niedziela, 3 lutego 2013

;)))))

Powoli weszłaś na scenę i zaczęłaś się uśmiechać... Byłaś ubrana w skąpy strój policjantki , miałaś u swojego boku kajdanki. Zgrabnie poruszałaś swoim ciałem , ponieważ chciałaś dobrze zabawić osoby na sali. Większość z nich była to płeć męska. Wśród nich zobaczyłaś członka One Direction - < i.t.u.c. > uśmiechnęłaś się na samą myśl że to on zamówił pokaz. Już kiedyś byłaś tancerką striptizu na jednej z imprez na której był - wtedy powiedział Ci kilka słów , dzięki którym w Twoim brzuchu pojawiło się stado motyli...
Nienawidziłaś swojej pracy , lecz była ona dobrze płatna , więc to robiłaś. Najgorsze było to - gdy w klubie zjawiało się pełno obleśnych typów , ale to była codzienność w takim miejscu. Po spłaceniu długu , chciałaś jak najszybciej uciec od tego okropnego miejsca - jakim jest dom publiczny... Nienawidziłaś tego. Więc brałaś jak najwięcej zmian w pracy , aby jak najszybciej to zakończyć...
Ale to w tym momencie nie było ważne , podchodziłaś do każdego mężczyzny pokolei ; aż wkońcu doszłaś do < i.t.u.c. > zaczęłaś się wic wokół niego , a on uśmiechnięty skierował Twoją twarz ku swojej i szepnął Ci na ucho:
- Jesteś zbyt wyjątkowa , by to robić.
Twoje policzki przybrały koloru purpury , a chłopak wstał ; wziął Cię za rękę i bez żadnych zobowiązań wyszliście z obrzydłego budynku. Nawet się nie szarpałaś. Wiedziałaś że możesz mu zaufać...
Słyszałaś tylko jak ktoś wybiega z klubu i krzyczy za Tobą , jednak chłopak kurczowo Cię trzymał , a Ty jak zahipnotyzowana , biegłaś za nim - krok w krok...

***

Obudziłaś się nad ranem , nic nie pamiętałaś z poprzedniego wieczoru. Wiedziałaś tylko to , że < i.t.u.c. > zabrał Cię ze sobą z tego piekła! Delikatnie podciągając się na rękach - rozejrzałaś się po pokoju. Na krześle były ubrania ; wstałaś i założyłaś na siebie za duża koszulkę i dresy. Odnalazłaś na oślep łazienkę , po czym ogarnęłaś swój twarzony nieład. Po chwili już szukałaś kuchni , gdzie uśmiechnięty stał chłopak i pichcił jakieś śniadanie. Podeszłaś do niego po cichu i szepnęłaś:
- Witaj. Dziękuję Ci za pomoc...
- Nie ma za co. - zaśmiał się uroczo < i.t.u.c. >.
- Ja już pójdę.
- Nie puszczę Cię , przecież nie masz gdzie mieszkać.
Przypomniałaś sobie o tym że mieszkanie wynajmowałaś w budynku swojej pracy. Uśmiechnęłaś się niemrawo i wydukałaś:
- Dziękuję... Ale i tak tam muszę wrócić , szef mnie znajdzie i bede miała przechlapane.
- < t.i. > ja z nim wszystko załatwię , spłacę Twój dług i będziesz tutaj ze mną ; bezpieczna. Bo przecież nie zasługujesz na takie życie...
- Dziękuję Ci po raz kolejny. - uśmiechnęłaś się , a chłopak podszedł do Ciebie i z całych swoich sił Cię przytulił...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz