niedziela, 5 kwietnia 2015

ZAYN CZ.6 ,,BO ŻYJE SIĘ TYLKO RAZ"

Nasze ciosy były coraz mocniejsze . nie panowałyśmy nad swoimi emocjami , to wymsknęło się spod kontroli. Kątem oka zauważyłam ,że Perrie ma rozciętą wargę i rozdartą bluzkę , ja już bluzki nie miałam. Jednym ruchem rzuciła mnie na drugi koniec pomieszczenia żeby mnie skopać lecz zdążyła zrobić to tylko 2 razy , bo przejęłam inicjatywę i przewróciłam ją.
- Ał ! Suko ! Puść moje włosy, bo pożałujesz! Pożałujesz! - leżałam pod nią ,a ona okładała mnie rękoma. Czułam ,że słabnę dlatego też chciałam wykorzystać całą swoją siłę dopóki jeszcze ją mam. Swoją dłoń zacisnęłam w pięść i uderzyłam ją z całej siły , jak widać ze skutkiem.. Dziewczyna upadła , ja też nie ruszałam się z miejsca. Zdołałam odwrócić głowę w jej stronę . Leżała pod drzwiami , chwyciła mnie za rękę tym samym powodując u mnie dziwne ciarki. Uniosłam jedną brew , dziewczyna tylko się uśmiechnęła i zamknęła oczy. Czułam na twarzy mocny potok wody , a może krwi? Źle się poczułam i zapadłam w głęboki sen zapamiętując obraz sprzed 10 minut.
*oczami Zayn'a*
*dźwięki alarmu pożarowego*
- Wszyscy kierujcie się do wyjścia ,bez paniki! - krzyknął Niall ,ale jak to on spanikował i wybiegł ze sceny kierując się do tylnego wyjścia. Zrobiliśmy to samo upewniając się ,że nikogo nie ma już na arenie. Jak najszybciej chciałem się znaleźć przy [T.I].
- Rob , Sheepard jest na zewnątrz? - zapytałem truchtając za chłopakami.
- Tak,tak teraz w nogi! - popchnął mnie ,abym biegł szybciej. Po 3 minutach byłem na miejscu . Panował chaos. Zmieszaliśmy się z fanami ,ale oni nie byli jakoś specjalnie nachalni, byli zdezorientowani . Wzrokiem próbowałem odszukać kogoś z mojego zespołu , nie było to takie łatwe . Kierowałem się na miejsce , w którym zaparkowaliśmy nasz Tourbus , byli tam. Potruchtałem w ich stronę , ochroniarze od razu mnie rozpoznali i wcisnęli mnie do nich. Wziąłem łyk wody  i zauważyłem ,że nie ma drugiego zespołu .
- Gdzie Sheepard? - zdziwiłem się ponownie przeszukując wzrokiem dość spory tłum .
- Poszli już do drugiego busa ,żeby nie robić potem zamieszania - odezwał się Liam grzebiąc w telefonie - już na internecie są wiadomości o tym , jak na ''pierwszym koncercie One Direction i Sheepard wywołano pożar '' - zacytował wpis z serwisu plotkarskiego. Wszyscy równo parsknęli. Po 5 minutach usłyszałem piski sygnału karetki , pogotowia i policji . Jak dobrze zauważyłem wszyscy wybiegli z areny , to po co pojawiło się tu pogotowie ? No nieważne , postanowiłem napisać do [T.I] Sms'a.
,, Kochanie już zaczynam się o ciebie martwić... Daj znak życia , daj mi szansę wytłumaczyć. Za 10 lat będziemy się z tego śmiać , zobaczysz ;) Kocham cię   Twój Zayn"
Po chwili zastanowienia się ,czy nie dopisać czegoś jeszcze nacisnąłem klawisz ,,wyślij" i czekałem na dalszy rozwój sytuacji. Nie odpisuje ... Kurcze musi być na mnie cholernie zła ... Trudno będzie ją udobruchać , jest bardzo uczuciowa , a do mnie zapewne straciła zaufanie. Przetarłem twarz dłońmi i wypuściłem głośno powietrze z ust.
- Cześć - usłyszałem szept Brayn'a , wyglądał na zmartwionego - jest z wami [T.I]? - lekko wykrzyczał , bo krzyki fanek z każdą minutą wzrastały.
- Przecież jest z wami - odparłem przeczesując włosy. Pewnie zamknęła się w łazience i płaczę.. Różne scenariuszy przychodziły mi do głowy , zwłaszcza że on uparcie twierdzi ,że nie ma ich z nimi.
 - No jak to kurwa nie ma , jak Rob mówił mi że wybiegła .. - zacząłem się już denerwować . Na siłę chcą mi wcisnąć ,że [T.I] spanikowała  i została w środku. Nie przyjąłem tego do wiadomości ,dlatego też oddaliłem się od nich aby odetchnąć. A co jeżeli faktycznie coś jej się stało i została w środku? W ciągu minuty zdążyłem podbiec do chłopaków .
- Skoro nie ma [T.I] i z tego co wiem od Jade nie ma też Perrie to musiały się razem ewakuować- powiedział Harry nie zauważając ,że wszedłem do ich ''koła''.
Louis odruchowo spojrzał na wyjście z areny. Podążyłem wzrokiem za nim. Znajdowało się tam małe zamieszanie. Niall wpadł na pomysł żeby tam podejść i tak też robiliśmy. Całą bandą ruszyliśmy w stronę mini chaosu .
- Co tu się dzieje? - zapytałem 5 ochroniarzy ,którzy pilnowali wejścia.
- Dwie kobiety są w ciężkim stanie , tyle słyszałem - burknął nawet na mnie nie patrząc .
- A mogę się upewnić ,że nie ma tam mojej dziewczyny? - zapytałem spokojnie
- Nie wolno tam nikomu wchodzić, może pan się zaczadzić. - odpowiedział zerkając do środka - proszę przejść - odepchnął nas 200 metrów od wyjścia , z ciekawości zajrzałem mu przez ramie. Musiałem się dobrze przypatrzeć , bo ciało było przykryte jakimś kocem.
- Perrie! - krzyknął Liam chcąc do niej podbiec ,ale policjanci byli silniejsi ,nawet od niego. A tak , to rzeczywiście ona. Jakoś specjalnie mnie to nie przejęło . Po tym co zrobiła było mi już wszystko jedno.Wiadomo , nie chciałem żeby stała jej się krzywda ,ale teraz w głowie miałem tylko wypowiedź sprzed 5 minut ,,Skoro nie ma [T.I] i z tego co wiem od Jade nie ma też Perrie to musiały się razem ewakuować" .. Wszystko się składało , skoro ona była w środku [T.I] też musiała z nią być. 
- Ja muszę ! Ja muszę tam wejść ! Tam jest moja dziewczyna! - rzuciłem się na jednego z ochroniarzy błagałem aby mnie przepuścił , ten był innego zdania. Nie uległ. 
Poszedł do karetki sprawdzić co z dziewczynami, bo podsłuchałem ich rozmowę ,że [T.I] też tam jest. Dlaczego one? Zimny pot, dreszcze , kolki to wszystko brało mnie na raz. Stresowałem się jak nigdy . Z niecierpliwością na niego czekałem .. Nie mogłem tam wejść. Chłopaki wcale nie byli w lepszym stanie ode mnie. Wspieraliśmy się nawzajem. Wmawialiśmy sobie ,że [T.I] tylko udaje , chce nam zrobić lekki suprise. Długo go nie było , myśleliśmy ,że nas ochujał .. Traciłem wiarę ,że przyjdzie dlatego też wziąłem sprawy w swoje ręce i na siłe chciałem znaleźć sie w pojeździe .Oni pobiegli za mną chcąc pomóc mi zapanować nad emocjami.  W tym samym czasie wyszedł policjant ze spuszczoną głową. 
- Przykro mi , pańska dziewczyna nie żyje - powiedział oschle i zniknął z mojego punktu widzenia, wszystko zniknęło . Poczułem się pusty ,mimowolnie opadłem na ziemie klnąc pod nosem. Czułem nicość. Nie miałem w sobie życia. Najważniejsza osoba w życiu właśnie mnie opuściła ile ja bym dał,żeby się móc z nią pożegnać.. Przytulić , pocałować. Poczuć się jak wtedy w tej łazience... Nie wiem ile leżałem na tej podłodze wspominając sobie wszystkie wspólne chwile , chociaż .. wcale nie było ich dużo ... Depresja. 
*oczami [T.I]*
Lekko uchyliłam oczy chcąc wybadać pomieszczenie. Było dość ciemno ,ale co jakiś czas migały mi przed oczami czerwono-niebieskie laserki. Nie mogłam uchylić głowy ,nie mogłam się ruszyć . Byłam usztywniona przez sanitariuszy. 
- Dzień dobry , wie może pani co się stało przed pani omdleniem? - zapytał Dr.Kiddman , tak przynajmniej miał napisane na plakietce. Chwile mu się przyglądałam ,aż w końcu zdobyłam siłe na odpowiedź.
- Tak.. Biłam się z .. shhh .. Perrie .. obydwie zemdlałyśmy z braku siły , gdzie ona jest?- zapytałam się rozglądając się po karetce.
- Panni Edwards nie żyje , zatruła się dymem ,pani też to groziło , ale miała pani szczęście , leżała pani dalej od drzwi. Jak się pani czuje? - zapytał ponownie ,ale tym razem wydawał się skruszony. Zatkało mnie ... Jak to Perrie nie żyje? Nie mogłam być to ja ? Może to moja wina ,że jest teraz w niebie? Nienawidzę jej , ale ją kocham ... oddała życie ... to przeze mnie , mogłam nie popychać jej aż pod same drzwi. Ja tam powinnam leżeć.. O cios za dużo. Mimowolnie zaczęłam ryczeć , jedna z pielęgniarek dała mi coś na uspokojenie. Ukoiło to mój ból ,ale nigdy tego nie zapomnę. 
------------------------------------------------------------------------------------------
Tutaj przerwę idę się wykąpać i zacznę pisać kolejną część Nialla. 
Jak wrażenia? 


1 komentarz:

  1. Parrie nie żyje? Omg... może i jej nie lubię, ale nie aż tak :D mniejsza xD dobrze, że [T.I] żyje xD kurde, możesz nadawać bohaterom zwykle imiona, bo tak głupio pisać [T.I] haha :D no i ze zwykłymi imionami lepiej się czyta :))
    Czekam na następnego imagina :D ♡

    OdpowiedzUsuń