niezadowolona , bo dostałaś złą ocenę z ważnego sprawdzianu! Lecz czułaś ukojenie , gdy słyszałaś delikatny głos Tomlinsona. Kopnęłaś kamyk przed siebie i spuściłaś wzrok , patrzyłaś sie na swoje buty i rozmawiałaś z Lou:
- < t.i. > jesteś terez ubrana w białą bokserkę , czarne rurki , zielony sweterek i zielone Vansy? - usłyszałaś po drugiej stronie telefonu.
- Taak , a co? Przecież Ci nie mówiłam co ubieram na siebie tego dnia.
- Aa , nie wiem. Zgadywałem. - zaśmiał się chłopak.
- Lou , Lou... Co z Ciebie wyrośnie.
- < t.i. >! - chłopak zaśmiał się do telefonu.
- Popatrz przed siebie. - dodał.
Od razu niepewnie podniosłaś wzrok i zamarłaś. Z wrażenia od razu usiadłaś na dróżce. Po Twoich policzkach pociekły łzy. Byłaś w szoku , nie wiedziałas co robic.
- Ejj! < t.i. > żyjesz? - chłopak podszedł do Ciebie i kucnął przed Tobą.
- Lo... Lou... Louisie Williamie Tomlinsonie! - przytuliłaś się z całych sił do szatyna.
- Nie mówiłeś że masz przyjechac. - dałaś głowę w zagłębienie jego szyi , a chłopak objął Cię ramieniem.
- To miała byc niespodzianka , przecież mówiłaś mi o tym że je lubisz i że strasznie chcesz mnie spotkac. No i voila! - chłopak pocałował Cię w policzek i starł Twoje łzy.
- Lou... Ohh. Louis. - zasmiałaś się i także pocałowałaś go w policzek , który zaraz po tym zalał się rumieńcem.
- Tak długą trasę? - zmierzwiłaś jego włosy.
- Dla Ciebie wszystko. - szepnął , po czym pomógł Ci wstac.

***

Byliście w Twoim domu , Twoi rodzice się ucieszyli że Twój przyjaciel którego znali z Twoich opowiastek przyjechał , dogadzali Wam i byli uciążliwi. Ale ważne było to że sie starali zrobic jak najlepsze wrażenie. Cieszyłaś się , miałaś go przy sobie. Swój skarb , przyjacielski... A z każdym jego ruchem , słowem i ogólnie - motyle w brzuchu narastały. Zakochana < t.i. >. Oo tak , w Louisie? Jak najbardziej.

Siedzieliście na kanapie i oglądaliście jakiś nudny film , szepnęłaś:
- Tommo na ile zostajesz?
- Ile tylko chcesz.
- A szkoła? - poczułaś nutkę zwątpenia.
- To nie jest wazne.
- Lou... - spojrzałaś na niego.
- Ty jesteś dla mnie ważna! - chłopak posunął sie o krok dalej i złączył Wasze usta.

Granicy między przyjaźnią, a miłością nikt i nic nie upilnuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz