sobota, 2 lutego 2013

Louis (Smutne ale romantyczne) xdd

,,1000 metrów nad ziemią''
Stanęłam na parapecie dużego okna, z którego rozciągał się wspaniały widok na wieczorną panoramę Londynu. Jednak widziałam tylko czarno-białe, niewyraźne plamy. Łzy ciekły po policzkach strumieniami. Tak bardzo chciałam je zatrzymać... Nie potrafiłam.
,,- Jeden ruch i będzie po wszystkim. On będzie szczęśliwy, ja przestanę cierpieć'' - myślałam.
Byliśmy parą idealną, każdy to widział. Skoczylibyśmy za sobą w ogień. Nie wstydziliśmy się swoich uczuć wobec siebie,zawsze staraliśmy się je sobie okazywać. Więc co się zmieniło?
Jedna kłótnia zniszczyła wszystko.Mój  świat runął w momencie, kiedy wyczytałam z jego ust ,,Nie kocham Cię''.   Te niezwykle delikatne i kruche serce pękło na miliony, ba.. miliardy małych kawałeczków, które tylko on był w stanie posklejać, ale nie chciał. Ilekroć zamykałam swoje soczyście zielone oczy, widziałam jego rozpromienioną twarz. To bolało... krzyczałam, że mnie zdradza, on, że ma dość aż w końcu powiedział to, czego tak bardzo nie chciała usłyszeć, to co sprawiło tyle bólu i cierpienia.
Cofałam się i wracałam do dawnej pozycji rozmyślając, czy to, co miałam zamiar zrobić będzie miało jakiś sens.A jednak... ,,Jeden ruch''. Przez te 7 sekund, kiedy leciała czuła, że może wszystko.
***
Szedł chodnikiem pogwizdując nerwowo. W ręku trzymał bukiet białych róż, ulubionych kwiatów. Szedł, by przeprosić za te wszystkie niepotrzebne słowa wypowiedziane podczas kłótni. Był zły, po prostu nie myślał co mówił. W głowie układał sobie przebieg spotkania z Tobą. Wszystko co mówił podczas tamtej sprzeczki było nieprawdą:
Tak naprawdę, żył tylko dla ciebie. Jego serce biło tylko dla (T.I). Żył ze świadomością, że kiedy ty odejdziesz, on razem z Tobą. Po prostu byłam jego całym życiem...
W jego podświadomości wszystko było normalne, kolorowe. Szkoda, że rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej... Przed apartamentowcem zobaczył karetkę i tłum ludzi.Podbiegł bliżej. I w tym momencie wszystko zniknęło. Zobaczył coś, czego tak bardzo się bał, coś czego za wszelką cenę pragnął uniknąć. Leżała na ziemi w kałuży krwi. Jej gęste, kasztanowe włosy niesfornie opadały na nienaturalnie bladą, delikatną twarz. Wyglądała jakby po prostu spała...
Padł na kolana, chwycił jej chłodną dłoń i ucałował ją. Nie liczyło się nic. Ani krzyczący na niego funkcjonariusze, ani gapie. Liczyła się ona...
Po jego gładkich policzkach spływały strumieniem słone łzy. Cały czas powtarzał:
- Wracaj, wracaj, wracaj... - Mówił z przekonaniem, choć doskonale wiedział, że nie wróci.
Po 15 ostatnich minutach, które spędził przy niej, pobiegł na ,,Tower bridge''.
- TO MOJA WINA! - Wrzasnął.
A ona? ( Dop. aut. Mój ulubiony moment ^^) Zatrzymała się w połowie drogi prowadzącej do nieba, i ze łzami w oczach wyszeptała:
- Louis nie rób tego, błagam nie - jednak brunet nie wysłuchał jej próśb, skoczył.
T.I widząc to, upadła kryjąc twarz w dłoniach. Pozwoliła by łzy moczyły jej włosy, dłonie i koszulkę. Wiedziała, że zaraz go spotka, ale przecież popełniając samobójstwo nie chciała, aby Lou zrobił to samo. Jednak wyciągnęła pewien wniosek: Louis, popełniając samobójstwo udowodnił, że naprawdę ją kocha.
Poczuła, że ktoś kładzie rękę za jej ramieniu. Odwróciła się, wstała.
Mocno go przytuliła. Zaciągnęła się zapachem jego perfum. Kochała go...
- Shh... Jestem tu T.I i póki co, to nigdzie się nie wybieram - uśmiechnął się czule ocierając kciukiem łzę, która spłynęła po jej policzku. - Bardzo Cię kocham. Zawsze tak było i zawsze tak będzie. Nikt ani nic nie zmieni mojego uczucia do ciebie.
- Idziemy? - Chwyciła go za rękę. Trzymała go tak mocno, jakby zaraz ktoś miał jej go odebrać.
- Razem - podążyli ku niebieskim bramom. - Your hand fits in mine like it's made just for me...
- But bear this in mind it was meant to be - uśmiechnęła się czule.

Co po nich zostało? Wspomnienia i napis, który wyrył na pniu drzewa i ich pierwszą rocznicę:
,, This is realy love.. forever and for eternity''

1 komentarz: