niedziela, 28 kwietnia 2013
Liam. ;d
Prosta linia cały czas ukazywała się na kardiografie. Jej sine policzki błyszczały się, oczy miała cały czas zamknięte, usta całe fioletowe, spierzchnięte... Moje lica były całe czerwone i mokre od łez. Ja, Liam Payne, siedzę teraz tu, w karetce i wiem, że nie mogę nic zrobić, żeby uratować moją miłość... [T.I] to najlepsza osoba, jaka mi się przytrafiła. Narzekałem, że wysłali mnie na ten obóz muzyczny, ale gdyby nie to... Nadal byłbym podrywaczem zatapiającym swoje smutki w gotowaniu i alkoholu. Ale nie, ona się pojawiła i odmieniła moje życie o 180 stopni. To ona wyciągnęła mnie z "dołu" po rozstaniu z Danielle, i to ona uratowała mi życie. Od tamtego czasu gdy ją spotkałem, gdy zaśpiewałem jej Little Things, gdy po pijaku próbowałem ją pocałować, stałem się innym człowiekiem. [T.I] miała... Ma w sobie taką moc, że jak tylko się pojawia, to na innych twarzach ukazuje się wielki banan. Bo to jest [T.I]... Payne. Ona miała być moją żoną, byliśmy zaręczeni, nie może teraz tak po prostu odejść. Nie pozwolę jej na to. Cokolwiek mogę zrobić żeby przeżyła, zrobię to.
Pikanie zadręczało mnie od środka, wbijało mi ostrza w żebra, nie mogłem tego już dłużej słuchać. Chciałbym, żeby ona teraz wstała, przytuliła mnie, uśmiechnęła się i powiedziała: "Już wszystko dobrze", tak jak zawsze. Ze wszystkiego wychodziliśmy szczęśliwi, razem. Ona mi dała tą siłę i ciągnęła dalej, mówiąc "chodź, aby rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu, trzeba zakończyć stary". Na moich policzkach pojawiły się nowe hektolitry łez. Już nie mogłem, czułem jak sam odpływam, ale to z przemęczenia i bólu, który nie dawał mi spokoju. Cały czas czułem, że to nie może być prawdą, nie chciałem żeby to mogło być prawdą. Spojrzałem na jej bladą dłoń, na której widniał pierścionek. Mój wzrok utkwił na niej, ścisnąłem jej rękę i splotłem nasze palce, po czym spojrzałem na lekarza, który miał jednoznaczne spojrzenie.
[T.I] nie żyje. Zacząłem płakać jak małe dziecko, lekarze się odsunęli, a ja? A ja się do niej tylko wtuliłem i zacząłem krzyczeć "Zróbcie coś do cholery! Ona nie może umrzeć!" TYLKO TO! ZAMIAST PRÓBOWAĆ JĄ RATOWAĆ! Czułem jakbym był dzieckiem, które właśnie straciło swoją matkę. Nie wierzyłem, moja głowa pękała od wspomnień i myśli. Ja nie mogłem tego tak zostawić. Cały czas darłem się "ZRÓBCIE COŚ", jeden lekarz położył rękę na moim ramieniu i powiedział : "To koniec, ona nie żyje. Nie możemy nic zrobić". Zacząłem jeszcze bardziej płakać, moje wnętrze ogarnął smutek i rozpacz, ucisk w klatce piersiowej nie dawał mi spokoju, ale komu by dawał? Moje życie właśnie się zawaliło. Cały czas trzymałem jej rękę... Powiedziałem jej:
- [T.I] nie odchodź, nie możesz. Ja cię kocham, nie możesz mi tego zrobić. Proszę, uśmiechnij się i przytul mnie. [T.I], błagam cię. Nie poradzę sobie bez ciebie...
To na nic... Spuściłem głowę na dół, lekarze z melancholią na mnie patrzyli, a ja miałem ślepe spojrzenie, właśnie straciłem osobę najwięcej dla mnie znaczącą. Karetka się zatrzymała, lekarze wyciągnęli ją z ambulansu i zanieśli do jakiegoś pomieszczenia. Nie pozwolili mi iść z nimi... Stałem tam jak wrak - zresztą nim byłem - stałem i patrzyłem się jak ją zabierają. Po mojej twarzy spływały łzy, cały czas nie wierzyłem w to, że ją straciłem. Planowaliśmy mieć trójkę dzieci, Louise, Melody i Austina... Mieliśmy się pobrać... Mieliśmy być rodziną. Moją twarz znowu pokryła fala łez, nie pogodzę się z jej śmiercią... NIGDY. CHOLERA NIGDY.
Na moim ramieniu poczułem jakąś rękę, męską rękę przesiąkniętą zapachem siarki. Podniosłem wzrok na lekarza, który tylko spoglądał się na mnie ze smutkiem. Tak, ja Liam Payne z One Direction, światowa gwiazda, też mam uczucia.
- Niech pan pójdzie za mną - odezwał się facet w białym fartuchu. Zrezygnowany, przemęczony i opustoszały ruszyłem w ślady lekarza. Ludzie patrzyli się na mnie jak na jakiegoś stracha na wróble. Cały zapłakany, ubrany w przepocone ubrania i z masą tatuaży na szyi i ręku. Tak, zmieniłem się. Mam tatuaże, których żałuję. To rozstanie z Danielle mnie zmieniło. [T.I] pomogła mi wyjść z nałogów, m.in. z tatuaży. Osoby w korytarzu pstrykali mi zdjęcia, które zaraz opanują serwisy plotkarskie.
Weszliśmy do białej sali, gdzie leżały dwie osoby podłączone do masy urządzeń. Rozpoznałem jedną z nich, to [T.I].
- Czego pan chce?! Żebym patrzył na moją niedoszłą, nieżywą żonę?!
- Nie, niech się pan uspokoi - położył mi rękę na ramieniu lekarz o imieniu... George, tak mówiła jego plakietka. - Jest w śpiączce, przywróciliśmy akcję jej serca.
*5 lat później*
- Austin, zostaw mamusię, jest przemęczona! Skarbie... - Wziąłem na rączki naszego synka o blond włosach, wypisz wymaluj, wygląda jak mamusia. Ucałowałem go i położyłem do łóżeczka. Nasz trzyletni synek od razu zasnął pod ciepłą pierzyną. Zmęczony wróciłem do salonu, nie ma co, Austin trochę waży. Wtuliłem się w zasypiającą [T.I]. - Jak się czujesz słońce?
Na jej twarzy od razu pojawiły się rumieńce, tyle razem przeszliśmy, przeżyliśmy, a kochamy się jak małe gówniarze. A co jest lepsze, nawet po półrocznej śpiączce, [T.I] wygląda jak ta młoda dwudziestolatka, która obraca moje życie o 360 stopni codziennie, w ogóle się nie zmieniła.
- To jak? jak damy małym na imię? - odezwała się z nutką w głosie.
- Nie mogę uwierzyć, że za miesiąc nasza rodzinka powiększy się o dwie panie... Chyba tak, jak ustaliliśmy na początku, Melody i Louise?
- Tak słońce, kocham cię Liam.
- Ja ciebie też [T.I].
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz