wtorek, 12 lutego 2013

Hazza ;*


Pierwszy dzień grudnia. Już niedługo przygotowania do świąt. Co rusz na wystawach sklepowych widziałem świąteczne dekoracje. Idę spokojnie ulicami Londynu. Mimo wczesnej pory jestem zmęczony i głodny. Chcę wejść do domu i iść spać. Chłopaki pewnie już na mnie czekają. A ja najpierw jak zwykle idę do swojego świata. Schodzę do podziemi. Przedzieram się przez tłum, by tylko dostać się w to upragnione miejsce. Jak co dzień przepycham się przez tych ludzi, którzy śpieszą się do domu, czy do pracy. Ale ja mam to gdzieś i zdenerwowany popycham każdą osobę, która staje mi na drodze. W końcu docieram do miejsca, do którego chciałem dotrzeć. Ona stoi tutaj jak każdego dnia. Jej zielone tęczówki wyszukują kogoś spośród tego tłumu, który prze głusza każdy dźwięk, który wydobywa poprzez brzdąkania na gitarze. Podchodzę bliżej, by usłyszeć co gra tym razem. Ciągle na nią patrzę, a ona ciągle kogoś wyszukuje. Zatrzymuję się i przysłuchuję jej graniu.
" Hall of fame ."
Mimowolnie uśmiechnąłem się. nie wiem dlaczego, ale te trzy słowa w mojej głowie, wywarły na mnie ogromne wrażenia. A ona z dnia na dzień coraz bardziej mnie intrygowała. Zamknąłem oczy, by wyobrazić sobie w głowie teledysk do tej piosenki. Gdy otworzyłem je z powrotem poczułem na sobie czyiś wzrok. Spojrzałem znowu na " Dziewczynę z gitarą ", bo tak ją nazywałem. Ona również na mnie patrzała i się uśmiechała, więc ja postanowiłem zrobić to samo. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. Podziemie było już prawie puste, a ona nadal grała tę samą piosenkę. Dziewczyna nagle odwróciła wzrok. Przestała grać i wyciąga dzisiaj zarobione pieniądze z futerału na gitarę i wkłada tam instrument. Pieniądze chowa do kieszeni kurtki, a futerał zapina. Swoje długie rudę  włosy próbuje schować pod kapturem, ale one pozostają nieposłuszne i wypadają po za nakrycie głowy. Bierze do ręki swoją gitarę i powoli idzie w stronę wyjścia z podziemi, zostawiając mnie tutaj samego.Odprowadzam ją nadal zdziwionym wzrokiem, a gdy znika mi z przed oczu zorientowałem się, że za długo zwlekałem, by zaprosić ją na spotkanie. Wybiegłem na ulicę i wzrokiem jej szukałem. Gdy wreszcie ją ujrzałem podbiegłem bliżej. Starałem się być niezauważony. Szedłem za nią cały czas. W końcu zauważyłem, że skręcamy w stronę osiedla z domkami jednorodzinnymi.
" Z pewnością gdzieś tutaj mieszka. "
Miałem nadzieję, że to o czym pomyślałem przed chwilą nie jest kłamstwem. Szliśmy jeszcze przez jakiś czas. Na szczęście ona nadal nie zorientowała się, że za nią idę.
" Nareszcie. "
" Dziewczyna z gitarą " wchodziła na ogródek jednego z domków. Wziąłem głęboki wdech i dosyć głośno wypuściłem powietrze z płuc. Pobiegłem do pomarańczowej, która już chciała chwytać klamkę w dłoń, gdy pociągnąłem ją w swoją stronę za drugą. Ona wpadła wprost w moje ramiona o mało nie przewracając nas oboje. Ja jakoś odzyskałem równowagę i uśmiechnąłem się, a ona wciąż patrzała na mnie ze zdziwieniem w swoich zielonych oczach. Jedną dłonią chwyciłem jej podbródek, a drugą zatopiłem w jej pomarańczowych włosach. Po chwili patrzenia sobie w oczy zbliżyłem się do niej i wpiłem swoje usta w jej. Ona odwzajemniła pocałunek uśmiechając się. Od tego momentu jesteśmy szczęśliwa parą i czekamy na synka Louisa <3 .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz