sobota, 2 lutego 2013

Liam (y)

-Liaaaaaaam! Zaczekaj! Ja już nie mogę biec! – wołała mnie ośmioletnia dziewczynka, która jest moją przyjaciółką. Ja jednak nie miałem zamiaru się zatrzymywać. Chciałem, aby nasza zabawa trwała i trwała – No weź! Nigdy mnie nie słuchasz! To że jesteś o rok odemnie starszy, to nie znaczy, że masz mnie w zupełności olewać! – krzyczała, już zdyszana [T. im.] –Nie to nie! Ja już cię nie gonię! – musiałem się już zatrzymać, bo by się obraziła na wieczność. Odwróciłem się ona stała dziesięć metrów dalej. Stała tyłem do mnie. Zauważyłem, że głowę ma lekko uniesioną do góry, a ręce skrzyżowane na piersi. Jej długie, kręcone, kasztanowe włosy delikatnie się poruszały pod wpływem powietrza. Podeszłem do niej i zacząłem ją przepraszać:
- [T. im.] nie obrażaj się już, przepraszam cię – mówiłem skruszony, dziewczynka się do mnie odwróciła.
-Ale Liam ty nigdy się mnie nie słuchasz, nawet nie chcesz słuchać co do ciebie mówię i jak tu mamy się przyjaźnić? Myślisz, że dzień w dzień będę cię ganiała po całym mieście, aby chwilę z tobą porozmawiać? Nie Liaś tak się nie robi.
-Masz rację. Przyjaciele powinni rozmawiać. Przepraszam, wybaczysz? – pytałem z nadzieją.
-Wybaczam.

*

-[T. im.] chodź już i tak będziesz tam najpiękniejsza – wołałem od dzisiaj czternastoletnią przyjaciółkę. Mamy iść na plażę, ale jak zwykle [T. im.] nie może się wyszykować.
-Chwilka, daj mi jeszcze pięć minut! – wołała z góry. Ja nadal czekałem na dole przy schodach nie miałem wyboru.
-Ile mam ci tłumaczyć, że i tak jesteś piękna, a jakiekolwiek dodatki są ci zbędne, więc chodź już, bo zanim dotrzemy na plażę to noc nas zastanie.
-Już schodzę – po chwili usłyszałem kroki na schodach. Wreszcie już zacząłem się niecierpliwić. Podniosłem głowę i ujrzałem ją. Tak jak wcześniej mówiłem ślicznie wygląda, ale weź tu jej mów, jak ona uważa, że tak nie jest. Ale nic. Stanęła przedemną, wzniosła się na placach i złożyła pocałunek na moich ustach.
-A to za co? – pytałem nieco zdziwiony.
-Za to, że musiałeś tyle na mnie czekać, ale chodź już. Idziemy na plaże, na plaże…

*

-Musisz wyjeżdżać? – pytała mnie [T. im.]
- Niestety, zrozum to jest dla mnie szansa na lepsze życie – mówiłem z lekką ekstytacją.
-Teraz będę sama – mówiła nieco głośniej niż wcześniej. Zmieniło coś się w niej. Nie było tego błysku w jej oczach. Tej radości z każdej małej rzeczy. Może to było spowodowane moim wyjazdem? Ale nie musiała się z tym pogodzić, sama mi mówiła, abym podążał za marzeniami.
-Nie będziesz! Przecież będę cię odwiedzał, będziemy rozmawiać przez telefon, ciągle wysyłać sobie sms’y.Przecież wiesz, że cię kocham i jesteś jedną z najważniejszych dla mnie osób.Ale zrozum to dla mnie szansa na spełnienie marzeń. Masz szesnaście lat powinnaś to zrozumieć.
-Tak rozumiem – spuściła wzrok, łzy zaczęły jej płynąć strumieniami – chciałam ci coś powiedzieć, ale teraz to już nie ważne – odwróciła się i chciała odejść. Nie pozwoliłem jej na to, złapałem ją za łokieć –czego jeszcze odemnie chcesz? – mówiła drżącym głosem. Ja tylko zbliżyłem się do niej i chciałem pocałować ją w usta, ale [T. im] zorientowała się szybko co chcę zrobić i szybko odwróciła głowę. Tak, że wycelowałem tylko w policzek. Nie rozumiałem jej zachowania.

*

-Liam! –wołał mnie Zayn – jakiś list do ciebie, podajże od twojej przyjaciółki – od kogo? Z [T im] pokłóciłem się tuż przed wyjazdem. Nie gadaliśmy okrągły rok, więc jaki miałaby cel. Pogodzić się? Odebrałem list od przyjaciela i podziękowałem mu. Usiadłem wygodnie na kanapie.Otworzyłem kopertę i zacząłem powoli czytać:

„Drogi Liam!

Przepraszam cię za wszystko. Tak dziwnie się zaczynam list, ale cóż. Przepraszam cię, że przy ostatnim spotkaniu zachowywałam się jak egoistka. Nie chciałam, abyś wyjeżdżał, gdyż miałam powód. Moje przeprosiny odnoszą się także do tych w sumie szesnastu lat znarnowanych ze mną, bo wiesz znamy się od urodzenia. Mam nadzieję, że nie odczuwasz do mnie złości, nienawiści? Bo mi na tym naprawdę zależy. Zanim dojedzie do ciebie ten list, mnie już nie będzie. Nie nigdzie nie wyjeżdżam. Tak, chodzi o to drugie. Tą ważną rzeczą jaką chciałam ci przekazać w dniu twojego wyjazdu było to, że chciałam ci powiedzieć. Nie.. ciężko mi to nawet pisać. Ale musisz się dowiedzieć, że mam raka. Wtedy miało mi zostać tylko kilka miesięcy, góra rok. Chciałam, aby mój najbliższy przyjaciel był przy mnie w tych trudnych chwilach. Chciałam ci także powiedzieć jakim uczuciem cię darzę. Miłość. To jest to, kocham cię. Nigdy tego ci nie mówiłam najwidoczniej czas najwyższy. Dla mnie te szesnaście lat spędzonych z tobą to te najlepsze. Dziękuję. Więcej się już nie spotkamy. Chyba, że tam na górze. Przepraszam za wszystkie stworzone przykrości. I proszę nie płacz po mnie. Nie jestem tego warta. Kocham cię i przepraszam. Do zobaczenia.

[T. im.]”

Ostatnie zadania ledwo co przeczytałem, bo łzy wszystko mi zasłoniały. Dlaczego ona? Boże jaki ja byłem głupi. Jak ja mogłem tego nie zauważyć, że coś jest nie tak. Teraz łzy leciały mi strumieniami.
-Co się stało, Liam? – pytał się mnie Louis.
-Ona umarła! – wykrzyczałem to, nic więcej dodać nie mogłem. Zamknąłem oczy. Poczułem jak chłopaki mnie przytulili. Najgorszy moment w moim życiu.

*
Teraz mam dwadzieścia lat. Tak te momenty życia są najważniejsze. Nasze bezsensowne kłótnie, które zajmowały nasz cenny czas. Który mogliśmy wykorzystać wspólnie spędzonymi chwilami. Od jej śmierci minęło dwa lata. Pogodziłem się z tym. Ale nadal czuję pustkę. Jak mi jej brakuje. Pozostały mi tylko wspomnienia. Te najważniejsze w moim życiu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz