niedziela, 24 lutego 2013

Marchewka :)


" Ty. Ja. Park. Fontanna. Dziesięć minut. "
Nie ma co, miły to on jest bardzo. Rozczesałam moje długie, blond włosy i spięłam je w wysokiego koka. Ubrałam kozaki, płaszcz, szalik i zamiast czapki nauszniki, by nie zniszczyć zrobionej chwilę temu fryzury. Wyszłam z domu i zamknęłam go. Ruszyłam w stronę parku, do którego miałam bardzo blisko. Po około pięciu minutach byłam na miejscu. Brunet czekał już na mnie. Siedział na naszej ławce. To zawsze tutaj się spotykaliśmy, gdy musieliśmy coś sobie powiedzieć. Lou był moim przyjacielem od dzieciństwa. Teraz on ma dwadzieścia jeden lat, a ja dziewiętnaście. Ale dwa lata temu coś się wydarzyło. Zakochałam się w nim. Nigdy mu tego nie powiedziałam bo bałam się niszczyć naszą piętnastoletnią przyjaźń. Zawsze gdy go widzę moje serce zaczyna bić mocniej. Tym razem też tak było. Podeszłam do ławki i na niej usiadłam. Brunet spojrzał na mnie.
- To co się stało ?- Uśmiechnęła się. Dopiero teraz zauważyłam jego czerwone oczy. Spoważniałam. - Dlaczego płakałeś ? Lou co się stało ?
- Zerwała ze mną. - No tak, zapomniałam dodać, że Lou jest, a raczej był z Eleanor. Szczerze jej nienawidziłam. Ale teraz mogłabym ją zamordować.
- Co ? Ale jak to ? Dlaczego ?
- No domyśl się! Nie chciałem jej kupić jakiejś torebki. Powiedziałem jej, że jest za droga. A ta się oburzyła i poszła. Więc ja też poszedłem do domu. Wchodzę do środka i dostaję SMS 'a : "Sorry, ale to koniec. Nigdy Cię nie kochałam. Eleanor." Jaki ja byłem głupi. Dlaczego Was nie posłuchałem ?
- Nie martw się. Ona nie była ciebie warta. Znajdziesz inną, lepszą. Obiecuję.
- A wiesz co jest najlepsze ? - spytał, patrząc na mnie i ocierając łzy. - Że dzięki niej zrozumiałem kogo tak naprawdę kocham.- Chłopak uśmiechnął się, a ja posmutniałam.
- To zadzwoń do niej. Teraz, przy mnie. Chcę wiedzieć kto jest tą szczęściarą. - powiedziałam wymuszając uśmiech. - No już. - poganiałam go.
- Masz rację. - wyciągnął telefon z kieszeni spodni i wybrał jakiś numer. Znał go na pamięć. Wpisał go szybko. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył komórkę do ucha. Uśmiech ani na chwilę nie schodził z jego twarzy. W mojej kieszeni coś zaczęło wibrować. Wyciągnęłam z niej komórkę i popatrzałam na wyświetlacz. Na ekranie widniał napis " Lou dzwoni " Uśmiechnęłam się i odebrałam.
- Halo ? - spytałam.
- Nicky to ty ?
- Tak to ja. Lou czego chcesz ? - spytałam śmiejąc się.
- Muszę co coś powiedzieć.
- Słucham.
- Kocham Cię.
- Ja ciebie też. - powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. On popatrzył na mnie zdziwiony.
- Na prawdę ? - spytał niedowierzając.
- Tak. Kocham cię już od dwóch lat, ale bałam się powiedzieć, bo byłeś z El i nie chciałam niszczyć naszej przyjaźni.
- Ej, to już nie ma znaczenia. Kocham cię, ty kochasz mnie. Wszystko nareszcie odnalazło sens.
- Masz rację. Masz ochotę na ciepłe kakao ?
- Zawsze.- Lou chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę mojego domu. Byliśmy w środku momentalnie. Rozebraliśmy się i poszliśmy do kuchni. Louis pomógł mi zrobić gorąc napój. Gdy był już gotowy dodałam jeszcze pianki, bitą śmietanę i rozkruszyłam na nią czekoladą. Dodałam jeszcze czekoladowe rurki. Poszliśmy do salonu i delektowaliśmy się napojem, ciągle patrząc sobie w oczy. Nigdy nie sądziłam, że moje marzenie się spełni. Gdy wypiliśmy swoje kakao położyliśmy się, otuleni w koc i przytuleni do siebie.
- Kocham cię Nicky.
- Ja ciebie też Louis.
- Wiesz, że musimy wszystkim powiedzieć prawdę.
- Wiem. Najgorzej będzie z fanami. Myślisz, że mnie polubią ?
- No jasne. Kocham cię ! - uśmiechnął się i wpił w moje usta. Przytuliliśmy się do siebie i zasnęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz