niedziela, 1 marca 2015

Louis cz.1 (przemoc,pomoc i nadzieja)

Kolejny  poranek. Słońce mierzwiło moje podkrążone oczy swoimi promieniami.
-O nie ... - szepnęłam , podpierając się łokciami ,rozejrzałam się po pokoju i przetarłam oczy - nie ma go ... - odetchnęłam z ulgą . Nie ma Louis , twojego ''męża" ,który traktował cię jak dziwkę , zwykłą dziwkę . Wykorzystywał cie tylko w kwestiach fizycznych , tak do seksu , nic więcej z tobą nie robił , nie był taki jak wcześniej , był obojętny na twoje uczucia . Zmienił się już po miesiącu waszego ''ułożonego" małżeństwa. Wstałaś leniwie z łóżka wyciągając się do góry , pokazując swój płaski brzuch . Usłyszałaś otwierające się drzwi od waszej sypialni,właściwie to twojej ,bo Lou nie zajrzał tu przez miesiąc . Zawsze wychodził rano i nie wracał na noc do domu ,a jeżeli już wrócił kładł się w salonie ,ale tułał się po domach kolegów.
-Cześć - burknął jak zawsze ,gdy nie miał humoru . Spojrzał na ciebie raz , nie ukazując żadnych zbędnych emocji. Nie odpowiedziałaś , wiedziałaś ,że to i tak nic nie zmiani ,a nawet oszczędzi ci zbędne krytyki z jego strony . - Nie odpowiesz ? - zadał pytanie szukając w wielkiej szafie jakiegoś ubrania .
- Witaj - odpowiedziałaś, nie patrząc nawet w jego stronę , schyliłaś się ,aby podnieść poduszkę ,która wycierała kurz na podłodze. Gdy tylko to zrobiłaś od razu poczułaś jego ręce na twoich pośladkach.
-Nie dotykaj mnie - szybko wstałaś i rzuciłaś w niego poduszką .
- Dobrze wiesz mała,że do mnie się tak nie mówi - złapał cię za nadgarstki i przybliżył się do ciebie .
-Nie dotykaj mnie - powtórzyłaś,ale to dla niego nie miało najmniejszego znaczenia,popchnął cię na łóżko jak zwykłą szmatę , tym razem powiedziałaś sobie stanowcze nie..
Uderzyłaś go w policzek , on zaprzestał czynność i spojrzał na ciebie ze złością,wiedziałaś jak to się skończy .
-Proszę nie bi...- pisknęłaś ,ale nie zdążyłaś powiedzieć do końca,a ręka Louis'a już uderzała o twój delikatny policzek. Uderzył jeszcze raz podkreślając swoją wyższość . - Jesteś potworem! Nienawidzę cię całego ,jesteś nic nie wartym dupkiem - powiedziałaś walcząc ze łzami nie pokażę mu,że się poddałam.-JESTEŚ.ŚMIECIEM.-każde słowo powiedziałaś osobno wstając z łóżka obserwując reakcje chłopaka. Patrzał na ciebie wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu . Bałaś się ,ale wiedziałaś ,że nie może być gorzej . Najwyżej mnie zabije .
-Przesadziłaś suko - nagle do ciebie podbiegł i trzymając swoją dużą ręke na twojej szyi popchnął cię na ściane po czym dodał - musisz.robić.to.co.ci.każe.jeżeli.nie.gorzko.pożałujesz.-szepnął ci do ucha,a po twoim ciele przeszedł dreszcz.
-Puść.....du..sisz- cichutko szepnęłaś patrząc mu w oczy , nie mogłaś złapać powietrza,twoje ciało odmawiało pracy z powodu braku dotlenienia . Odpuściłaś ,czułaś jak twoje oczy zamykają,a Lou zdezorientowany całą sytuacją , puszcza twoje ciało na podłogę . Przestraszył się.
- [T.I] nic ci nie jest ?- zapytał wciąż zdenerwowany pochylając się nad tobą . Byłaś przytomna,ale nie mogłaś dojść do siebie  . Kiedy zobaczył twoje otwarte oczy ,wypuścił powietrze z ust , co oznaczało,że odetchnął z ulgą. -Sorry - rzucił trzaskając drzwiami. Leżałaś tak jeszcze 15 minut łapiąc powietrze.
Przesunęłaś się powoli do telefonu , nie chciałaś zostać sama w domu z terrorystą. Wybrałaś numer i zadzwoniłaś.
-Hallo ? Harry ? - zapytałaś drżąc,cała się trzęsłaś ,w twoim głosie też było słychać strach.
- Tak mała,to ja - odpowiedział wesoło - ej ... co jest? - zapytał z nutką strachu w głosie .
-Pomóż mi ...-tylko tyle zdołałaś powiedzieć i rzuciłaś telefon w drugi kąt pokoju . Dostałaś napadu paniki ,dusiłaś się ,tarzałaś się po podłodze szukając jakąkolwiek pomoc . Pukałaś w ziemie mając nadzieje,że ktoś cie usłyszy . Niestety ,nie wyszło.Nie uzyskałaś pomocy , z jednej strony dobrze o tym wiedziałaś,ale z drugiej miałaś minimalne nadzieje ,że cie nie zostawi w takim stanie . Zachował się jak ostatni dupek,zresztą ... jak zawsze. Po chwili atak chyba ustał , bo mogłaś nabrać powietrze ,ale nie miałaś siły wstać. Leżałaś bezczynnie patrząc jak wskazówki zegara przesuwają się nie zmieniając nic w twoim życiu. Usłyszałaś natarczywe pukanie do drzwi.
-Harry- powiedziałaś jak najgłośniej potrafiłaś ,ale nawet ty nie słyszałaś swoich słów.
*oczami Harrego*
- Cześć Lou ,gdzie jest [T.I] ? - zapytałem lekko poddenerwowany , po chwili zobaczyłem ,że chłopak sie chwieje . No nic dziwnego ,trzyma kieliszek w ręce.
- Lou słyszysz?!  - szarpnąłem nim  ,a ten odpowiedział,że śpi . -Mogę wejść? - Louis niepewnie otworzył drzwi szerzej,a ja wtargnąłem do środka rozglądając się zwiadowczo po innych pomieszczeniach ,które znajdowały się na parterze.
- Nie rozglądaj się tak po mieszkaniu , nic przed tobą nie ukrywam stary - klepnął mnie po ramieniu i chuchnął swoim pijańskim oddechem.
-Nie pij tyle - powiedziałem robiąc do niego krzywą minę . - Mogę iść na górę ?- zapytałem , mając nadzieje ,że [T.I] wyjaśni mi co się dzieje i dlaczego nie tu ściągnęła .
- Po co ? - odpowiedział pytaniem , zdenerwował się tym ,więc coś musiało być na rzeczy. Bez zbędnej odpowiedzi zmierzałem ku schodom .
- Nie słuchaj jej jeżeli zacznie coś bredzić ,wczoraj za dużo wypiła - powiedział nalewając wódkę do kieliszka ,który niedawno był jeszcze pełny . A więc nie śpi .
Stanąłem ,gdy byłem już u góry , wsłuchałem się w lekkie pukanie dochodzące z ostatniego pokoju . Ruszyłem  w jego stronę nie przestając słuchać.
Dotknąłem klamki i lekko nacisnąłem . Spojrzałem najpierw na niepościelone łóżko ,co lekko mnie zdziwiło,bo dochodziła 15 .
Mój wzrok przykuł telefon [T.I] leżący na ziemi ,ruszyłem w jego kierunku ,ale nie zdążyłem dobrze kucnąć,a zobaczyłem jak roztrzęsiona [T.I] leży na podłodze skulona.
-O ja... o boże ... [T.I] podbiegłem do niej ,złapałem ją za głowę i mocno do siebie przytuliłem , chciałem ,żeby poczuła się bezpieczna,no ale nie wiedziałem o co chodzi ...



---------------------------------------------------------
Kolejna dawka świeżości , zachęcam do czytania ;)

2 komentarze:

  1. Louuu, co ty odwalasz? Mama nie nauczyła, że kobiet się nie bije??? xD
    Świetny ;* Czekam na kolejny :))

    OdpowiedzUsuń