niedziela, 14 kwietnia 2013

Niall ; D


Wszystko to widziałam i obserwowałam uważnie ich miłość, widziałam jak się kłócili a później śmiali się z własnej głupoty. Każdy chyba chciałby być w takim związku, można powiedzieć że połączyło ich coś podobnego jak 'Romea i Julię'. Pamiętam jak trafiła do szpitala, Niall był załamany, codziennie siedział przy jej łóżku i modlił się o to aby się obudziła. Niestety tak jak zapewne się domyślacie dziewczyna nigdy się nie obudziła, a blondyn nigdy nie tracił nadziei. Każdego dnia przynosiłam mu jedzenie ponieważ nie odstępował jej nawet na krok, pamiętam jak się na nią patrzył. Jego niebieskie oczy wpatrywały się w nią z zachwytem i podziwieniem. Raz chciałam mu powiedzieć że ona się nie obudzi ale nie miałam na to odwagi, spojrzał na mnie wtedy z nadzieją i miłością. Trzymał jej rękę i mówił do mnie coś przez łzy ale nie mogłam tego zrozumieć. Następne dni odpierały jej siłę i kolor skóry, zazwyczaj brązowa i radosna twarz była teraz kamienna i szara. Niall nigdy nie tracił nadziei, czasami spał przy jej łóżku aby towarzyszyć jej w każdej sekundzie życia. Najdokładniej pamiętam dzień jej śmierci, każdy szczegół zapadł mi w pamięć i gdzieś tam codziennie przypomina mi o ich tragicznej historii.
Tego dnia Niall obudził się na podłodze obok jej łóżka, była wyjątkowo blada i słaba. Blondyn spojrzał nią z zaskoczeniem, tak jakby jej nie poznał. Powoli podszedł do łóżka i chwycił jej rękę, kolejny dzień czekania na cud właśnie tak się rozpoczął. No niby nic ale po twarzy Nialla widziałam że nadzieja go opuściła, wtedy siedział tam już tylko po to aby ona nigdy nie musiała być sama. Jej ciało już nawet trochę jej nie przypominało. Po roku choroby z którą walczyła każdego dnia, pomimo tego że brakło jej sił walczyła o każdy kolejny dzień, dopiero teraz widać było że odchodzi. Niall opuścił powoli głowę i zaczął płakać, oczywiście podeszłam do niego ze śniadaniem. Zachował się jakby mnie nie widział, dopiero kiedy dotknęłam jego pleców odwrócił się. Jego twarz pełna była bólu, pokazywała idealnie co teraz czuje. On nawet nie starał się hamować łez, prawdopodobnie nie widział potrzeby aby to robić. Ale pamiętam że inni to robili, trzymali swoje uczucia za jakąś niewidzialną ścianą i tylko ich oczy były smutne. A Niall? Niall płakał całym swoim ciałem, jego dłonie trzęsły się.
Ja: Niall, ona odejdzie i tak będzie dla niej lepiej.
N: Za szybko odchodzi, mieliśmy razem tyle zrobić... Pamięta pani dzień w którym tu trafiła? Ja cały czas od tamtej pory wierzyłem że ona się obudzi i powie że mnie kocha i nie pozwoli żebym został sam. A jak było? To ja codziennie jej powtarzałem że nigdy jej nie opuszczę i że ją kocham mimo wszystko.
Ja: Pamiętam poprzednią parę która tu siedziała, wtedy to chłopak miał raka i zapadł w śpiączkę. Dziewczyna codziennie tu spała, nic nie jadła i nie piła. W dniu kiedy ona umarła z głodu i osłabienia, on się obudził. Nie pozwolił nawet dotknąć jej ciała, pilnował go jak oka w głowie. A kiedy mu o wszystkim opowiedziałam, pocałował ją w czoło i powiedział ,, Pomimo że odeszłaś szybciej to walczyłaś ze mną do końca, patrzyłaś na moje nieruchome ciało i pilnowałaś mnie. Ja nie mogę ci za to podziękować ale mimo wszystko dziękuję". To wtedy zrozumiałam że najpiękniejsze historie miłosne tworzą się tutaj, w szpitalu kiedy bliskie osoby odchodzą albo jakimś cudem przeżywają.
N: Dziękuję, tylko pani była tutaj ze mną przez ten rok...
Właśnie wtedy zrozumieliśmy że tego dnia mija dokładnie rok od kiedy ona tu trafiła. Niall oderwał ode mnie wzrok i spojrzał na nią z zapartym tchem. Pocałował jej czoło i szepnął coś do jej ucha, to właśnie wtedy w sali rozległ się dobrze ci znany odgłos. Niall szybko się od niej odsunął, był wyraźnie wystraszony i rozkojarzony. Do pomieszczenia wpadł lekarz i zamiast ją ratować odłączył ją od tych wszystkich urządzeń. Spojrzałam na chłopaka który stał z szeroko otwartymi oczami pod ścianą, nagle wybiegł i zobaczyłam go następnego dnia. Przyjechał do szpitala karetką jak to przystało na pacjenta szpitala wnieśli go na noszach. Uśmiechnęłam się do siebie bo wiedziałam że on nie ma najmniejszych szans wyjść z tego cało a wiedziałam ze teraz będzie z nią. O jego życie walczyli godzinę ale jego serce nie dawało za wygraną i zamierało co jakiś czas aż po godzinie w końcu wygrało i raz na zawsze zamarło w bezruchu. To była chyba jedna z najpiękniejszych historii jaką widziałam w swoim życiu na oddziale szpitalnym. I wtedy zrozumiałam ze prawdziwa miłość zdarza się raz i śmierć nie jest w stanie rozłączyć zakochanych.

                                                                                                                         ~ Patt <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz