sobota, 2 lutego 2013

Hazza ;dd

Nienawiść - może zrodzić się przypadkowo. Możemy nienawidzić ludzi, zwierząt czy rzeczy. Ale miłość... Tym wyjątkowym uczuciem obdarzamy wyjątkowych ludzi. Nie każdy chce być kochany. Ale każdy powinien...
Obudziła się zalana potem. Serce biło jej jak szalone, na myśl o kolejnym z tym tygodniu koszmarze. 
- Alan wróć - szepnęła łamiącym się głosem zwijając się w kłębek. - Obiecuję, że już jutro się spotkamy - dodała.
Alan, jej brat, dwa tygodnie temu zginął w wypadku. Był jej jedyną rodziną.
T.I zwlekła się z łóżka i usiadła na szerokim parapecie. Tam spędziła cały dzień, wpatrując się w tętniący życiem Londyn i wylała litry łez, aż w końcu nadeszła 20.00. Brunetka zarzuciła na siebie szarą bluzę brata i ruszyła na wieczorne ,,zwiedzanie" miasta. Była przy London-Eye, przy pałacu Buckingham (*nie wiem, jak to się pisze xD), aż w końcu dotarła pod Big-ben'a. Ogromny zegar wybił północ. Ulice opustoszały, ludzie schowali się w domach. A T.I pewnie szła do celu. Kiedy była już blisko, naciągnęła kaptur na głowę. W oddali zauważyła szczupłą sylwetkę chłopaka z burzą loków na głowie. W tym samym momencie podeszli do niebieskich barier mostu Tower Bridge, w tym samym momencie przekroczyli je.
- Skaczesz? - Spytał.
- Nie, no co ty! Tak tylko stoję - odparła nie kryjąc sarkazmu.
- Czemu? - Zignorował chłodny ton jej głosu.
- Powiedz, co cię to obchodzi?!
- Bo nie każdy dostał prawo życia, a ty chcesz to prawo zmarnować.
- Dwa tygodnie temu mój brat zginął w wypadku. Był jedyną osobą, która mnie kochała, dla której poświęciłabym wszystko. A teraz? Nie mam dla kogo żyć.
- Żyj dla mnie - szepnął.
- Słucham? - Zdziwiła się.
- Żyj dla mnie!
- To niedorzeczne - pokręciła głową.
- OK to co, skaczemy na trzy? - wyciągnął ku niej dłoń.
- Nie zrobiłbyś tego.
- Owszem, zrobiłbym. To jak, będziesz ryzykować moje życie, czy będziesz żyć dla mnie? - Zapytał.
T.I westchnęła ciężko i stanęła na chodniku.
- Harry - oznajmił chłopak.
- T.I. Od teraz żyję dla ciebie - uśmiechnęła się przytulając loczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz