czwartek, 28 lutego 2013
Zayn ;*
Wraz z Zaynem jesteście na wspólnych zimowych wakacjach w górach. Ostatnio między Wami się nie układało , więc Zayn zaproponował wspaniałomyślnie owy odskok od rzeczywistości - w postaci wakacji zimowych.
Właśnie robiłaś śniadanie , a Twoje policzki były ogrzewane przez oddech bruneta , chłopak stał za Tobą i delikatnie przytulał Cię od tyłu ; patrząc na Twoje poczynania w kuchni. Zayn co chwila całuje Twoje zarumienione policzki , a to sprawia że masz gęsią skórkę...
- Kocham Cię! - szepcze Ci szczęśliwy do ucha.
Chciałaś mu odpowiedziec , lecz przerwał jego telefon. Chłopak odszedł delikatnie w głąb kuchni i zaczął z kimś namiętnie rozmawiac. Gdy odłożył telefon , spojrzał na Ciebie i szepnął:
- Musze jechac do Perrie , potrzebuje rozmowy z kimś...
- To co? Zostawisz mnie , dla swojej byłej dziewczyny?!
- Rozstaliśmy się dawno , ale w dobrych warunkach , jesteśmy przyjaciółmi , a przyjciele sobie pomagają!
- Na serio!? Zostawisz mnie teraz , bo Twoja blondi chce pogadac? Pojedziesz do niej te kilkadziesiąt kilometrów?! A weź! Mam Cię dosc! Wszystko psujesz! - po Twoich policzkach zaczęły spływac łzy.
Chłopak stał jak wryty , patrzył na Ciebie , a gdy chciał już coś powiedziec ; przerwałaś mu:
- Wychodzę! A Ty jedź do swojej Perrie i pomyśl nad tym co narobiłeś!
Po chwili wyszłaś z Waszego domku trzaskając drzwiami. Szłaś kilka kroków przed siebie , całkiej zamarzając. W pewnym momencie poczułaś ciepłą kurtkę na ramionach , po czym także silne ramiona okalające Twoją talię. Zayn spojrzał na Ciebie z szklanymi oczami i szepnął:
- Przepraszam < t.i. > już nie będę. Nie kłócmy się...
- Pff...
- Kocham Cię. - chłopak szepnął i pocałował Cię w usta.
- Ja Ciebie tez... - szepnęłaś choc nadal byłaś zła , lecz potem jednak uległaś , gdy zobaczyłaś że Malik płacze.
- Ej... Nie płacz! - uśmiechnęłaś się i starłaś jego łzę...
- Przepraszam. - szepnął chłopak , a Ty bez zastanownienia wpiłaś się w jego usta...
Harruś ;*
I zaczął się kolejny dzień zapowiadało się, że będzie jak każdy inny. Budząc się otworzyłam oczy. Wstałam zważając na to która nogą. Otworzyłam szafę zastanawiając się co założyć, aż w końcu jest wyciągnęłam białą luźniejszą bluzkę z czarnym krzyżem do tego podarte krótkie spodnie ścięte na ukos do środka i buty wiązane na korach z ćwiekami. Poszłam do łazienki i ujrzałam jak zawsze długie brąz włosy i duże niebieskie oczy. Uczesałam się umyłam zęby nałożyłam krem i nadszedł czas żeby pójść do szkoły zeszłam na dół idąc w stronę drzwi jednak nie mogło się obejść bez ochrzanu!!!!
-(T.I) O której ty wracasz do domu !?
-Mamo już nie mam 13 lat
-Nie masz tylko 17
-Więc właśnie nie jestem małą dziewczynka. Wiem co robię!!!
-Mam taką nadzieje - już nie mogłam tego słuchać. Wyszłam zatrzaskując za sobą drzwi. Nawet się cieszyłam, że już idę do szkoły. Wchodząc do niej zmierzałam w kierunku klasy. -Dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie- Okazało się że spóźniłam się na pierwszą lekcje
-Usiądź moja droga. Proszę do odpowiedzi.
-O nie na pewno mnie weźmie- szepnęła do mnie koleżanka. Jednak nie wzięła żadnej z nas. Czekałyśmy na koniec lekcji. W końcu zadzwonił dzwonek. Poszłyśmy na zewnątrz dołączyły do na nas jeszcze dwie koleżanki. Usiadłyśmy na trawie pod drzewem. Przyglądałyśmy się ludziom i komentowałyśmy jak to przyjaciółki, aż mój wzrok zatrzymał się w jednym punkcie. W stronę szkoły zmierzało dwóch kolesi. Jednak zainteresował mnie tylko jeden. Jego kręcone włosy idealnie komponowały się z zielonymi oczyma , znów usta... Usta pełne namiętności. Szybko odwróciłam głowę w stronę koleżanek.
-Widziałyście te ciacha??
-Jasne ciężko nie zauważyć!!!- Nareszcie koniec lekcji. Wracamy do domu. Znowu oni jednak nieziemski chłopak obejmuje jakąś dziewczynę. Załamałam się. Poczułam straszny ból. Czułam jak upadam, a z mojego nosa płyneła krew. Ocknęłam się będąc w jego objęciach czułam się nieziemsko.
-Nic ci nie jest?
-Nie będę cię okłamywać, źle się czuje!!!
-Zawiozę cię do szpitala. Tak będzie lepiej.- podniósł mnie niosąc na swoich rękach nie pozwalają mi samej iść. Włożył mnie bezpiecznie do samochodu i ruszył. Chwila moment byliśmy w szpitalu. Chłopak zaprowadził mnie do lekarza. Nie wiedziałam co się dzieje zatrzymali mnie w szpitalu. Przyjechała moja matka. Usłyszałam rozmowę między mamą a lekarzem.
-Pani córka jest w ciężkim stanie
-Czy to przez to, że nic nie jada
-Nie na pewno nie ale to może być jedna z objaw jakie następują
-O co chodzi doktorze
-Pani córce zostały 2 tygodnie życia. Bardzo mi przykro.-lekarz mówił to odchodząc. Matka weszła do pokoju jak niby nigdy nic.
-Mamo nie ukrywaj tego. Wszystko wiem, i nie chce marnować moich ostatnich oddechów leżąc w szpitalu- mówiłam z łzami w oczach
-Co masz na myśli
-Chce wyjść na własne żądanie i ty nic na to nie możesz- W drzwiach ujrzałam chłopaka.
-Przepraszam. Mógłbym zamienić parę słów z pani córką?
-Oczywiście.
-Nie przedstawiłem się Jestem Harry bardzo mi miło
-Hej!!! Jestem (T.I)
-Czyli chcesz wyjść
-Tak nie chce tutaj tkwić
-Masz racje
-Chociaż ktoś mnie rozumie
-Co będziesz robić gdy wyjdziesz
-Chcę spełnić wszystkie moje marzenia ale nie wiem czy to się uda.
-Zrób listę rzeczy jakie chcesz zrobić będzie prościej
-Dobry pomysł. Szybko wzięłam kartkę i długopis, i wypisałam 5 największych marzeń.
-Więc spójrzmy co jest pierwsze: ''Wyjść ze szpitala'' To da się zrobić. W czasie jak robiłaś listę poszedłem po twój wypis.- Wziął mnie na ręce i wyniósł ze szpitala. I zawiózł do domu żebym odpoczęła. Nagle zaświtał ranek. Ogarnęłam się i usłyszałam dzwonek.
-Hej- powiedział Styles.
-Witaj!-Drugie ''Jechać do Paryża'' trzecie'' Jechać motorem''. Wsiadaj!!! -Wsiadłam na motocykl zawiózł mnie do pewnego miejsca,które wyglądało jak Paryż. Spędziłam z nim cały dzień.
-Czwarte '' Spędzić dzień na świeżym powietrzu - udało się zostaliśmy tam. Na następny dzień odwiózł mnie do domu. I już się nie pojawił mijały dni a tu nic aż w końcu rozległ się dzwonek.
-Hej!!!
-Hej!!! Dlaczego się nie przyjeżdżałeś
-Ciiii- powiedział kładąc palec na moje usta. Nagle pocałował mnie namiętnie. Jego usta były słodkie nie mogłam się od nich oderwać. W końcu pocałunek zakończył się a on odczytał:
-Piąte '' Zakochać się ''- miał rację byłam w nim zakochana na zabój. Weszliśmy do góry i spędziliśmy ze sobą upojną noc. Wzięłam kartkę z marzeniami i dopisałam 6 marzenie kładąc sobie kartkę na piersiach. Następnie położyłam się. Wstając widziałam moje ciało a przy nim był on cały zapłakany a w rękach trzymał listę.
- Sześć '' Spędzić najpiękniejsze chwile z osobą dla mnie najważniejszą'' - W tedy wiedział że on był dla mnie kimś naprawdę ważnym.
Liam *..*
*Dwa tygodnie później*
Z Li przyjaźnimy się już dwa tygodnie.
Obudziłam się w łóżku Liama. Wczoraj nie pamiętam kiedy zasnęłam. Chyba gdzieś około 1.00 w nocy. Spojrzałam na zegarek ,była już 13.00 ! Szybko wygramoliłam się z łóżka , ogarnęłam się i popędziłam na dół. Gdy schodziłam po schodach usłyszałam ,że rozmawiają o mnie. Przystanęłam na jednym ze schodków i przysłuchiwałam się chłopakom.
-Widzę że bardzo polubiłeś [T.I] -usłyszałam głos Zayna.
-Może i tak..-przyznał Liam.
-Uuuuuuu Liam się zakochał ! Liam się zakochał ! -zaczęli cicho śpiewać abym ich nie usłyszała.
-Dobra dajcie już spokój !
-Jak przyznasz że ją kochasz to odpuścimy. -powiedział blondyn.
-Dobra ! Zakochałem się w niej..pasuje ?!
Na jego słowa zarumniłam się. Ja chyba tez coś do niego czułam. Weszłam do pokoju i usiadłam na kanapie.
-Kto się w kim zakochał ? -udawałam że nic nie wiem.
-Eeee...noo...wiesz...Niall..w..eeem..
-Ja ?! Ja się nie zakochałem..-powiedział blondyn spożywając krakersa.
-Liam ? -oczekiwałam od niego wyjaśnień.
-Eee...noo bo..wiesz..ee..-jąkał się ciągle.
-Liam ?! Mów !-podnosłam ton .
-No bo..chodź na chwilkę -pociągnał mnie za ręke i prowadził do kuchni.
-A więc ? -przystanełam przed nim.
-Bo ja się w tobie zakochałem.Ale już nie ważne bo ty napewno nic nie czujesz. -spuścił wzrok.
-A skąd ty masz takie pomysły ? -ujęłam jego twarz w dłonie.
-Czyli ty..
-Liam..-pocałowałam go czule. -kocham cię -uśmiechnęłam się do niego.
-Ja ciebie też -pocałował mnie. Do kuchni wszedł Zayn.
-Oj gołąbeczki przepraszam ! -zaśmiał się brunet i wyszedł pędem z kuchni .
Wybuchliśmy razem śmiechem. Wtuliłam sie w chłopaka.
-Liam..Dziękuję ci. I nie mów że nie ma za co dziękować bo jest. Ty mnie wziąłeś z tej ulicy. Ty mi pomogłeś. Nie ma lepszego człowieka niż ty. Dziękuję ci. -spojrzałam mu w oczy.
-Kochanie..kocham cię. -powiedział ponownie i wpił się w moje usta.
-Ide coś zjeść. Może zrobię od razu dla wszystkich ? Juz pora na obiad.
-Jeśli ci się chce to rób -dotknął czubkiem nosa mojego nosa i pocałował w polik.
Zachichotałam cicho i zaczełam przygotowywać obiad. Zdecydowałam sie przyżądzić spaghetti.Gdy gotowałąm sos ktoś złapał mnie w talii. Podskoczyłam z przerażenia i oblałam się sosem. Moim oczom ukazał się Liam.
-Idioto ! Jestem cała w sosie ! -wykrzyczałam śmiejąc się.
-Przepraszam kocha..-nie dokończył po rzuciłam mu w twarz czerwoną cieczą.. Sam zaczął się śmiać. I tak zaczęła się bitwa na sos. Co chwile wybuchaliśmy śmiechem. Chłopak pociągnął mnie za rękę o upadłam na niego. Moja twarz zbliżyła się do jego i wtedy nasze usta zetknęły się. Pocałował mnie nie tak jak zawsze. Zrobił to z jeszcze większą miłością. Uśmiechnął się przez pocałunek. Usłyszeliśmy krzyki Nialla.
-NIEEE !! DLACZEGO AKURAT MÓJ ULUBIONY SOS ?! DLACZEGO MI SIĘ TO ZDARZYŁO ? -krzyczał na cały dom .
Zaczęłam się śmiać razem z chłopakami. Liam objął mnie jedną ręką w pasie.Zniżał się coraz bardziej w dół. Aż w końcu dotknął mojego pośladka. Wiedziałam że to nie było przypadkiem.
-Liam ! Za nisko ! -chwyciłam a jego rękę .On tylko zaśmiał się i znowu złapał mnie za pośladek. -Liam ostrzegam ! Nie ze mną takie zabawy !
-Jakie zabawy ? -zblizył się do mnie i uśmiechnął "niegrzecznie" .
-Uuuuu Liam ! -Zayn wtrącił się do rozmowy.
-Chodź na górę to ci powiem. -przybliżył się jeszcze bardziej.
-Nie dzięki. Idę się okąpać bo wysmarowałeś mnie całą sosem.
-A czy moge iść z tobą ?
-Nie, chce iść sama. -droczyłam się z nim.
-No proszę..-zrobił minę kotka.
-Możesz zrobić obiad - zaśmiałam się i poszłam na górę. Liam jednak został na swoim i pobiegł za mną.
-[T.I] ! Proszę..-złapał mnie za rękę.
-Eh..dobrze. -przewróciłam oczami i weszłam do łazienki. Rozebrałam się i razem z Li weszłam pod prysznic.
-Gdy mówiłam że wysmarowałeś mnie całą brałam to jako przenośnie. Ale rzeczywiście jestem cała w sosie. I wszystko przez ciebie ! -klepnęłam go w ramię.
-Oj cicho już ! Gdybyś nie zaczęła to by do niczego nie doszło ! -zaśmiał się.
-"Gdybyś nie zaczęła..blablabla " -przedrzeźniałam go.
-Cicho już! -objął mnie ,przyciągnął do siebie i pocałowął namiętnie. Krople wody spływały po naszych ciałach. Dotarły też na twarz i oczy bo staliśmy pod samym strumieniem wody. Zrobiło się tak romantycznie..Całował mnie z taką miłością. Przycisnął mnie do ściany i chwycił za uda. Wiedziałam co chce zrobić. Odsunęłam się od niego.
-Liam..nie zrozum mnie źle..ale ja nie chcę. Znaczy..ja bardzo chcę to zrobić ale ..ale ja jak byłam u tych wszystkich facetów..oni byli brutalni. Ja się boję.. -spuściłam głowę na dół.
-Kochanie..-uniósł mój podbródek abym mogła mu spojrzeć w oczy. - ja jestem delikatny. Nie zrobię ci krzywdy.Rozumiem cię. Jeśli będziesz chciała to zrobimy to. -po raz kolejny wpił się w moje usta.
- Liam..jeśli mówisz że jesteś delikatny..możemy spróbować -uśmiechnęłam się lekko.
-
-Jesteś cudowna -dodał po chwili.
-Ty też Liam.-spojrzałam w jego oczy. -a teraz pozwól mi sie ubrać bo chce w końcu cos zjeść ! -wyguzdrałam się z łożka ,owinełam się kołdrą przez co Liam został nagi. Spojrzałam na niego a on strzelił buraka. Zaśmiałam się i weszłam do łazienki. Ubrałam na siebie dresy i czarną koszulkę Liama. Weszłam do pokoju. Chłopak był już ubrany w spodenki. Właśnie ubierał koszulkę. Wzięłam szotkę z półki i poszłam na dół. Przeczesałam włosy i zaraz po tym podreptałam do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu obiad był już gotowy.
-Zrobiliśmy spaghetti.A właśnie co tak długo żeście się kąpali.? -zapytał Zayn wchodząc do kuchni. Zaraz po nim wszedł Liam. Razem się zaśmialśmy .Zayn spojrzał na nas jak na idiotów. Ale po chwili domyślił się co się działo. Pokręcił głową z niedowierzeniem i zaczął się chichrać. Teraz my popatrzeliśmy się na Zayna jak na idiotę. Gdy wychodził dodał tylko "Smacznego" i poszedł.
Wzięliśmy się za jedzienie posiłku. Gdy w końcu skończyliśmy postanowiliśmy pójść na spacer. Jednak to nie był zwyczajny spacer.
-
Liam prowadził mnie pośpiesznie w stronę lasu. Przed wejściem zawiązał mi przepaskę na oczy. Pociągnął za rękę i prowadził dalej. W końcu zatrzymaliśmy się. Poczułam że ściąga mi materiał z oczu. Nie wiedziałam co się dzieje.
-Otwórz oczy. -rozkazał łagodnym głosem.
Widziałam polanę. Mały koc z koszykiem. Kolorowe kwiaty dodawały uroku temu miejscu. Spojrzałam na Liama. Uśmiechał się do mnie.
-Jest pięknie -przytuliłam go.
Cały wieczór spędziliśmy na polanie. Patrzyliśmy w gwiazdy,śmialiśmy się.. To był najlepszy wieczór mojego życia.
Potem wszystko toczyło się cudownie. Zaręczyny,ślub,dziecko i szczęśliwa rodzina.
No to znacie już moją historię. Wszystko zmieniło się ze złego na dobre. Nie wiem dlaczego Bóg skierował akurat na mnie tego wspaniałego człowieka.Może to po prostu był przypadek ? Nie ważne.
Ważne że jesteśmy teraz razem szczęśliwi i tworzymy jedną wspaniałą rodzinę.
Zarry ;d
-Cześć kochanie...-usłyszałam głos za sobą.Jego głos.Odwróciłam się z uśmiechem na twarzy.Jednak on się nie uśmiechał.
-Cześć..co się stało ?
-Ja..lece na misje..
-Co ?Ale..-rozpłakałam się - na ile ?
-Nie wiem. -spuścił głowę.Zaraz po tym znowu spojrzał na mnie - kochanie..wróce do ciebie. Będe codziennie do ciebie pisał listy. Obiecuję.
-Harry.. ja..ja musze ci coś powiedzieć.
-Co.?
Zatkało go.Zamilkł i nie ruszał się.Po chwili uśmiechnął się do mnie i przytulił.Zaczęłam jeszcze głośniej płakać.
-Kochanie czemu płaczesz ?
-Bo..jeśli nie przyjedziesz ? Co wtedy będzie ? Nie chce cię stracić..
-Przyjadę. Obiecuję. Nie zostawię cię..-pocałował mnie czule.Wtuliłam się w niego.Mu również pociekła łza.
Obiecał. Przyjedzie na pewno. Wierze mu..
~
Dzień wyjazdu.Walizki stały już pod drzwiami. On ubierał już swoje buty.Na myśl o tym że za 5 miesięcy na świat ma przyjść nasz syn a jego przy tym nie będzie serce mi się krajało.
-Pamiętaj że cię kocham. Codziennie będę wysyłał jeden list.Kocham cię -pocałował mnie namiętnie.
-Też cię kocham Harry..-łza pociekła mi po policzku.
-Pamiętaj o mnie. -powiedział i wyszedł. Usiadłam na ziemi i schowałam głowę w kolana.Zaczęłam płakać...
~
Co jakiś czas dostawałam listy od Harrego. Pisał że już za niedługo przyjedzie,że mnie przytuli,że nie może doczekać się gdy zobaczy naszego synka.
Tak,urodził już się.Nazywa się Zayn.Po wujku.Podoba mi się to imię..
Dzisiaj czekałam na list od Harrego. Z niecierpliwością co chwilę zerkałam przez okno czy nie jedzie poczta.Zayn spał .
Siedziałam a kanapie gdy usłyszałam pukanie do drzwi.Szybko wstałam i popędziłam do drzwi.Nacisnęłam klamkę i uchyliłam drzwi.Jednak to nie był listonosz..
-Dzień dobry..czy to pani Styles ?
-Dzień dobry..jestem jego dziewczyną.
-Muszę panią powiadomić ,że pani chłopak nie żyje..Gdy jechali z wojskiem wóz wpadł w poślizg.Nikt nie przeżył.Przykro mi.-wyciągnął z kieszeni kurtki list i podał mi go.-to napisał tuż przed śmiercią.
-Ale to nie może być prawda..-zaczęłam panicznie płakać i krzyczeć -To nie prawda !
-Przykro mi..muszę iść. Do widzenia. -wsiadł do wozu i odjechał.Zatrzasnęłam drzwi i pobiegłam do salonu.
Otworzyłam list i zaczęłam go czytać :
"Kochania [t.i] !
Już nie mogę się doczekać gdy zobaczę naszego synka.Jeszcze tylko dwa dni.Zaraz jadę się pakować.
Jestem bardzo podekscytowany.
Widzisz ? Mówiłem ci że wszystko będzie dobrze.
Wrócę i od razu chcę cię przytulić.
Do zobaczenia !
Kocham Harry ".
Skończyłam czytać list i wybuchłam płaczem.Usłyszałam krzyki Zayna u góry. Pobiegłam do niego.
Słodka dziecinka..taka podobna do Harrego.Na samą myśl o tym że go już nie ma chciałam się zabić.Ale nie mogłam tego zrobić..
Przytuliłam małego do siebie i kołysałam go.Płakałam przy tym.Nie mogłam w to uwierzyć...
Ale on jest przy mnie.
On będzie przy mnie.
I nigdy mnie nie opuści..
niedziela, 24 lutego 2013
Hazza cz.2
Całą noc myślałaś o poznanym chłopaku. Gdy z nim byłaś nie zastanawiałaś się tak bardzo. Dopiero w nocy dotarło do Ciebie, że jest on podobny do..Harrego Stylesa?!!
Tak to musiał być on te loki i tatuaże, na które wcześniej nie zwróciłaś uwagi. Ale jak on tutaj, a gdzie reszta chłopaków z zespołu...zastanawiałaś się całą noc, nawet nie zauważyłaś, że była już godz. 6 rano.
Wstałaś pomimo zmęczenia ubrałaś się, zjadłaś śniadanie i wtedy dotarło do Ciebie, że nie ustaliłaś z nim godziny spotkania.
Wyszykowałaś się i o 11 godz poszłaś na plażę. Harry czekał na Ciebie z rowerami i z koszykiem.
Ty: gdzie jedziemy?
H: Niespodzianka, mam nadzieję że się spodoba wsiadaj i jedziemy.
Ty: No dobrze
Całą drogę zadawaliście sobie pytania. Po chwili zebrałaś się na odwagę: Skąd jesteś?
H: wiesz
Ty: Nie wiem, a jak masz na nazwisko?
H: Wiesz
Ty:odpowiedz mi! Harry proszę.
H: Jestem Harry Styles, śpiewam w zespole One Direction.
Ty:ten Harry?! OMG!
ale co tu robisz? gdzie reszta chłopaków?. - powiedziałaś .
Hazza cz.1
Wybrałaś się z rodzicami do innego miasta, mieliście tam zostać kilka dni. Gdy przyjechaliście do hotelu i się rozpakowaliście wybrałaś się na plażę.
Na plaży położyłaś się na kocu i odpoczywałaś. W pewnym momencie podszedł do Ciebie jakiś nieznajomy Chłopak: Hej jesteś stąd ?
Ty: Nie przyjechałam tu z rodzicami na kilka dni, a ty?
On: Też na jakiś czas tu przyjechałem chciałem od wszystkiego odpocząć
Ty: Jestem [T.I] a ty?
On: Harry
Ty: ochh... chłopak który bardzo mi się podoba ma na imię Harry..ale jest piosenkarzem nawet go nigdy nie spotkałam.
*uśmiechnął się*
Miał ubraną czapkę więc nie zauważyłaś kto to
H: Może pójdziemy popływać?
Ty: Jasne.
Weszliście do wody i zaczęliście się wygłupiać. Nie znalazłaś go ale czułaś się wyjątkowo.
Po jakimś czasie zorientowałaś się, że jest już późno.
Ty: Było miło ale muszę uciekać ;c .
Chłopak chwycił Cię za rękę: Czekaj! mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy
Ty: To może jutro?
H: Jasne, też tutaj czy chcesz iść gdzieś indziej?
Ty: spotkajmy się tutaj, a później gdzieś pójdziemy, pa Harry.
Przepraszam że taki krótkii ;c
Zayn .
Nierozłączni , podobni do siebie jak dwie krople wody. On - typowy Bad Boi , Ty? Dziewczyna podporządkowana jego miłości. Przez jeden wybryk trafiliście do poprawczaka... Głupi ; wiele wart wybryk - decydujący o Waszej przyszłości. Potem piekło... Nie mogłaś wytrzymac , ale czego nie zrobisz dla Zayna...
***
Pewnego dnia do poprawczaka przyszła bardzo ładna dziewczyna. Od raz spodobała się Twojemu chłopakowi , choc tego nie mówił i tak widziałaś jego wzrok na niej. Byłaś zazdrosna. A jakżeby inaczej. Dotychczas tylko ty byłaś jego najważniejszą kobietą. Oczywiście prócz matki i sióstr. Ale i tak czułaś się wyjątkowa. A teraz? Zayn zacząl uganiac za Perrie , która była młodą dilerką. Wszyscy za nią ganiali , Ty zostałaś sama. Choc i tak każdej nocy Malik przychodził do Ciebie i szeptał Ci do ucha czułe słówka , by potem Cię wykorzystac i wyjsc... Choc było to wskazane i tak to robiliście. Miłosc? Nie... Raczej przyzyczajenie. Pewnego razu mu odmówiłaś. Wpadł w furie , potem Cię pobił i... Niestety ; zgwałcił.
Od tamtej chwili postanowiłaś poprawę , stałaś się grzeczną dziewczyną. Chciałaś stamtąd uciec , nie chciałaś widziec go - oraz tej suki. Byłaś rozdrażniona , chłopak codziennie do Ciebie przychodził. Codziennie odmawiałaś - codziennie Cię gwałcił...
Przyszedł także w Twoje urodziny , zupełnie o nich zapominając. Wtedy zaczęłaś z nim rozmowę:
- Zayn , niestety ; ale nie chce tego ciągnąc dłużej...
- Też to chciałem powiedziec... Zrywam z Tobą.
- Dziękuję. - szepnęłaś delikatnie zagryzając wargę by się nie popłakac.
Stałaś się innym człowiekiem , raczej wrakiem człowieka. Byłaś posłuszna , ale także wycieńczona. Zayn wraz z Perrie królowali w poprawczaku , zostałaś jedną z ich sługusów. Miałaś dosc. Popełniłaś samobójstwo...
***
Pochowano Cię następnego dnia. Na pogrzeb przybyło mnóstwo ludzi. Wszyscy pamiętali Cię jako wesołą nastolatkę ; która potem zdemoralizowała się przez Malika i stała się złą dziewczyną. Dziewczyną która zahipnotyzowana przez miłosc ; mogła zrobic wszystko. Nie wierzyli że , zrobiłaś coś takiego ; wyglądałaś na osobę o wielkich nerwach , które uległy. To był bezchmurny , zimny dzień. I to koniec tej historii. Historii, która wbrew pozorom , zaczęła się od niewinnego zdarzenia , które i tak zmieniło Twoje życie o półowę... Nieszczęśliwej miłości , smutku , który przerodził się w głęboką rozpacz i wreszcie do śmierci. A co z Zaynem? Zrozumiał swój błąd. Zmienił się... Dalej Cię kochał , lecz było za późno...
Słodkii z Haroldem ;d
Siedzisz w MSC(MilkShakeCity) i zaraz masz zamiar zamknąć ten lokal. Tak, tak pracujesz tam od 6 miesięcy. Najchętniej to zamieszkałabyś w tym lokalu co jest niemożliwe. Ta praca to całe twe życie w domu tylko śpisz, jesz myjesz i się ubierasz. Resztę dnia spędzasz w pracy którą kochasz nad życie.
Zauważyłaś że od pewnego czasu przychodzi tutaj pewien chłopak i Ci się przygląda. Ma pełne zielone oczy, brąz loki, pełen słodyczy uśmiech i te dołeczki ach...
Jest godzina 16.55. Wszystko masz poukładane do zamknięcia lokalu. Właśnie wycierasz blat za barem gdy wchodzi On.
-Lokal zamknięty- powiedziałaś.
-Ja w innej sprawie.
-Słucham...
-Poszłabyś ze mną na kawę?- powiedział chłopak. Chwilę się zastanawiałaś ale postanowiłaś się zgodzić...
-Chętnie.- zamknęłaś lokal i poszliście do budki z kawą za rogiem. Gdy kupiliście napój poszliście do parku. Tam usiedliście na ławce.
H- Ach, gdzie me maniery- powiedział-Harry jestem- wyciągnął do ciebie rękę.
TY-[T.I]- uścisnęłaś rękę do nowo poznanego kolegi. hm...Zaczęłaś czuć coś do niego więcej niż przyjaźń.
H-To takie ładne nietutejsze imię.
TY-Pochodzę z Polski.
H-Zawsze chciałem pojechać do Polski z moim zespołem ale menager...
TY- Masz zespół?
H-Tak, One Direction.
TY- A no tak jak mogłam ciebie nie poznać. Moja siostra ma masę waszych plakatów w swoim pokoju- zachichotałaś. i wzięłaś łyk kawy
H-A może pójdziemy do mnie?- zaproponował Harry i upił resztę swej kawy.
TY- Nie chciałabym się narzucać...-
H-No weź- zrobił słodką minkę kota ze Shreka.
TY- Ok.- Wziął cię za rękę i poszliście do jego domu. Od progu zauważyłaś:
1.Jakiś blondasek je tuzin kanapek.
2. Chłopak płacze przy TOY STORY.
3.Kolejny chłopak je marchewki.
4. Ostatni przegląda się w małym lusterku.
H-Chodź do mojego pokoju- szepnął ci na ucho i zaprowadził cię w kierunku jego pokoju.
Usiedliście na łóżku i od razu rozmowa zaczęła się wam kleić. Poczułaś że Harry ma na ciebie chrapkę. W sumie to jakbyście zastanowić to ty też miałaś na niego ochotę. Zaczęliście się namiętnie całować. Przedtem Harry zamknął drzwi na klucz aby nikt wam nie przeszkodził. Zaczeliscie zdejmować z siebie ubrania. W końcu gdy byliście całkiem nadzy Harry wbił się w ciebie . Jęczeliście i sapaliście z podniecania. Doszliście oboje. Harry spuścił się w tobie. Chłopak bezwładnie upadł na łóżko i przykrył was kołdrą.
Nazajutrz obudziłaś się ze strasznymi mdłościami. Pobiegłaś do łazienki która prowadziła przez pokój Harry’ego. Zwymiotowałaś, umyłaś twarz i przepłukałaś usta.
Gdy wyszłaś z łazienki Curly już nie spał.
H- Coś się stało??
TY- Nie nie..- kłamałaś. Po południu poszłaś do Siebie do domu. Przebrałaś się i ruszyłaś w stronę miasta. Przedtem zadzwoniłaś do szefowej i poprosiłaś o dzień wolnego. Bez zastrzeżeń się zgodziła. Poszłaś do pobliższej apteki.
TY- Dzień dobry-powiedziałaś i podeszłaś do lady.
APTEKARKA- Witam w czym mogę pani służyć.
TY- Poproszę jeden …yy… to znaczy dwa testy ciążowe.
APT.- To dla pani??
TY- Nie dla cioci.- skłamałaś.
APT.- 15 Funtów.- zapłaciłaś za zakupiony preparat i wróciłaś do domu. Zrobiłaś testy. Oba były pozytywne. Postanowiłaś że wrócisz do Polski. Tak też zrobiłaś. Spakowałaś się i pojechałaś na lotnisko. W między czasie napisałaś Harry’emu SMS-a że go przepraszasz. Zwolniłaś się z pracy i poleciałaś do polski.
Dziś Darcy ma 6 lat. Umie każde słowo po angielsku ale po polsku to nie za bardzo.
Postanawiasz że wrócisz do Londynu. Urządziłaś pokój Darcy tak jak chciała. Była kropla w kroplę podobna do Harry’ego. Po obiedzie postanowiłyście że pójdziecie do parku nieopodal placu zabaw i małego jeziorka. To tam poszłaś z Harrym na kawę XD
usiadłaś ze swą córką na ławce. A obok was siedział jakiś mężczyzna.
TY- Darcy zobacz kaczki pływają w stawie- pokazałaś swej córce na jeziorko.
D- Mamo przecież ja się naoglądałam tych kaczuszek u dziadka i babci. – mała zachichotała.
H- [T.I] ?
TY- Harry??- obróciłaś się w jego stronę.
H- Czy to jest moja córka?? – popatrzał się na Darcy.
D- Mamusiu kto to za pan??- spytała się ciebie Darcy. Po minie i oczach Harry’ego było widać że się zaraz rozpłacze.
TY- Zobacz myszko tam są huśtawki idź się pohuśtać a ja zaraz przyjdę- mała z entuzjazmem wstała i pobiegła do wyznaczonego miejsca. – Byłam z tobą w ciąży. Nie powiedziałam ci że będę miała z tobą dziecko bo bym zaszkodziła twojej karierze. Poleciałam do polski bo tam są moi rodzice którzy mi pomagali w wychowaniu Darcy. – Po twoim policzku zaczęły spływać łzy.
H- Wyjechałaś bez słowa.- Harry też się popłakał- Dniami i nocami myślałem że mnie wykorzystałaś na te jedną noc. Dzień po naszej nocy poszedłem do twojej pracy ale szefowa powiedziała mi że się zwolniłaś. Myślałem czy by nie popełnić samobójstwa. Ciołem się. Szukałem cię wszędzie ale bez skutku. Ko..- przerwałaś mu namiętnym i gorącym pocałunkiem.
TY- Kocham cię.
H –też cie kocham.
Już jesteście rok po ślubie. Darcy wie że Harry to jej tatuś. Jesteś w 6 miesiący ciąży. Za 3 miechy będzie mały Patrick .
Marchewka :)
" Ty. Ja. Park. Fontanna. Dziesięć minut. "
Nie ma co, miły to on jest bardzo. Rozczesałam moje długie, blond włosy i spięłam je w wysokiego koka. Ubrałam kozaki, płaszcz, szalik i zamiast czapki nauszniki, by nie zniszczyć zrobionej chwilę temu fryzury. Wyszłam z domu i zamknęłam go. Ruszyłam w stronę parku, do którego miałam bardzo blisko. Po około pięciu minutach byłam na miejscu. Brunet czekał już na mnie. Siedział na naszej ławce. To zawsze tutaj się spotykaliśmy, gdy musieliśmy coś sobie powiedzieć. Lou był moim przyjacielem od dzieciństwa. Teraz on ma dwadzieścia jeden lat, a ja dziewiętnaście. Ale dwa lata temu coś się wydarzyło. Zakochałam się w nim. Nigdy mu tego nie powiedziałam bo bałam się niszczyć naszą piętnastoletnią przyjaźń. Zawsze gdy go widzę moje serce zaczyna bić mocniej. Tym razem też tak było. Podeszłam do ławki i na niej usiadłam. Brunet spojrzał na mnie.
- To co się stało ?- Uśmiechnęła się. Dopiero teraz zauważyłam jego czerwone oczy. Spoważniałam. - Dlaczego płakałeś ? Lou co się stało ?
- Zerwała ze mną. - No tak, zapomniałam dodać, że Lou jest, a raczej był z Eleanor. Szczerze jej nienawidziłam. Ale teraz mogłabym ją zamordować.
- Co ? Ale jak to ? Dlaczego ?
- No domyśl się! Nie chciałem jej kupić jakiejś torebki. Powiedziałem jej, że jest za droga. A ta się oburzyła i poszła. Więc ja też poszedłem do domu. Wchodzę do środka i dostaję SMS 'a : "Sorry, ale to koniec. Nigdy Cię nie kochałam. Eleanor." Jaki ja byłem głupi. Dlaczego Was nie posłuchałem ?
- Nie martw się. Ona nie była ciebie warta. Znajdziesz inną, lepszą. Obiecuję.
- A wiesz co jest najlepsze ? - spytał, patrząc na mnie i ocierając łzy. - Że dzięki niej zrozumiałem kogo tak naprawdę kocham.- Chłopak uśmiechnął się, a ja posmutniałam.
- To zadzwoń do niej. Teraz, przy mnie. Chcę wiedzieć kto jest tą szczęściarą. - powiedziałam wymuszając uśmiech. - No już. - poganiałam go.
- Masz rację. - wyciągnął telefon z kieszeni spodni i wybrał jakiś numer. Znał go na pamięć. Wpisał go szybko. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył komórkę do ucha. Uśmiech ani na chwilę nie schodził z jego twarzy. W mojej kieszeni coś zaczęło wibrować. Wyciągnęłam z niej komórkę i popatrzałam na wyświetlacz. Na ekranie widniał napis " Lou dzwoni " Uśmiechnęłam się i odebrałam.
- Halo ? - spytałam.
- Nicky to ty ?
- Tak to ja. Lou czego chcesz ? - spytałam śmiejąc się.
- Muszę co coś powiedzieć.
- Słucham.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. On popatrzył na mnie zdziwiony.
- Na prawdę ? - spytał niedowierzając.
- Tak. Kocham cię już od dwóch lat, ale bałam się powiedzieć, bo byłeś z El i nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni.
- Ej, to już nie ma znaczenia. Kocham cię, ty kochasz mnie. Wszystko nareszcie odnalazło sens.
- Masz rację. Masz ochotę na ciepłe kakao ?
- Zawsze.- Lou chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę mojego domu. Byliśmy w środku momentalnie. Rozebraliśmy się i poszliśmy do kuchni. Louis pomógł mi zrobić gorąc napój. Gdy był już gotowy dodałam jeszcze pianki, bitą śmietanę i rozkruszyłam na nią czekoladą. Dodałam jeszcze czekoladowe rurki. Poszliśmy do salonu i delektowaliśmy się napojem, ciągle patrząc sobie w oczy. Nigdy nie sądziłam, że moje marzenie się spełni. Gdy wypiliśmy swoje kakao położyliśmy się, otuleni w koc i przytuleni do siebie.
- Kocham cię Nicky.
- Ja ciebie też Louis.
- Wiesz, że musimy wszystkim powiedzieć prawdę.
- Wiem. Najgorzej będzie z fanami. Myślisz, że mnie polubią ?
- No jasne. Kocham cię ! - uśmiechnął się i wpił w moje usta. Przytuliliśmy się do siebie i zasnęliśmy.
Kłodomorekkk ^,^
* perspektywa Nialla *
Jak codziennie o tej porze wychodziłem na zakupy. Nigdy nie sądziłem, że ten dzień zupełnie zmieni moje życie. Ale los płata nam figle.
Pożegnałem się z domownikami i wyszedłem z mieszkania. Zjechałem windą na dół i skierowałem się w stronę Tesco. Wszedłem do środka i włożyłem do wózka
najpotrzebniejsze rzeczy. Poszedłem do kasy, zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu. I wtedy moje życie zmieniło się diametralnie, a wszystkie wspomnienia wróciły.
Wpadłem na jakąś kobietę. Chciała wejść do sklepu. Wywróciła się. Chciałem pomóc jej wstać i przeprosić. I wtedy ją rozpoznałem, W moich oczach można było zobaczyć przerażenie. Znowu w Jej - zdziwienie. Podałem Jej rękę w celu podniesienia Jej z asfaltu. Ona chwyciła ją i się podniosła.
- Dziękuję. - zaczęła rozmowa, a ja chciałem z tam tąd uciec. Ale nie mogłem. Miałem tyle pytań, na które chciałem znaleźć odpowiedź.
- Nie ma za co. - powiedziałem, próbując nie patrzeć Jej w oczy.
- Co za miła niespodzianka. - nie patrzyłem na nią, ale widziałem, że się uśmiechnęła.
- Niezbyt miła - mruknąłem pod nosem.
- Słucham ?
- Nie nic.
- Co u Ciebie słychać ? - spytała jak gdyby nigdy nic.
- Dlaczego ? - wypaliłem i wreszcie na nią spojrzałem. Zmieniła się, ale ja zawsze ją rozpoznam.
- Co ? - spojrzała na mnie zdziwiona.
- Dlaczego to zrobiłaś ? Dlaczego nas zostawiłaś ? - spytałem przez zaciśnięte zęby. W oczach miałem łzy.
- Bo musiałam. Nie miałam innego wyboru. - w jej oczach można było dostrzec wyrzuty.
- Miałaś inny wybór ! Mogłaś zostać z nami ! - niemalże krzyczałem.
- Ty nic nie rozumiesz ! Bałam się.
- Ciekawe niby czego ? - spytałem z ironią i złością w oczach.
- Życia.
- Przeżyłaś dwadzieścia lat. I dopiero w tedy zaczęłaś się bać życia ? I dlatego musiałaś zostawić mnie z nowo narodzonym dzieckiem ?
Ty nawet nie wiesz jak nazywa się Twój własny syn. Ty nawet nie wiesz czy żyje ! Ale jak widzę nie interesowało Cię to przez całe pięć lat. Po co wróciłaś ?
- Bo zrozumiałam, że popełniłam błąd.
- Trochę za późno. I co masz teraz zamiar zrobić ?
- Spotkać się z synem i błagać Cię o wybaczenie.
Miałem ochotę ją wyśmiać gdy to usłyszałem, ale postanowiłem zachować powagę. Nie rozumiałem jak można zrobić coś takiego i prosić o wybaczenie. Postanowiłem jednak dać jej szansę. Przecież ją kochałem. Byliśmy ze sobą trzy lata. Ona zaszła w ciążę,
urodziła i uciekła. I nagle tak sobie pojawiła się w moim poukładanym już życiu po pięciu latach nieobecności. Dla mnie to było śmieszne, ale nadal żywię do Niej jakieś uczucie. Minimalne, ale czuję. Mimo, iż mam kogoś innego.
- Dobrze, ale pamiętaj David nie wie, że jesteś jego matką. Myśli, że jest nią Mary. Planujemy z nią ślub.
- A więc nazywa się David. - pomknęła wzrokiem gdzieś w dal. Nagle odwróciła głowę i spojrzała na mnie. - Znalazłeś nową ? - opuściła głowę. - Gratuluję . Mam nadzieję, że jesteś z nią szczęśliwy.
- Dzięki. - spojrzeliśmy na siebie i nie odzywaliśmy się. - Idziemy ? - spytałem by rozluźnić atmosferę.
- Jasne. - podniosłem zakupy z asfaltu i prowadziłem Ją w stronę wielkiego bloku. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na jedenaste piętro. Wprowadziłem ją do mieszkania.
- Wróciłem ! - krzyknąłem, a zza drzwi wybiegł pięciolatek.
- Tato ! Tato ! Kupiłeś mi żelki ?
- Ależ oczywiście. - podałem mu słodycze. - Proszę ! Smacznego.
- Dziękuję. A co to za pani ? - spojrzał na Nią. Stała za mną i wpatrywała się w David'a.
- Cześć David. Ja jestem... - przerwałem jej, ponieważ bałem się, że powie mu prawdę.
- Ta Pani jest Twoją ciocią. Przyjechała Cię odwiedzić, bo dawno Cię nie widziała.
- Ciocia ! Ciocia !
- David idź do mamy. Ja muszę z ciocią porozmawiać.
- Dobrze. Pa ciocia !
- Pa skarbie.
Gdy mały poszedł do Mary zwróciłem się do Niej.
- Możesz przychodzić kiedy chcesz, ale pamiętaj - David ma dowiedzieć się prawdy w swoim czasie.
- Dobrze. Ja już pójdę. Wyjaśnij sobie wszystko z Mary.
- Taki miałem zamiar. - zaśmiałem się, a Ona to odwzajemniła.
- Zapomniałabym. Niall...
- Tak ?
- Dziękuję za wybaczenie. - uśmiechnąłem się i zamknąłem za Nią drzwi.
Harold 69 *,*
* perspektywa Harrego *
- Na pewno chcesz to zrobić ? - dopytywałem.
- Tak. - odpowiedziała niewzruszona, jakby nie wiedziała co ją czeka.A było wręcz przeciwnie.
Zapaliłem silnik i odjechałem z pod jej domu. Bałem się, cholernie się bałem. Wiedziałem, że ten okres będzie dla nas bardzo trudny.
Modliłem się, żeby nas nikt nie odnalazł. Spojrzałem na nią. Bała się. Nie okazywała tego, ale się bała. Skąd wiem ?
Za długo ją znam i za bardzo ją kocham, żeby nie wiedzieć. Serce waliło mi niemiłosiernie.Ciągle miałem wrażenie, że ktoś nasz śledzi.
- Gdzie jedziemy ? - zapytała po kilku minutach ciszy.
- Sam nie wiem. Muszę pomyśleć.
- To myśl szybciej. Proszę.
- Postaram się. - Spojrzałem w jej piękne zielone oczy. A Ona w moje.
- Kocham Cię. - wymusiłem uśmiech, co było dla mnie trudne w tej chwili. Lecz wiedziałem, że za kilka dni wszystko będzie dobrze.
- Ja Ciebie też.
Włączyłem radio. Z głośników płynęły dźwięki "Wehikułu czasu". Piosenka była idealna na panujący nastrój.Skręciłem w prawo kierując się na ślepą uliczkę.
Wiedziałem, że nikogo tam nie będzie. Często właśnie w tym miejscu spotykałem się z Nią. Wyłączyłem silnik i wyszedłem z samochodu.
Ona zrobiła to samo. Oboje usiedliśmy na masce czarnego BMW. Ten samochód zawsze mogłem zmienić na jakiś lepszy, ale nigdy tego nie zrobiłem.
To w tym samochodzie wyznaliśmy sobie miłość i pierwszy raz się pocałowaliśmy. Nie był on najlepszym samochodem na świecie, ale wspomnienia w nim zawarte są takie.
- I.. Co teraz ? - spytała.
- Nie mam zielonego pojęcia. - łza spłynęła po moim policzku. Szybko ją wytarłem by jej nie zobaczyła. Miałem szczęście. Wzrok miała odwrócony w przeciwną stronę.
- Boję się. - Odwróciła głowę w moją stronę, a w oczach miała łzy. Przytuliłem ją.
- Ja też się boję. Ale nie martwmy się, wszystko będzie dobrze. Obiecuję. - pocałowałem ją, a Ona odwzajemniła pocałunek.
- Wyjeżdżamy z tego miasta. Jedziemy do Zayn'a. Przenocujemy tam. A później wylatujemy za granicę.
- Ale gdzie ?
- Jeszcze nie wiem. Pomyślimy u Zayn'a jakie miejsce będzie najodpowiedniejsze.
- Kochanie...
- Tak ? - spytałem spoglądając na nią błagająco.
- Ufam Ci.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę mieszkania mojego starego znajomego. Kiedyś pomogłem Zayn'owi, więc teraz on jest mi winny przysługę.
Modliłem się, żeby nie zmienił miejsca zamieszkania. Wtedy było by już po nas. Jechaliśmy do jego mieszkania około dwóch godzin. Ona zasnęła gdy byliśmy już w połowie drogi.
Gdy dotarliśmy wziąłem ją na ręce by nie móc jej budzić. Wyglądała tak słodko jak spała. Zadzwoniłem do drzwi i na moje, nasze szczęście Zayn był w domu.
- To Ty ? - zapytał "przyjaciel". Miałem wrażenie, że mówi to takim tonem jakbym zginął i nagle zmartwychwstał.
- Cześć.
- Kto to ? - spojrzał na Nią.
- Mój świat. - na te słowa Zayn zaśmiał się. Pewnie dlatego, że gdy ostatni raz się z nim spotkałem, a było to około trzech lat temu, powiedziałem, że nigdy się z nikim nie zwiążę.
- A więc... Co się stało, że po trzech latach przychodzisz do mnie ? I to jeszcze ze swoim światem?
- Mamy problem.
- Który polega na?
- Stary, uciekamy przed naszymi rodzicami, którzy nie akceptują naszego związku.
- A co ja mam do tego ?
- Masz u mnie dług. - uśmiechnąłem się do niego, a on zrobił dokładnie to samo.
- No tak. Zapomniałem. To może wejdziecie.
- Z przyjemnością - zaśmiałem się cicho. Po raz pierwszy dzisiaj.
Położyłem Ją na kanapie i poszedłem do kuchni, gdzie już był Zayn. Usiadłem na krześle i przyglądałem mu się jak krząta się po kuchni.
- Chcesz herbatę ?
- Tak.
Zayn wyciągnął dwa kubki włożył tam worki z liśćmi herbacianymi, wlał wodę do czajnika, po czym postawił ją na kuchence i zapalił ją.
Wykonawszy wszystkie czynności usiadł na krześle stojącym naprzeciwko mnie.
- Więc jak mam Wam pomóc ?
- Chcemy tylko zostać tu na jedną noc i skorzystać z komputera.
- To da się załatwić. Chodź, pokarzę Ci Waszą sypialnię. - Wyszliśmy z kuchni i skierowaliśmy się po schodach w górę. Weszliśmy do drugiego pokoju od strony schodów.
- Przytulnie.
- Dzięki, jedno, podwójne łóżko wystarczy ?
- Tak, dzięki. A co z komputerem ?
- Jest na dole.
- Okej. - wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół. Na biurku leżał komputer. Włączyłem go i włączyłem przeglądarkę.
Niestety, żeby zamówić bilety musiałem Ją obudzić. Podszedłem do niej i zacząłem Ją lekko poszturchiwać.
- Ej mała, obudź się. Jesteśmy na miejscu. - Ona rozciągła się i usiadła.
- Gdzie jesteśmy ?
- U Zayn'a. Mam pytanie ?
- Tak ?
- Gdzie byś chciała zamieszkać.
- Ej, właśnie mi się coś przypomniało. Moja ciocia z którą byłam bardzo zżyta mieszka w Polsce. Zadzwonię do niej.
Ona wyszła gdzieś i zadzwoniła do cioci. Rozmawiała z nią około dziesięć minut. Weszła do pokoju rozpromieniona.
- Lecimy do Polski! - uśmiechnęliśmy się do siebie. Zamówiłem bilety na jutro, na godzinę dwunastą. Pokazałem jej naszą "sypialnię" i poszliśmy spać.
Nazajutrz zjedliśmy śniadanie, podziękowaliśmy Zayn'owi za gościnę i pojechaliśmy na lotnisko. Już za dwie i pół godziny będziemy bezpieczni.
Wsiedliśmy do samolotu i momentalnie zasnęliśmy. Śniło mi się, że wszyscy żyjemy w zgodzie. Szkoda, że tylko śniło.
Na szczęście lot minął nam szybko. Tak samo jak droga do Jej cioci - Margaret. Ona wszystko jej wyjaśniła, a ciocia bez problemu nas przyjęła.
Oczywiście obiecała, że Jej rodzicom nic nie powie.
* Dwa miesiące później *
Nasze życie jest o wiele lepsze niż dwa miesiące temu. Przez pierwsze tygodnie mieszkaliśmy z Margaret, ale teraz mamy własne mieszkanie. Znaleźliśmy pracę.
Teraz jestem w domu i czekam na Nią. Wreszcie weszła do mieszkania z uśmiechem na twarzy, Od razu poprawił mi się humor.
- Co Cię tak cieszy ? - spytałem.
- Jak się dowiesz to też będziesz się cieszył.
- No to mów ! - poganiałem ją.
- Będziesz tatą ! - odebrało mi mowę. Byłem teraz najszczęśliwszym facetem na ziemi. Podniosłem Ją, przytuliłem i okręciłem kilka razy.
- Cieszysz się ? - spytała.
- Boże ! I to jeszcze jak. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też Harry. Już nic nam nie stanie na drodze do prawdziwej miłości. - uśmiechnąłem się i zatopiłem w Jej ustach.
niedziela, 17 lutego 2013
Liam ;3
- Zwiedziliśmy siódme niebo. Schwytaliśmy tęcze. Spacerowaliśmy w wiosennym deszczu. Słuchaliśmy porannych śpiewów ptaków. Łapaliśmy dużo promieni słonecznych. Było bajecznie. - uśmiechnęłaś się radośnie do Liama.
- I nadal jest! - zaśmiał się chłopak chwytając Twoją rękę i splatając Wasze palce w całosc.
Położyłaś głowę na jego ramieniu i oglądałaś z nim romantyczne komedie , dziś spędzaliście swoje kolejne Walentynki razem...
- Cudownie mieć przy sobie takiego chłopaka jak Ty. Mężczyznę, który wie że gdy mówisz mu spadaj ma Cię przytulić i nie puszczać dopóki się nie uspokoisz. Człowieka, który zna każdą Twoją wadę i mimo to Cię kocha. Który wie co sprawia, że jesteś szczęśliwa, smutna, co Cię wkurza.Chłopaka przy którym możesz czuć się najlepszą przyjaciółką, kochanką i najważniejszą osobą na świecie. Mężczyzne, który może być wszędziej a woli być z Tobą. Który utuli Cię do snu i pocałuję w czółko, bo przecież każdy jest jak małe dziecko. Chłopaka , który mimo że tyle złego mu wyczyniłaś wciąż jest przy Tobie. - powiedziałaś romarzonym głosem.
- To raczej cudownie jest miec taką dziewczynę jak Ty! - chłopak pstryknął Cię w nos.
Ty i Liam byliście wspaniałą parą. Zawsze próbowaliście byc dla siebie całością ; zawsze byliście razem - ufaliście sobie i kochaliście się. Przesadzona , wręcz bajeczna miłosc - taka zdarza się raz na kilka lat. Miłosc która jest wręcz idealna. Kochacie się i jesteście razem , ważne jest to co Was łączy , a co to jest?
- Mamo! - usłyszeliście zza drzwi.
Usłyszeliście także kilkanaście cichych tupnięc , a zaraz obok Was zjawił się Wasz synek. Wzięliście go między siebie , po czym on położył głowę na Twoim brzuchu , Liam zaczął głaskac go po głowie , znów Tobie patrzył się w głąb oczu.
- Kocham Was! - powiedział mały Francis.
- Ja Was bardziej kocham , moi mężczyźni. - zaśmiałaś się i poczochrałaś małego po głowie oraz posłałaś całusa w stronę Liama.
Razem w trójkę tworzyliście piękną rodzinę , rodzinę z wyimagionowanego świata baśni...
Haziątko *-*
Ty i Harry bierzecie dzisiaj ślub . Starałaś się żeby wszystko wyszło idealnie .
Piękna sukienka z Mediolanu . Buty od najlepszej projektantki w Londynie .
Wesele w najlepszej restauracji pod słońcem . Miało być tak pięknie .
-Kochanie Harry przyjechał ! – krzyczała twoje mama na cały głos a ty stałaś tuż obok niej .
Twój odprowadził Cię do samochodu .
Gdy go zobaczyłam pomyślałam sobie że jestem wielką szczęściarą. Na twarzy pojawił mi się wielki uśmiech , a w brzuchu motylki . Te jego piękne kręcone włosy i oczy . I ten najpiękniejszy uśmiech . Obok Harolda stali chłopcy z One Direction . Zrobili wielki oczy gdy Cię zobaczyli .
*** OCZAMI HAZZY
-Jeju jaka ona piękna ! – powiedział szeptem do mnie Niall
- No wiem . W końcu to moja przyszła żona . Zazdrościsz !
- Bardzo śmieszne . Żebyś okresu przypadkiem nie dostał ze śmiechu – burknął Niall .
Jej piękne brąz włosy , niebieskie oczy , i bardzo ładna karnacja . To jedne z nie wielu rzeczy które kochałem w [T.I] .
Na powitanie dałaś brunetowi całuska
-Jedziemy ? – zapytałaś z uśmiechem
Harry miał załatwić limuzynę która zawiezie Was i światków do kościoła . Loczek lekko się zwiesił po czym odparł : - Oj . Piękna dziś pogoda skarbie , może spacerkiem pójdziemy do Kościoła ? Kościół jest za zakrętem .
-Haryyyyyyyyyyyyy ! Zobaczysz . Jak zdejmę te szpilki to nie wiem co Ci zrobię .
Idziemy !- powiedziałaś
W czasie drogi wdepnęłaś w błoto .
- Jezu ! – krzyknęłaś .
*** DZIEŃ PÓŹNIEJ
- Wiesz co Harry , nawet nie było tak źle wczoraj . Ten spacer i to błoto . –powiedziałaś
- No wiem . Jestem genialny - powiedział Haroldzik po czym zrobił swój uroczy uśmiech .
Poszłaś do pokoju i chciałaś przenieś w inne miejsce karton z szafką (był remont) , gdy nagle upadłaś . Zawołałaś Harre’go , po czym on natychmiast zadzwonił na pogotowie . (Przypominam że byłaś w ciąży) .
-Aaaaaaaaaaaaaaaa . Ała . Pomocy ! . Harry !
- Trzymaj się misiaczku , ambulans już jedzie .
*** 30 MINUT PÓŹNIEJ NA SALI SZPITALNEJ .
-Niestety , poroniła pani . – zwrócił się do ciebie lekarz .
Rozpłakałaś się .
- Nasze Haziątko – nie mogłaś utrzymać łez .
- Nie martw się misiaczku . Będziemy mieli jeszcze jedno dziecko – pocieszał cię Hazza .
*** MIESIĄC PÓŹNIEJ
Miałaś tragiczny wypadek samochodowy . Przez dwa tygodnie leżałaś , nie przytomna w szpitalu . Lekarze stwierdzili u ciebie bezpłodność .
Dzisiaj wychodziłaś ze szpitala . Styles czekał na ciebie w domu z obiadem .
Poszłaś nad staw , w którym się poznaliście . Wzięłaś do ręki żyletkę .
Jeden ruch . Umarłaś .
Gdy Harold dowiedział się o tym przedawkował tabletki nasenne .
Teraz jesteście tam u góry razem . We dwójkę . Tak jak sobie kiedyś obiecaliście „razem na dole i na górze’’ .
Zayn ;))))
Siła miłości , gdy leżycie , oglądacie film i spostrzegasz się , że Zayn zasnął , potwornie przy tym chrapiąc. Kończy się film , a Ty zamiast wstać i go wyłączyć nadal leżysz , głaszcząc Jego policzek , uważając by Go nie zbudzić , słuchając przy tym chrapania , które u wszystkich innych osób , budzi w Tobie mordercze instynkty. To jest słodkie - Zayn jest słodki. Choc ma swoje wady , ale zalety je likwidują i powstaje oto idealny człowiek. Którego kochasz ; bo jest Twój...
Pewnej nocy , nie mogłaś zasnąc... Zayn zaczął się poruszac w łóżku , więc pomyślałaś że nie śpi ; zapytałaś:
- Śpisz?
- Nie. - odpowiedział krótko.
- Bo?
- Nie chcę wkraczać do świata marzeń.
- Jak to?
- Teraz jest idealnie , nie chcę przedobrzyc...
Klepnęłaś go lekko w plecy , a on zaśmiał się dźwięcznie. Zaczęłaś powoli całowac jego szyję , rękoma jeżdżac po jego plecach. Malik zamruczał delikatnie , a Ty przytuliłaś się do niego od tyłu i zasnęłaś...
Rano obudził Cię chłopak , na szafce nocnej znajdowało się wykwintnie wyglądające śniadanie ; oraz także jak przypuszczałaś bardzo dobre. Po tym wszystkim Zayn zaproponował wspólny prysznic , gdzie nie obyło się bez pieszczot. Kochałaś takie dni , gdy byliście razem i mogliście spędzic poranek w swojej obecności. Lecz potem niestety Malik musiał wyjsc na próbę. Zostałaś sama , ale nadal byłaś szczęśliwa ; wiedząc że chłopak Cie kocha...
Niall ;>
Był wieczór. Pełnia. Pokój oświetlało jedynie światło księżyca. Wbiegł do pomieszczenia jak oszalały. Trzasnął drzwiami. Zrzucił z biurka wszystkie ,,niepotrzebne'' rzeczy, z laptopem włącznie. Otwarł szafę. Spod ubrań wyjął przezroczysty woreczek z białym proszkiem. Jego błyszczące oczy zaiskrzyły się na ten widok. Otworzył torebeczkę i wysypał jej zawartość na blat biurka. Powoli wdmuchiwał biały proszek do nosa. Zaciągał się nim. Nie chciał zmarnować ani grama, to był jego tlen. Usłyszał szloch. Bez szczególnego entuzjazmu odwrócił się.
- Obiecałeś... - szepnął łamiącym się głosem Zayn. W półmroku, jaki panował w pokoju blondyn nie mógł dostrzec zaszklonych oczu swojego chłopaka.
- A ty obiecałeś, że nie złamiesz mi serca. Jesteśmy kwita. Wiesz co? - zaśmiał się ironicznie Irlandczyk. - Ja naprawdę ci wierzyłem. Miałem kogoś, na kim mogłem polegać. A teraz mam to - rzucił w Mulata pustą torebeczką.
- Nialler, tyle razy ci to tłumaczyłem. Ja i Perrie to czysto koleżeński układ. Kocham tylko ciebie. Przepraszam, jeśli cię zraniłem.
- Koleżeński układ, przepraszam - Horan naśladował Zayn'a. - W dupę sobie wsadź te sztuczne przeprosiny i koleżeńskie układy. To przez ciebie siedzę w tym bagnie. Zniszczyłeś mnie. Ty i ta twoja Perrie.
- NIALL PRZESTAŃ! Nie mogę nic na to poradzić. Zniszczyłem cię. I to kompletnie. Bo nie takiego Niall'a pokochałem. Nie wiem gdzie uciekł ,,mój'' chłopak. Ale może jego cząstka jeszcze tu jest? - Malik dźgnął palcem klatkę piersiową swojego chłopaka.
- Nie dotykaj mnie - syknął blondyn. Ominął Mulata i wyszedł z pokoju.
- Czekaj! Chodź na spacer. Pogadamy. Daj mi szansę, proszę! - Irlandczyk westchnął.
- Zgoda.
***
- Niall, kocham tylko ciebie. Zawsze tak było. Wyobrażasz sobie rzeczy, które nie mają i nie miały miejsca. Nie masz do mnie zaufania. Ja ci zaufałem. Powiedziałeś, że nie ćpasz, więc ci uwierzyłem. Trochę zaufania.
- Zayn daj mi spokój.
- Ale Niall...
- OK! Wybaczam ci, dla Świętego spokoju.
- Naprawdę? Nialler, jesteś kochany! - Malik rzucił się Horanowi na szyję.
- Ej, bo mnie udusisz! - zaśmiał się blondyn.
- Kocham cię Nialler.
- Ja ciebie też Malik.
- Przepraszam cię za wszystko. Już nigdy cię nie zostawię, obiecuję - i w tym momencie telefon Mulata zadzwonił. Malik rzucił Irlandczykowi przepraszające spojrzenie i odszedł aby porozmawiać z dzwoniącym.
- Zaczyna się... - westchnął Niall siadając na pobliskiej ławce.
- Niall ja...
- Nie mów. Idź już - wyprzedził chłopaka Horan. - Nie mam ochoty na ciebie patrzeć. Znowu to robisz - niebieskie oczy blondyna wypełniły się łzami.
- Ale Niall to...
- TO JEST POWAŻNA SPRAWA! Znam te twoje pieprzone wymówki. I puste obietnice i nic nie warte przeprosiny. Wszystko mam wyryte w pamięci. No co się tak gapisz?! Leć, bo przecież ona cię potrzebuje! - wrzasnął niebieskooki zalewając się strumieniem łez.
Zayn nic nie mówiąc odwrócił się na pięcie i ruszył ku wyjściu z parku. Niall poczuł niewyobrażalny ból. Coś rozerwało mu serce, ktoś rozerwał mu serce. Nie chciał tego czuć, to tak niewyobrażalnie raniło. Szybkim krokiem ruszył do mieszkania.
Kartka paieru, długopis. Czarny, ten z żelowym zakończeniem. ,,Malik zawsze lubił to gryźć'' - zaśmiał się Irlandczyk odtwarzając w pamięci wspomnienia związane z brązowookim. Westchnął i rozpoczął pisanie:
Zayn.
Wracam do pustego mieszkania.Na podłodze leży twój ulubiony granatowy T-shirt. Podnoszę go. Pachnie tobą. Zaciągam się jego zapachem. Wiem, że już go nie poczuję. Wchodzę do salonu. Na ścianie wisi kolarz. Nasze wspólne chwile umieszczone w srebrnej ramie. Śledzę wzrokiem każdą fotografię, odtwarzam w pamięci wszystko to, co przeżyliśmy. Zdjęcie na środku. Płaczesz ze szczęścia. Twoje brązowe oczy błyszczą, a w tęczówkach wesoło migotają iskierki szczęścia. Patrzę na to zdjęcia długo. Bo już nigdy nie zobaczę tych oczu. Powolnym krokiem ruszam do sypialni. Wyciągam spod łóżka karton z gitarą. Nie grałem od dawna. Nie po to też wyciągnąłem instrument. Do ręki biorę młotek. Rozwalam przedmiot. Gdzieś pośród kawałków drewna odnajduję paczkę. Odpakowuję ją. Na biały dywan spadają strzykawki. Już wiesz, jaki będzie finał?
Życie pisze różne scenariusze. Ja swój napisałem sam. Tak zakończy się moja historia. Mogłaby mieć zupełnie inny bieg, ale nie chcę. Odchodzisz ode mnie wtedy, kiedy najbardziej cię potrzebuję. Ty mnie nie potrzebujesz, osuwam się w cień. Dlaczego? Bo kocham. Bo nie chcę być zabawką. Bo nie chcę stawać ci na drodze do szczęścia.
Będę tęsknić. Powiedz, czy ty za mną też? Sam odpowiedz sobie na to pytanie. Ja nie oczekuję odpowiedzi.
Zawsze kochający, zawsze twój
Niall
Jaki był finał? Niall przedawkował. Zayn popadł w depresję. Koniec był taki, że spotkali się w niebie, gdzie nikt ich nie sądził, gdzie nie rozpamiętywali przeszłości. Gdzie się kochali, kochają i będą kochać...
Harry ;dd
Trzask drzwi.Zadrżałaś.Wrócił..Schowałaś twarz w poduszce,aby
ukryć łzy.Tak bałaś się..Bałaś się,że tu przyjdzie i zrobi to..
-Nie!Proszę!-usłyszałaś krzyk z dołu.
Szybko podbiegłaś do drzwi i zakluczyłaś je.Ojciec zaczął szarpać drzwi.
-Otwieraj,szmato.
Z twoich oczu pociekły łzy.Pozwoliłaś im spływać.Czemu akurat na tobie się wyżywał?!Nachlał się i teraz bije.Podeszłaś do wielkiego lustra i przyjrzałaś się swojemu odbiciu.Nadgarstki miałaś zaczerwienione,pod okiem niewielką śliwę.Na ramieniu zadrapania aż do krwi,na przedramieniu miałaś długie czerwone linie..Tak ciełaś się,jesteś słaba..Zwykły tchórz.Kolejne szarpnięcie drzwiami,aż w końcu,zgrzyt zamka.Zacisnęłaś oczy.Złapał Cię za bluzkę i rzucił w ścianę.Z impetem uderzyła o nią i twardo upadłaś
.Dostałaś cios w głowę i odpłynęłaś. Otworzyłaś oczy i rozejrzałaś się,ale i tak widziałaś tylko ciemność.Ból w klatce piersiowej i na czolę. Wstałaś i wbiłaś wzrok w zegar. "23;00".Znów poszedł się napić?Twoja matka leży pewnie nie przytomna na dole.Idiotka,wyszła za takiego debila,który ją i ciebie bije.Pobiegłam do łazienki i z szafki wyjełaś moją kochaną przyjaciółkę. Wyciągnełaś żyletkę..Zaznaczyłaś długie linie,patrzyłaś jak krew spływa i kapie na podłogę..Wstałaś i włożyłaś rękę pod kran.Postanowiłaś. Uciekasz.Jak najdalej.
Spakowałaś torby i wyjełaś pieniadzę z szuflady,a musisz przyznać sporo tego było.Wyszłaś przez okno i ostatni raz spojrzałaś na dom..na dom,którego nienawidzisz..
Postanowiłaś iść do swojego przyjaciela Harr'ego. Miałaś nadzieję.że Cię przyjmie.Zapukałaś do drzwi.Twoim oczom ukazał się jakiś blondyn w bokserkach..
-Emm,cześc jest Hazza?- zarumieniłaś si.
Kiwnął głową i zawołał chłopaka.
Na twój widok rozpromienił się i przytulił Cię.
-Wejdź,zrobię kawę i opowiesz mi wszystko.
`10 minut później`
Siedzieliście na kanapie i patrzyliście na siebie.Usiadłaś bliżej chłopaka i wtuliłaś się w jego ramię.Zrozumiał całą twoją historię i pozwolił u niego zamieszkać.Pocałowałaś go w policzek.Podobał Ci się.Cholernie ci się podobał.
Raz kozia śmierć.Najwyżej Cię z domu wywali. Pocałowałaś Go namiętne w ustach,zdziwił się,ale odwzajemnił pocałunek.Położył się na podłodze a ty na niego i tak całowaliście się z 20 minut,później Harry włożył rękę pod bluzkę..a niecałe 10 minut później,zamkneęiście się w jego sypialni.
`2 lata później`
-Harry!
-[t.I],KOCHANIE,pod kanapą.
Wyjełaś z pod kanapy sukienkę twojej córeczki Darcy.Tak jesteście małżeństwem i macie dziecko.Żyjecie szczęśliwie,bo..Zawsze ciemności,czaji się blask szczęścia.
Harreh :3
Jesteś asystentką w studiu nagraniowym. Po długiej i męczącej próbie, Harry zaprasza cię na kawę, bo jak mówi bez niej nie przeżyje ani chwili dłużej. Kupujecie dwie kawy w budce, a potem spacerujecie po parku. Harry wygłupia się i wcale nie patrzy pod nogi. Już chcesz mu powiedzieć żeby uważał bo zaraz wyleje kawę, ale w tym samym momencie chłopak potyka się i cała zawartość jego kubka wylewa się na twoją bluzkę. Zdezorientowany wyciąga chusteczki, podaje ci je i mówi: przepraszam, niezdara ze mnie.. Wycierasz plamę a on dodaje: mieszkam niedaleko. chodź, spróbujemy coś z tym zrobić. Wchodzicie do mieszkania i Harry podaje ci swoją czerwoną koszulę w kratkę którą często nosi i mówi żebyś się przebrała. W nowej koszulce wchodzisz do salonu a Harry mówi że włączy jakiś film. Siedzicie, oglądacie a on przysuwa się coraz bliżej. W pewnym momencie w sypialni dzwoni telefon. Harry biegnie żeby odebrać. Gdy po chwili wraca, zauważa że zasnęłaś. Uśmiecha się i przykrywa cię kocem. Rano budzi cię aromatyczny zapach tostów. Wstajesz i widzisz że Harry krząta się w kuchni. Siadasz niedaleko na aneksie kuchennym i mówisz: Przepraszam że zasnęłam.. Ale mogłeś mnie obudzić, poszłabym do domu. Uśmiechnięty Harry mówi: Tak słodko spałaś, nie chciałem cię budzić. Tosta? Kiwasz głową i razem jecie śniadanie. Koło godziny 11 wychodzicie z domu. Wokół zbiega się masa freporterów i paparazzich. Czerwienisz się i cicho mówisz do Harry'ego: Harry, mam twoją koszulę, wychodzimy z twojego domu po nocy którą spędziliśmy w jednym domu. Nie martwisz się tym co napiszą w gazetach? Harry przysuwa cię do siebie, delikatnie całuje i mówi: Naprawdę chcesz im to teraz tłumaczyć? Zaczynasz się śmiać i namiętnie się całujecie.
Nialler *-*
Jako dziewczyna Niall'a jesteś źle postrzegana przez fanki. Sądzą one że dziewczyna Niall'a powinna być idealna, a tobie do ideału brakuje bardzo dużo. Pewnego wieczoru zostajesz w domu sama, bo chłopcy pojechali wystąpić w jakimś wieczornym show. Po długiej kąpieli kładziesz się do łóżka i zasypiasz. Budzi cię niemiły i drapiący gardło zapach. Ku twojemu przerażeniu okazuje się że to dym ulatniający się spod drzwi. Zdajesz sobie sprawę że ktoś podłożył pod dom ogień. Przerażona dzwonisz po straż pożarną i siedzisz na łóżku, odcięta od wyjścia. Po pewnym czasie mdlejesz, bo zaczynasz się zaczadzać. Budzisz się w szpitalu, obok ciebie siedzi Niall i trzyma cię za rękę. Gdy widzi że zaczynasz otwierać oczy, delikatnie się uśmiecha i zdenerwowany pyta: jak się czujesz złotko? Zaczynasz przypominać sobie co się wydarzyło. Trzęsącymi się rękami dotykasz twarzy, a gdy czujesz że jest cała w bandażach, mówisz jedno, krótkie słowo: wyjdź. Niall bez sprzeciwu wstaje, wychodzi z sali i siada na korytarzu. Przez kolejne dni przychodzi do ciebie tylko gdy śpisz. Po tygodniu lekarz prosi pielęgniarkę, żeby ściągnęła ci opatrunki. Gdy kobieta podaje ci lusterko, w odbiciu widzisz całkiem obcą osobę. Zdeformowane policzki, popękana i pokrwawiona skóra, głębokie rany i blizny. Niall wchodzi do twojej sali a ty zaczynasz krzyczeć na całe gardło: Nie patrz na mnie! Wyjdź stąd! Nie chcę żebyś widział mnie w takim stanie! Na korytarzu zbiega się chmara paparazzich i fanek które są tutaj żeby wspierać ciebie i Niall'a. Histerycznie wołasz: Nie byłam dla Was idealna?! Czy teraz jesteście zadowolone?! Podoba Wam się ten widok? Gratuluję, dopięłyście swego! Już nigdy nie będę dla Niall'a piękna! Zapłakana kryjesz twarz w poduszce. Niall siada obok ciebie, drżącą ręką łapie twoją dłoń. Bierze głęboki oddech i spokojnie zaczyna mówić: Kocham cię za to jakim jesteś człowiekiem, a nie za wygląd. Wewnątrz masz takie piękno o jakim ludzie mogą tylko pomarzyć. Dlatego inni nie widzieli jaka jesteś idealna, bo nigdy nie poznali cię osobiście. Wystarczy usłyszeć twój głos, twój śmiech i wtedy nie da się tego nie zauważyć. Te wszystkie blizny to nie przeszkoda, będę kochał je tak samo jak całą resztę bo są częścią ciebie. Po wypadku czy przed, zawsze będziesz dla mnie idealna. Ze łzami w oczach patrzysz na Niall'a i wpadasz mu w ramiona, rzewnie płacząc. Szepczesz: Przepraszam za to jak wyglądam. Przepraszam że musisz to widzieć. Przepraszam że w ogóle kiedykolwiek mnie poznałeś. Oczy Niall'a zachodzą łzami, przytula cię jeszcze mocniej i szepcze: A ja ci za to wszystko dziękuję.
Zayn :)
Ojciec Zayn'a nie pochwala waszego związku, ponieważ nie podoba mu się że jesteś innego wyznania. Całkowicie zrywa kontakty z synem. Czujesz się z tego powodu winna, przekonujesz Zayn'a żeby porozmawiał z ojcem. Widzisz że chłopak za nim tęskni, chcesz odejść ale Zayn ci nie pozwala. Gdy ojciec Zayn'a dostaje zawału, wszyscy jedziecie do szpitala. Siostry Zayn'a witają cię przyjaźnie, jego mama siedzi przy jego ojcu. Gdy Zayn zostaje z ojcem, jego matka proponuje ci żebyście poszły do szpitalnego bufetu na kawę. Siadacie przy stoliku a zdenerwowana kobieta mówi: Wiem że mój mąż nie popiera Waszego związku, że cię nie lubi. Normalnie nie prosiłabym o to, bo wiem że jesteś porządną dziewczyną. Ale nie wiem ile on jeszcze będzie żył, ile wytrzyma.. Chciałabym żeby Zayn był z ojcem jak najdłużej ale ty im to uniemożliwiasz. Dlatego muszę cię prosić o to.. Oczy zachodzą ci łzami i przerywając mamie Zayn'a mówisz: żebym odeszła. Mama Zayn'a kiwa głową i dodaję: załatwię ci bilet do Polski, dam ci pieniądze i zapewnię dobre miejsce na polskich uczelniach. Bierzesz torbę i cała spłakana mówisz: Niczego nie chcę. Może mieć pani pewność że Zayn więcej mnie nie zobaczy. Wybiegasz ze szpitala, opierasz się o mur na parkingu i zaczynasz jeszcze bardziej płakać. Zamawiasz taksówkę i jedziesz do mieszkania. Pakujesz swoje rzeczy, sprzątasz po sobie i dzwonisz do mamy. Opowiadasz jej całą historię a ona z zatroskaniem mówi: Kochanie, nie płacz. Dobrze zrobiłaś, nie czuj się winna. Tata będzie czekał na ciebie na lotnisku, daj tylko znać kiedy wylecisz. Jedziesz do studia żeby pożegnać się z chłopakami. Niall nie chce cię wypuścić, a Liam i Harry nie mogą zrozumieć dlaczego matka Zayn'a stała się taką hipokrytką. Louis dzwoni do Eleanor i oboje próbują cię przekonać, z tą różnicą że Eleanor krzyczy do słuchawki którą Lou trzyma ci przy uchu. Mówisz: Nie, nie zatrzymujcie mnie. Nie dzwońcie do Zayn'a, nic mu nie mówcie. Musicie mi to obiecać. Po długich namowach wszyscy w końcu się zgadzają. Zayn w tym czasie wychodzi z sali ojca i pyta: Gdzie jest { twoje imię. }? Waliyah zakłopotana mówi: Nie wiem, rozmawiała z mamą a potem wybiegła bez słowa. Zayn zdenerwowany idzie do matki i pyta: Co jej powiedziałaś? Dlaczego jej nie ma?! Jego mama mówi, jąkając się: Ona.. Wyjechała bo.. Bo powiedziała że cię nie kocha i nie wytrzyma tego że siedzisz ciągle przy ojcu podczas gdy.. Zayn stanowczo mówi: Kłamiesz. Kobieta zaczyna płakać i tłumaczyć co zrobiła. Zayn zdenerwowany krzyczy: Jak mogłaś?! Nienawidzę cię..Wybiega ze szpitala i dzwoni do Niall'a. Chłopak nie chce mu nic powiedzieć ale Zayn woła: Mów gdzie ona jest do cholery! Nie mogę jej stracić! Niall tłumaczy mu gdzie pojechałaś. Szybko jedzie na lotnisko i widzi jak idziesz w stronę odprawy. Łapie cię w ostatniej chwili i mówi: Co ty chciałaś zrobić? Zostawić mnie?! Nie przejmuj się moją matką, ona plecie co popadnie.. Zapłakana krzyczysz: Ale to przeze mnie twój ojciec z tobą nie rozmawia! Przeze mnie twoja rodzina się rozpada! Przeze mnie miał zawał! Jak wyjadę, to będzie tak jak dawniej.. Ojciec ci wybaczy. Zayn bierze cię w ramiona i mówi: Nie może wybaczyć mi czegoś, co nie było błędem. Nie jesteś niczemu winna, to czysta hipokryzja mojego ojca sprawiła że leży w szpitalu. Zostań.. Proszę. Zayn całuje cię w policzek. Delikatnie się uśmiechasz i kiwasz głową. Zayn uśmiecha się i rozbawiony mówi: Ale jak my teraz odzyskamy twoje bagaże do cholery? Zaczynasz się śmiać i dźgasz go palcem w brzuch. Zayn czochra twoje włosy i idziecie do pani z obsługi.
Liam ;*
Kolejna łza bezboleśnie puszczona po policzku , kolejne szklane spojrzenia na świat i kolejny pusty nic nieznaczący oddech . Siedząc na mokrej ziemi oparta o przemoczoną betonową ścianę patrzyłaś jak pozostałe krople deszczu intensywnie spływają po zardzewiałej rynnie. Okrywając się kurtką leniwie wstałaś z ziemi równocześnie schylając się i otrzepując brudne od błota spodnie. Wychodząc z zaułka w , którym spędziłaś ostatnie godziny wytarłaś łzy i ze spuszczoną głową udałaś się przed siebie. Bez określonego kierunku , bez jakichkolwiek celów szłaś chociaż sama nie wiedziałaś po co. Przejeżdżając dłonią bo ścianach budynków podniosłaś twarz do góry i idąc spojrzałaś na szare zachmurzone niebo. Zatrzymując się przed niegdyś częstym miejscem waszych spotkań przymrużyłaś delikatnie zmarznięte powieki , równocześnie przypominając sobie każde nawet te najgorsze chwile spędzone przy nim.
- {t.i] ….- usłyszałaś w głębi swojego serca , jego ciepły głos wypowiadający twoje imię – tęsknie za tobą..- dodał
- Ja też skarbie…- odpowiedziałaś szeptem nie otwierając oczu z , których spływały pojedyncze łzy – Ja też…- dodałaś
Z powrotem otwierając powieki spojrzałaś na wciąż szare i zachmurzone niebo. Łzy nieumiarkowanie spływały po twoich zimnych i zaczerwienionych od płaczu policzków. Ponownie okrywając się przemoczoną już kurtką pociągnęłaś nosem i udałaś się do domu. Wyciągając drżąca dłoń w kierunku klamki z zamiarem otwarcia drzwi zza pleców usłyszałaś dobrze znany ci głos.
- [T.I] ….- zaczął- jak się czujesz – dodał troskliwy jak zawsze głos Liam’a
„Nakładając’ na twarz sztuczny uśmiech obróciłaś się w stronę chłopaka – Lepiej..- odpowiedziałaś ze sztucznością
- Przecież wiem , że kłamiesz…- powiedział podchodząc do ciebie – Wiem , ze jest ci ciężko ..nam wszystkim jest – dodał obejmując cię od tyłu
Ocierając dłonią łzy przełknęłaś ślinę - Wszystko w porządku ..- odpowiedziałaś przez łzy równocześnie pociągając nosem - …wejdziesz do śr odka ? – spytałaś wyswobadzając się z uścisku przyjaciela
Wchodząc do środka chłopak poszedł w twoje ślady. Zamykając drzwi wszedł większą głębokość salonu , równocześnie rozglądając się po zagraconym pudłami pomieszczeniu.
- Wyprowadzasz się ? – ponownie zadał pytanie wskazując na jeden z kartonów
Ściągając pudełko z kanapy pokręciłaś przecząco głową - Nie.. tylko.. chciałam.. schować pozostałości po ..- przerwałaś – po Lou..- dodałaś z trudem
- …. Tak tylko utrudniasz..- przerwałaś mu
- Słuchaj dobrze wiem co robie ..- powiedziałaś- patrząc na każdą z tych rzeczy… przypominam sobie te chwile które straciłam … te wspomnienia tylko mnie niszczą i robią większą wariatkę niż był..- przerwał ci
- [T.I] wiesz , że nie może…- ponownie mu przerwałaś
- Przestań mi o nim mówić !- krzyknęłaś – Jego i tak tu nie ma !- dodałaś równocześnie upadając na kolana
Chowając twarz w dłoniach z oczu płynął ci strumień łez. Przyjaciel bez chwili zawahania kucnął przy tobie równocześnie przytulając cię do siebie . Próbując się wyrwać z objęć chłopaka powtarzałaś przez łzy swoje słowa „ Jego tu nie ma”. Nie wiedząc nawet kiedy twoje zmęczone oczy szybko dały ci zapaść w błogi sen.
„ Następny dzień”
Podnosząc zmęczone od płaczu powieki rozglądnęłaś się po pustym pokoju w , którym znajdowało się zaledwie łóżko stolik i niewielka szafa. Zrzucając z siebie nakrycie , z niechęcią wstałaś z łóżka i udałaś się do szafy , z której po chwili zastanowienia wyciągnęłaś beżowe getry na , które założyłaś bardzo szerokie szare zakola nówki. Ubierając beżowy rozciągnięty sweter podwinęłaś rękawy i upięłaś włosy w luźnego koka. Biorąc do ręki zdjęcie twojego ukochanego , które stało na półce twoje kąciki ust minimalnie się rozszerzyły powodując mało widoczny uśmiech . Zabierając ze sobą zf fotografie zeszłaś na dół . Podchodząc do jednego z niezaklejonych kartonów z napisem” zdjęcia” otworzyłaś je i z zamiarem włożenia do niego obecnie trzymanego zdjęcia spostrzegłaś wasze wspólną fotografie z drugiej rocznicy . Czując jak łzy ponownie napływają do twoich oczu schowałaś oba zdjęcie i zamknęłaś pudełko .
- Przepraszam.. wiem , że patrzysz teraz na mnie jak na wariatkę.. – powiedziałaś do siebie
Wycierając łzy wzięłaś poprzednie pudełko do rąk , wyszłaś z domu i schowałaś je do bagażnika postępując tak z resztą kartonów zakluczyłaś drzwi i wsiadłaś do auta. Jadąc nad urwisko , które znajdowało się niedaleko , łzy nie miały końca , a serce kuło z żalu pozbywania się najcenniejszych rzeczy jakie pozostały ci po Lou twoim ukochanym . Nie widząc nic z pod szklanego wzroku dalej wycierałaś łzy. Najeżdżając na dość wielki skrawek skały straciłaś panowanie nad pojazdem , próbowałaś zahamować jednak bez szans. Auta wjechała prosto w niewielki płot nad przepaścią powodując , że zjechałaś z klifu prosto w „ramiona” przepaści. Będąc już blisko ziemi zacisnęłaś mocno oczy i szepnęłaś ciche „ Zabierz mnie do niego”. Samochód z niewyobrażalna siłą uderzył w ziemi powodując wybuch pojazdu w , którym znajdowałaś się ty . Twoje ciało płonęło razem z autem ,a dusza ze spokojem patrzyła na przebieg zdarzeń.
„ Oczami Liam’a”
Biorąc do ręki wcześniej już zakupiony bukiet róż udałem się do domu [t.i]. Z uśmiechem dochodząc pod dom przyjaciółki zauważyłem brak auta. Jednak mimo braku pojazdu pod domem podbiegłem do drzwi i nacisnąłem klamkę , jednak bez rezultatów. Z rezygnacją zostawiłem kwiaty pod drzwiami i odszedłem ze spuszczoną wracając do domu. Nieustannie dzwoniąc do dziewczyny nie dostawałem żadnej odpowiedzi , ani sms, ani wiadomości głosowej. Może miała mnie dość ? Wyjechała ? Dając już koniec uporu rzuciłem telefon o ścianę i schowałem twarz w dłonie . Stracone uczucie , co ja sobie myślałem ..? Była dla mnie najlepsza przyjaciółka , a jednak ‘była’. Jednak cząstka serca , która była jest i będzie przeznaczona tylko dla niej nie pozwalała mi jej stracić. Zrywając się z miejsca zabrałem klucze od auta , poczym szybko do niego wsiadłem . Jadąc przez niewielki klif kontem oka spostrzegłem palące się ku dole auto. Naciskając natarczywie na hamulec , zatrzymałem się i wysiadłem z samochodu w tym samym czasie wyciągając telefon. Czując jak stopą naciskam na niewielką rzecz spojrzałem w dół ,a moim oczą ukazało się jedno ze wspólnych zdjęć Lou i [T.I]
-Nie….- powiedziałem czując jak łzy cisną mi się do oczu – nie…- dodałem kręcąc głową – [T.I] !- Krzyknąłem ile sił w płucach
Upadając na kolana poczułem ciężkie i zimne krople deszczu moczące moje ciało. Straciłem ją … straciłem było wyznać jej co do niej czuje kiedy miałem okazje … teraz to było puste nic nie znaczące uczucie…
Lokeres ;P
Kubki po niedopitej mięcie stoją na parapecie. W oczy chyba najbardziej rzucają się porozrzucane po całym stole pozapisywane do połowy kartki , ubrania zalegające na podłodze i gruby , szary kot usadowiony wygodnie na niepościelonym łóżku , tuż obok Ciebie. Bałagan w Twoim pokoju , to tak naprawdę bałagan w Twoim umyśle.
W pewnym momencie poczułaś zimny powiew na stopach , spojrzałaś w stronę drzwi i w nich ujrzałaś Harrego. Uśmiechnął się i podszedł do Ciebie - składając na Twoich malinowych ustach pocałunek ; zadrżałaś , a chłopak zaśmiał sie , po czym podszedł do kota i poczochrał go po sierści. Uśmiechnęłaś się i odłożyłaś notatnik , w którym od kilku dni próbowałaś coś napisac. Jakaś historię , zdarzenie... Nie wiadomo co - ale raczej te myśli dążyły do Twoim marzeń , które się spełniły... Prowadziłaś bloga z różnymi zapiskami pomagającymi w wiarze Directionerką. Jak Ty dążyłaś do tego by byc kochana - przez Stylesa... Wspominasz każde chwile i przelewasz je na kartkę ; po czym przepisujesz na bloga. Twoje pierwsze spotkanie z nim , kolejne oraz wiele innych... To daje zaufanie Directionerek do Ciebie , kochają Cię. Tak jak Ty ich oraz Harrego...
Chłopak zaproponował Ci spacer , przystałaś na tej propozycji. Ubrałaś się i ogarnęłaś ; po czym wraz z lokersem wyszliście z budynku , zakluczając drzwi. Złapaliście się za rękę i szliście przed siebie , co chwila zarywczo spoglądaliście na siebie i przesyłaliście sobie buziaki. Co jakąś chwilę zatrzymywały Was fanki 1D , aby zrobic sobie zdjęcie z Harrym i oczywiście z Tobą. Zawsze byłaś uśmiechnięta , dla nich...
Szłaś z nim za rękę i mijaliście jego byłą dziewczynę , gdy zobaczyłaś jak na nią patrzy zapytałaś:
- Wciąż ją kochasz prawda? - Harry wtedy spojrzał Ci głęboko w oczy i powiedział:
- Nie , po prostu zastanawiam się skarbie jak kiedyś mogłem kochać ją a nie Ciebie...
Przybliżyliście się do siebie i pocałowaliście się. Paparazzi zrobił Wam zdjęcie , a Wy uśmiechnęliście się do niego ; po czym poszliście nadal przed siebie. Wtuliłaś się w jego ramię , a Harry szeptał czułe słowa w Twoją stronę.
Jesteście za młodzi , by wiedziec co to miłosc? Hmm... Raczej nie , jesteście szczęśliwie zakochani i spędzacie wspaniały czas kochając się. I ludzie wiedzą o Was i wspierają ; bo wiedzą że to jest prawdziwe uczucie...
Zayn ^-^
Pamiętasz , gdy wracałaś ze spotkania z Nim , Twoje ciało było oblężone jego zapachem... Cała zamyślona wchodziłaś po schodach lekko zatrzaskując drzwi. Opierałaś się o ich szybę , nie zwracając uwagi na to , jak bardzo ona jest zimna. Uśmiechałamś się do siebie , skrupulatnie oblizując wargi. Mama , stojąc w drzwiach pokoju , patrzyła na Ciebie szepcząc pod nosem:
- Szczęściara.
Nie zwracałaś uwagi na to , czy wróciłaś z rozczochranymi włosami lub z rozmazanym makijażem. Czułaś , że Go kochasz , a to było wtedy najważniejsze. Zayn zawsze przyprawiał Cię o dreszcze. Przy nim czułaś że żyjesz. On był idealny.
***
Może to dziwne ale sylwestra chciałabyś spędzić z Nim i Jego siostrą w Waszym domu , zamiast alkoholu pić ulubiony sok albo zamiast balować do białego rana to spać z Nim wtulona w Jego tors. Nie poznawać nowych chłopaków tylko siedzieć z tym jedynym. Zamiast zakładać szpilki , sukienkę i nakładać niewyobrażalnie duża tapety na twarz wolisz siedzieć w dresach i Jego wielkiej bluzie , a o północy chciałabyś życzyć mu cierpliwości do siebie i żeby Wam się wszystko udało.
Tak też zrobiliście , spędziliście sylwestra razem z jego starszą siostrą. Małe kameralne przyjęcie bezalkoholowe. Z radia puszczane były Wasze ulubione kawałki. Czemu bezalkoholowo? Ciąża... Któryś tam z kolei miesiąc. Ale i tak lepiej. Zayn całkiem trzeźwy wyznał Ci miłosc i zapytał czy będziesz jego jedyną do końca życia... Nie musiałaś mu nic życzyc , juz to wiedziałaś...
Przepraszam że taki krótki ;/ ~ Hazz'owa
Hehe Harold *..*
Ze swoim przyjacielem Harry'm przyjaźniłaś się od momentu gdy zamieszkałaś w Holmes Chapel. Miałaś wtedy jakieś dwanaście lat. Od razu zaprzyjaźniłaś się z nowym sąsiadem, który pokazał Ci całą okolicę i szkołę, do której razem chodziliście. Byliście ze sobą bardzo zżyci. Po raz pierwszy uwierzyłaś w przyjaźń damsko-męską. Kiedy byłaś w Polsce, coś takiego dla Ciebie nie istniało..
To było do przewidzenia. Jak w każdej damsko-męskiej przyjaźni, któreś musiało się zakochać.. Tym razem, padło na Ciebie. Coraz częściej myślałaś o Harry'm, o jego bujnych lokach i nieziemsko zielonych tęczówkach. Czasami, był dla Ciebie ważniejszy niż ktokolwiek. Kiedy się razem spotykaliście, wiele razy chciałaś mu powiedzieć, że go kochasz, ale za każdym razem sobie odpuszczałaś. Nie chciałaś zniszczyć tej przyjaźni.
Dzisiaj jest Sylwester. Zaprosiłaś Harry'ego do siebie do domu. Chłopak zgodził się bez żadnych sprzeciwień.
Kiedy przyszedł do Ciebie zaraz podałaś kilka szampanów oraz kilka pełnych misek jedzenia. Usiedliście przed telewizorem i śmialiście się z ludzi, którzy występowali na galach. To ten brzydko ubrany, to ta nie potrafi na szpilkach chodzić.. Byliście jak stare, dobre małżeństwo.
Kiedy wybiła północ Harry otworzył szampana. Co ciekawe, korek wyleciał przez okno. Nie przejmowaliście się tym, tylko zbliżyliście do siebie i złożyliście życzenia. Chłopak Cię pocałował, Ty jego też. Usiedliście spowrotem na fotelach przed telewizorem.
Było Ci zimno, więc podeszłaś do Harry'ego i szeroko się uśmiechnęłaś. Chłopak złapał Cię w talii usadził na swoich kolanach. Nawet nie wiesz kiedy, tak też zasnęłaś..
Rano obudziłaś się wtulona w czarną marynarkę Harry'ego. Telewizor był włączony, na podłodze kilka porozwalanych butelek po szampanach oraz robitych misek. Działo się... Wstałaś, starając się nie obudzić Harry'ego i pochyliłaś się lekko nad chłopakiem. Jechał alkoholem.. Widać, że po Twoim zaśnięciu jeszcze pił.. Odsunełaś się szybko i ruszyłaś w stronę kuchni.
Otworzyłaś okno i się nachyliłaś. Wyciągnęłaś papierosa i zaczęłaś się zaciągać. Nie paliłaś nałogowo... Tylko wtedy, kiedy tego potrzebowałaś.. A w ostatnim czasie bardzo często. Nawet nie wiesz kiedy, podszedł do Ciebie Harry i wyrwał Ci peta z ust.
- Weź nie pal, bo jak się będziesz całowac z chłopakiem, to będzie Ci z ust śmierdziało..
- Tak jak Tobie, kiedy dzisiaj poczułam jakiś promil alkoholu.. Weź mnie nie wypominaj, a soba się zajmij.. - odrzekłaś.
Z Harry'm poszliście do Twojego pokoju. Tak się dupnie złożyło, że Sylwester, Nowy Rok i poniedziałek. Czyli szkoła.. Złapałaś za matematykę, która on Ci odrobił a sama zajęłaś się polskim.
Po odrobionych lekcjach i lekko ogarniętym mieszkaniu, loczek poszedł do siebie, gdyż rano szliście razem do szkoły.
Kiedy byliście już w szkole, nie byłaś za bardzo wyspana. Na każdych lekcjach siedziałaś z Harry'm w ostatniej ławce, więc mogłaś sobie spokojnie spać.
Na plastyce odchyliłaś się lekko do tyłu i nawet nie wiesz kiedy zasnęłaś.
Obudziłaś się pięć minut przed końcem lekcji, z głową na kolanach Harry'ego i nogami na krześle. Byłaś przykryta bluzą kolegi Hazzy - Liam'a, więc nie musiałaś się o nic martwić. Szybko podniosłaś się, zanim Pani się odwróciła od tablicy i jednocześnie szzturchnęłaś głowę Harry'ego ze swojej.
- Ty też odsypiasz Sylwestra? - zapytałaś.
- No jasne, że tak. Mam nadzieję, że wygodnie się spało.. - uśmiechnął się.
Dzwonek zadzwonił. Wszyscy wyszliście z sali i powędrowaliście na pierwsze piętro pod klasę w której miał się odbywać angielski. Gdy weszliście, od razu położyłaś się na kolanach loczka i zasnęłaś.
Ze snu wybudziła Cię Twoja przyjaciółka Madzia, która powiedziała ciche 'uuuu...'. Uśmiechnęłaś się do niej i zobaczyłaś nad sobą wychowawczynię. Zaraz się podniosłaś i jednocześnie szturchnęłaś Hazzę.
- Na randki to wy się umawiajcie po lekcjach - powiedziała.
- Randkę to my mieliśmy wczoraj i ja odsypiamy.. - odrzekłaś zaspana.
- Zresztą, proszę Pani.. Jest angielski, my angielski znamy, to po co słuchać? - zapytał Harry.
Pani opowiedziała o wycieczce do Paryża, która odbędzie się za dwa dni. Oczywiście od razu się zgodizliście z Harry'm i zamówiliście sobie miejsca w autokarze.
W Paryżu było cudownie. Podczas wchodzenia na Wieżę Eiffla serce Ci biło jak oszalałe, jednak Harry trzymał Cię mocno za rękę. Kiedy dotarliście na szczyt, loczek stanął przy barierkach i krzyknął na cały głos :
'' KOCHAM [ T.I. i N. ] ''
Podbiegłas do chłopaka ze łzami w oczach i mocno pocałowałaś.
- Będziesz moją dziewczyną? - zapytał.
- Jasne, że tak.. - odpowiedziałaś.
Wokół cała klasa zaczęła Wam bić brawa. Madzia podbiegła do Ciebie i Cię uściskała a Liam pozwolił Ci zatrzymać swoją bluzę. <333
Niall *-*
Mieszkam w Irlandii od urodzenia. Moi rodzice pochodzą z Anglii, ale kiedy mama była w ciąży wyjechali do Irlandii. Tu chodziłam do szkoły, tu poznałam moich przyjaciół, a jednym z nich był Niall. Przyjaźniliśmy się odkąd pamiętam i to on zawsze dodawał mi siły i otuchy. Był dla mnie najważniejszą osobą na świecie i obiecaliśmy sobie, że nikt i nic nigdy nas nie rozdzieli.
Ale jednak coś musiało pójść nie tak. Pewnego dnia tata przyszedł do mnie i do mamy cały rozpromieniony i powiedział, że wracamy za tydzień do Londynu. A właściwie oni wracają, bo ja tam będę pierwszy raz. Nie byłam szczęśliwa, a rodzice z całą pewnością oczekiwali po mnie innej reakcji.
- Ale zawsze chciałaś tam jechać! - tłumaczyla mama.
- Jechać pozwiedzać, a nie zamieszkać. Jak ja mogę zostawić Nialla, no jak? - mówiłam ze łzami w oczach.
Tak czy siak musiałam mu to oznajmić. Nie było to proste, ale musiałam.
Dzień przed wyjazdem poszłam do niego. Zadzwoniłam dzwonkiem i stałam przed jego drzwiami bojąc się, jaka będzie jego reakcja. Otworzyła mi jego mama i powiedziała od razu, że jest u siebie. Poszłam więc do jego pokoju i zapukałam.
- Proszę - usłyszałam.
- Hej Nialler - przywitałam się.
Niall od razu zerwał się z krzesła i podszedł do mnie. Przytulił mnie na powitanie i powiedział:
- No hej, co tu robisz?
- Właściwie to… Przyszłam ci coś powiedzieć… Nie będziesz szczęśliwy, ale zrozumiem cię, bo ja też nie jestem.
- Co się stało [T.I]?
- Niall… Ja… No bo ja wyjeżdżam.
- No i? Nie raz wyjeżdżałaś, a z takich wyjazdów się wraca.
- Obawiam się, że z tego nie tak prędko…
- Co? O czym ty mówisz?
Podeszłam do jego łóżka i usiadłam. On stanął naprzeciwko mnie i wyczekiwał odpowiedzi.
- Przeprowadzam się do Londynu.
Chwila ciszy. Długa chwila ciszy. Widziałam, że Niall był przygnębiony. Chodził nerwowo po pokoju w tą i z powrotem strasznie zdenerwowany.
- Kiedy wyjeżdżasz? - spytał w końcu.
- Jutro…
- Jutro?! Od kiedy wiesz, że czeka cię przeprowadzka?
- Od tygodnia.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Nie chciałam widzieć cię smutnego. Przepraszam Niall.
Wstałam, podeszłam do niego i objęłam go. On również to zrobił i szepnął mi do ucha:
- Nie zapomnij o mnie, okej? Nigdy o mnie nie zapomnij…
Pokiwałam twierdząco głową, a po moich policzkach spłynęły łzy. Niall naprawdę był mi bardzo bliski i śmiało mogę stwierdzić, że bliższy niż rodzice i ogólnie rodzina, więc dlatego to z nim było mi się najtrudniej pożegnać. Oboje zgodnie uznaliśmy, że jutro się nie spotkamy, bo jeszcze bardziej to utrudnimy, dlatego zrobimy to dzisiaj i jak najszybciej.
Serio nie było mi łatwo się z tym pogodzić, ale ja nic nie mogłam z tym zrobić.
~*~
*Kilka miesięcy później, 14 luty*
W Londynie mieszkam już kilka miesięcy. Na początku nienawidziłam tego miasta, bo odebrało mi przyjaciela oraz wszystko inne, co miałam, ale z czasem zaczęłam się przyzwyczajać. Poznałam kilka fajnych dziewczyn, ale z żadną nie byłam tak blisko jak z Niallem.
A teraz są walentynki. Każda z koleżanek miała chłopaka, więc spędzałam je samotnie. Postanowiłam nie ruszać się z domu i oglądać w telewizji jakieś badziewne filmy o miłości. Nawet moi rodzice postanowili sprawić sobie romantyczną kolację dla dwojga, a przed wyjściem ostrzegli, że mam na nich nie czekać.
Więc poszłam do sklepu, kupiłam popcorn, chipsy i piwo i wróciłam do domu. Wygodnie usadowiłam się na kanapie, otworzyłam wszystko, co kupiłam i włączyłam telewizor. Niestety moje odprężenie nie potrwało długo, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Schowałam pospiesznie piwo i podeszłam do drzwi przekonana, że moi rodzice czegoś zapomnieli. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się rozpromieniony Niall. Byłam zaskoczona, bo nie widziałam go na żywo od naszego łzawego pożegnania. Rozmawialiśmy przez kamerkę internetową, ale nie powiedział, że przyjeżdża.
- Nialler? Co ty tu robisz? - rzuciłam mu się na szyję i trwaliśmy w uścisku dobre kilka minut.
- Tęskniłem za tobą [T.I] - powiedział. - Tak cholernie tęskniłem.
Odsunęłam się od niego delikatnie i dałam znak, żeby wszedł.
- Ja też tęskniłam. Ale czemu akurat teraz przyjechałeś?
- Bo są walentynki.
- I?
- I… no właśnie. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że jestem dla ciebie tylko przyjacielem, jednak ty dla mnie jesteś kimś znacznie więcej. A ten dzień to najlepszy moment na takie wyznanie. Bo… Ja cię kocham [T.I], tak bardzo cię kocham, że w momencie kiedy cię straciłem, to mój świat runął. Nic nie miało dla mnie znaczenia i to było jakby zabrakło dla mnie powietrza na ziemi. Jakbym…
Przerwałam mu ten potok słów pocałunkiem, który szybko odwzajemnił. Usta Nialla były bardzo rozgrzane, a sposób, w jaki całował podchodził do perfekcji. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie, a Niall dokończył:
- …umierał…
I znów do siebie przylgnęliśmy.
Dalszą część tego emocjonalnego wieczora spędziliśmy "oglądając" film na kanapie, choć prawdę mówiąc w ogóle nie zwracaliśmy na niego uwagi. Cieszyliśmy się sobą, a co działo się dookoła nas nie miało najmniejszego znaczenia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)