niedziela, 3 lutego 2013

Liam *..*

- Co się stało? - zapytał zatroskany chłopak.
- Nic. - odpowiedziałaś przygryzając wargę.
- To dlaczego jesteś smutna? 
- Nie jestem smutna. Jestem wesoła tylko że po swojemu. - odpowiedziałaś z wyczuwalną drwiną w głosie.
Liam zaśmiał się nerwowo i złapał Cię za rękę. Zadrżałaś. Poczuł to , bo po chwili jego ramię obejmowało Twoją talię. Zaśmiałaś się , a chłopak odwrócił Twoje ciało naprzeciw swojego i z jeszcze większą troską powiedział:
- < t.i. > co się dzieje?
- Wyszedł negatywny...
- Kochanie... Nie martw się! - powiedział z nutką smutku w głosie , lecz chciał Ci przekazać pokrzepiającą energię.
Uśmiechnęłaś się delikatnie , po czym wtuliłaś głowę w jego tors. Pogłaskał Cię po głowie , po czym schylił się by musnąć delikatnie czubek Twojej głowy swoimi spierzchniętymi ustami. Uśmiechnęłaś się delikatnie , po czym odchyliłaś się i powiedziałaś:
-Liam byłeś ostatnio w Ghana , jak tam było?
- Ohh , szkoda gadać. Ale pięknie nas przyjęli. Wzruszyłem się. - zaśmiał się chłopak nerwowo.
- Mam pomysł... Pragnę macierzyństwa , więc czemu nie zaadoptujemy jakiegoś malucha z Afryki?
- < t.i. > to jest... - przerwał chłopak i pojawiła się na jego policzku łza ; po czym dodał:
- Świetny pomysł! Kocham Cię! - zaśmiał się i przybliżył się do Ciebie i złożył na Twoich ustach pocałunek.
Już od tej chwili wiedziałaś że wszystko się zmieni... Zaczęły się te wszystkie formalności z adopcją. Nie obchodziło Was to że chłopak wyjeżdża - liczyła się świadomość posiadania dziecka... Choć nie byliście jeszcze w stałym związku - czyli małżeństwie , ale mieliście w planach ślub... Ukrywaliście jak narazię , wasze oświadczyny. Lecz chcecie się ujawnić , a pomoże w tym dobry uczynek - czyli adopcja.

***

Siedzisz nerwowo jak na szpilkach , własnie zaraz macie zobaczyć Wasze dziecko. Wasze dziecko , które już na zawsze zostanie z Wami i będziecie razem ; choć to nie będzie Wasze prawdziwe dziecko - ważne będzie to że poczujecie to wspaniałe uczucie ; jakie posiada rodzic , który będzie patrzył na swoją kruszynkę... Ty niestety nie mogłaś zajść w ciążę , więc postanowiłaś zadoptować dziecko - lecz wraz z Liamem jesteście jeszcze młodzi ; łakniecie trzeciego członka w Waszej rodzince , oczywiście ograniczonej tylko do Was , ale jeszcze jest członków rodziny o miliony więcej - bo przecież to rodzinka Directioners! Ale to nie jest ważne , gdy słyszycie Wasze nazwiska... Powoli wchodzicie do sali , a tam stała kobieta z zawiniątkiem w ręku , podeszłaś bliżej z łzami w oczach , a gdy ujrzałaś małą dziewczynkę o ciemnej karnacji i kręconych włoskach , łzy swobodnie spadły po Twoich policzkach. Wzięłaś małą na ręce , po czym pogłaskałaś ją po policzku , aż w końcu poczułaś że ktoś Cię obejmuje od tyłu , a potem szepcze w ucho:
- Nasz mały skarb...;))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz