sobota, 2 lutego 2013

Całą paczką ;))

Londyn nocą jest na prawdę piękny. Ale niektóre uliczki nie są oświetlone. W domach, kamienicach są powybijane szyby. Codziennie musiałam obok nich przechodzić, mieszkałam przecznicę dalej. Zawsze przechodziły mnie ciarki. Obdarte ściany budynków, brak latarni.. Za światło robił mój telefon. Cisza, jak zwykle. Szybkim krokiem kierowałam się do domu.- Ulala.. Mamy nowy towar. Ooo to panna [twoje nazwisko].
- Kieran. - powiedziałam pod nosem. Kieran był najpopularniejszy a zarazem najbardziej chamski w całej szkole. Prawie wszystkie dziewczyny w szkole na niego leciały. Chyba byłam jedynym wyjątkiem. Nie zważając na niego, ruszyłam przed siebie.
- Hejeje, skarbie.
- Nie mów tak do mnie.
- Myślisz, że mi uciekniesz? - spojrzał na mnie - Chłopcy! - zaśmiał się, z tyłu podeszło dwóch chłopaków - Zabawimy się. - podszedł blisko, złapał mnie w pasie, odepchnęłam go - Nie radzę. - ponownie mnie chwycił
- Zostaw mnie!
- Skarbie, nie wyrywaj się. - zaczął rozpinać mój płaszcz, pozostałych dwóch mnie trzymało, nie miałam szans, zrzucił go na ziemię..
Przez jedną chwilę widziałam wszystko jakby za mgłą.. Kieran i jego dwóch kolegów leżeli na ziemi.. Stałam zdezorientowała i patrzyłam na nich. Ktoś trzymał ich przy ziemi, trzech chłopaków. Ogółem było ich pięciu.. Jeden z nich gdzieś dzwonił. Piąty podszedł do mnie. Patrzyłam na niego przestraszona. Chłopak zdjął swój płaszcz i zarzucił go na mnie, chwilę potem wziął mnie na ręce, skuliłam się i zamknęłam oczy. Nie wiem kiedy - usnęłam. Kiedy otworzyłam oczy, nade mną stało kilku chłopaków.. Przestraszyłam się.
- Harry, obudziła się! - krzyknął blondyn, do pokoju wszedł wysoki, lokowaty chłopak, usiadł obok mnie
- Jak się czujesz? - popatrzył mi w oczy, spuściłam wzrok
- Bywało lepiej.. Kim.. Kim wy jesteście ?
- Blondynek to Nialler. Brunet w koszulce w paski to Louis, drugi brunet to Liam. Szatyn to Zayn. A ja jestem Harry.
- Kieran Cię napadł z kolegami. Niall, Zayn i Louis powalili ich na ziemię, Liam dzwonił na policję. A ja dałem Ci mój płaszcz i zaniosłem tu.
- Dobrze, że Harry Cię zauważył. - odezwał się chłopak w koszuli w kratkę, spojrzałam na lokowatego
- Ja.. Dziękuję wam.. Gdyby nie wy.. Kieran pewnie.. By.. - w oczach stanęły mi łzy
- Cii. Spokojnie. - zielonooki przytulił mnie do siebie
- Muszę wracać do domu..
- Uważaj bo Cię wypuścimy. - zaśmiał się szatyn
- Ale.. Moja mama..
- Pozwoliłem sobie wejść w Twoje kontakty i zadzwoniłem do niej. - skomentował chłopak, który jadł marchewkę. - Jutro Cię odwieziemy.
- No.. No dobrze. - Popatrzyłam na nich. - Ja.. Was kojarzę..
- Ze szkoły. - spojrzałam na blondyna
- Ze mną chodzisz na geografię. - powiedział loczek, po czym delikatnie się uśmiechnął
- Masz nawet jego numer! Wpisałem Ci. - wyszczerzył się
- Przepraszam za Louis'a, on już taki jest.
- Dziękuję za pomoc.
- Nie ma za co.
- Która jest godzina?
- Koło jedenastej.
- Może ja.. Pójdę już spać..
- Położysz się w moim pokoju.
- A Ty gdzie?
- O mnie się nie martw. Chodź. - wstałam i poszłam z nim na górę, weszłam do jego pokoju i usiadłam na łóżku, on podszedł do jednej z szafek i wyciągnął białą koszulkę, podał mi ją i usiadł obok. - Trochę duża, ale chyba dasz radę. - zaśmiał się
- Harry..
- Tak?
- Dziękuję. Gdyby nie wy..
- Nie ma za co.
Harry skierował mnie do łazienki. Umyłam się i ubrałam jego koszulkę. Wróciłam do jego pokoju. Stał przy szafce w samych bokserkach.
- Em.. Ja lepiej wyjdę.
- Heh. Niee, śmiało wchodź. Przecież nie jestem nagi.
- Prawie.. - zaśmiał się
- Chyba się mnie nie boisz.. Hmm?
- Niee. - usiadłam na łóżku - Jesteś pewien, że.. Mam tu spać? Równie dobrze mogę spać na sofie.
- Jestem pewien. - usiadł obok i objął mnie ramieniem
- Harry.. - złapałam go za rękę - A.. Czy mógłbyś tu zostać póki nie zasnę?
- Jasne. - uśmiechnął się - A teraz się kładź. - wskoczyłam pod kołdrę i przytuliłam głowę do poduszki.. Cały czas przyglądałam się lockersowi. Po piętnastu minutach opadł na łóżko, obok mnie, zasnął. Nakryłam go kołdrą i chciałam wyjść
- Gdzie idziesz? - chwycił mnie za rękę
- Bo.. Myślałam.. Że śpisz.. I chciałam zejść na dół.
- Kładź się tu z powrotem.
- Jesteś pewien? Ja.. Tak dziwnie i źle się czuję, że ja mam spać na Twoim łóżku a Ty na niewygodnej sofie. Właściwie to czemu moja mama nie może po mnie przyjechać?
- Chciała. Ale Louis zapewnił ją, że krzywda Ci się tu nie stanie i żeby nie robić jej kłopotu to Lou powiedział, że jutro Cię odwieziemy.
- Um.. Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.. Harry zbliżył się do mnie. Trochę się przestraszyłam. Odsunęłam się.
- Ha.. Ha..rry.. - wydukałam, chłopak spojrzał na mnie
- Ekhm.. Przepraszam. - usiadł na brzegu łóżka
- Dobranoc. - szepnęłam
- Dobranoc.
* * *
Od tamtego dnia minęło pięć miesięcy. Chłopaków widywałam codziennie. Zaprzyjaźniłam się z nimi. Wszystkie dziewczyny zaczęły co raz bardziej zwracać na nich uwagę, po tym jak Kieran został umieszczony w poprawczaku. Ponoć nie tylko mnie atakował. Kilka dziewczyn zeznało na policji, że były przez niego zgwałcone. Nie wnikałam dalej. Dziś po południu byłam umówiona z chłopakami. Mieliśmy jechać nad jezioro na weekend. Oni, ja i dziewczyny Liam'a, Louis'a i Zayn'a.
*
Punktualnie o dwunastej pojawiłam się w ich domu. Perrie, Danielle i Eleanor poznałam wcześniej w szkole, ale nie sądziłam, że to dziewczyny chłopaków. Wszyscy już byliśmy gotowi, prawie wszyscy. Brakowało Hazzy. Zaczęliśmy szukać go po całym domu, jednak go nie było. Wykręciłam jego numer i zadzwoniłam. Odebrał. Powiedział, że z nami nie jedzie, że spędza czas z dziewczyną. Kiedy wypowiedział ostatnie słowo.. Poczułam ukłucie w sercu. Mruknęłam "bawcie się dobrze" i się rozłączyłam.
- Co mówił?
- Nie jedzie z nami. - wszyscy byli tym najwyraźniej zszokowani
- Dlaczego? - zapytał Lou
- Bo woli spędzać czas z ..
- Z ? - Perrie spojrzała na mnie, w moich oczach pojawiły się łzy
- Ze sw-oją dzi-ewcz-yną. - wydukałam
- Słońce. - Danielle przytuliła mnie do siebie
- Dan, [t.i], co się dzieje?
- No przecież widać, że go kochasz! - wypalił Louis, taa, on zawsze był bezpośredni
- Jedźmy już. - szepnęłam
- Skarbie, nie przejmuj się nim. - El otarła moje policzki
- Macie zamiar tak to zostawić? - wszyscy spojrzeliśmy na Zayn'a
- Zayn.. - Pezz spojrzała na chłopaka - Nie ma innego wy
- Nie ! Jest inne wyjście. Planowaliśmy to od dwóch miesięcy a on tak po prostu nie jedzie z powodu jakiejś panny? Przecież mogą jechać z nami!
- Zayn ma rację. - odezwał się, jak do tej pory nic nie mówiący Liam - Louis zadzwoń i powiedz żeby przyjechał tu z nią. - pasiasty skinął głową i zadzwonił do Harry'ego.
- Będzie za kilka minut.
Wszyscy skierowaliśmy się do salonu.
- No to mów nim padaczki dostaniesz! - zaśmiałam się wypowiadając to
- [t.i] i Niall.
- Możesz jaśniej?
- Niech Harry zobaczy co stracił. Niall'owi to nie zaszkodzi i Tobie również nie. Hmm? To jak? - spojrzałam na Irlandczyka, skinął głową
- No dobra.
- Jestem! - usłyszeliśmy Hazze, wszedł do pokoju z panną Swift, kapitan drużyny cheerleaderek
- Jedziemy? - ścisnęłam rękę Horan'a, wstalismy i poszliśmy na dwór. - Jak się zabieramy?
- Dan, ja, Lou, El i Zayn jedno auto. Harry, weźmiesz [t.i], Niall'a i Perrie?- skinął głową. Wpakowaliśmy rzeczy do bagażnika, wsiedliśmy do aut i ruszyliśmy. Jechać mieliśmy trzy godziny. Ziewnęłam.
- Jeśli chcesz, oprzyj głowę na moim ramieniu. - szepnął Nialler, skinęłam nią a potem ułożyłam na ramieniu Niall'a. Po kilkunastu minutach, zasnęłam..
* trzy godziny później
Poczułam jak ktoś mnie podnosi, przebudziłam się.
- Co się dzieje? - usłyszałam śmiech Harry'ego
- Śpij. - szepnął, wtuliłam się w niego
- Harry skarbie! - usłyszałam głos blond piękności - Jesteś zajęty?
- Jak widzisz. - lekko mnie uniósł
- Połóż ją na ziemi czy gdzieś i chodźmy!
- Tay, słońce.
- Jest ważniejsza?
- Louis! Weźmiesz [t.i] ?
- Jasne. - poczułam, że Harry oddaje mnie Lou
- Poszli? - szepnęłam
- Nie śpisz już? Tak, poszli.
- Postaw mnie Lou, nie chcę Ci ciążyć.
- Nie ciążysz. - uśmiechnął się - Ale jak wolisz. - powiedział i mnie postawił
- Czemu mnie nikt nie obudził?
- Niall i Zayn brali torby. A Harry uparł się, że Cię zaniesie do namiotu. Ale.. Jak sama widzisz.
- Szkoda gadać.
- Jak się spało ? - ktoś szepnął mi do ucha i objął mnie w pasie
- Twoje ramię jest bardzo wygodne. - oboje się zaśmialiśmy
* wieczór
Siedzieliśmy wszyscy przy ognisku. Każdy do każdego przytulony. Mi i Niall'owi całkiem nieźle wszystko wychodziło. Harry chyba uwierzył.
- Później przyjdę. - skinął głową, pocałował mnie w policzek i poszedł do namiotu. Zauważyłam, że panna Swift również poszła się położyć. Przy ognisku siedziałam ja, Harry, Eleanor, Lou i Zerrie. Dan i Liam byli na spacerze. Usiadłam obok Lou i El. Z ich drugiej strony siedział Zayn z Pezz.
- Harry, chodź bliżej. - Perrie zachęciła go gestem ręki, ja przytuliłam się do Lou.
- Chodź do mnie. - usłyszałam nad sobą, usiadł obok i odciągnął mnie od Lou, tuląc do siebie. Pocałował mnie w czubek głowy. - Jak z Nialle'm ? - zapytał
- Dobrze. A .. Taylor?
- Świetnie jest. - uśmiechnął się
- Idę do Niall'a. Śpiąca jestem.
Weszłam do namiotu i położyłam się obok przyjaciela. Szybko zasnęłam.
* południe
- Zbiera się na deszcz. - mruknęłam pod nosem. Byłam sama w lesie. Powiedziałam, że muszę się sama przejść. To chyba nie był dobry pomysł. Zgubiłam się. Do tego zaczęło padać, na domiar złego - rozpoczęła się burza. Najgorsze co może być.
* tymczasem u reszty
- Gdzie [t.i] ?
- Trzeba jej poszukać.
- Panikujecie. Kiedyś wróci.
- Co Ty wygadujesz?! Ona jest sama w lesie! Bez bluzy, długich spodni! Do tego boi się burzy. Jeśli masz zamiar dalej tak gadać to idź i się utop. - powiedział Louis
- Co się dzieje? - z namiotu wyszedł Harry
- [T.i] nie ma a zaraz zacznie się burza. Wołaj resztę.
Po piętnastu minutach się rozdzielili. Liam i Danielle zostali, w razie jakby [t.i] wróciła. Louis z Eleanor poszedł obejść wszystkie polany i łąki. Niall poszedł obejść wszystkie ścieżki, a Harry z Zerrie poszli do lasu. Harry w jedną, Zerrie w drugą.
* [t.i]
Siedziałam skulona pod jednym z drzew. Byłam cała przemoczona i zziębnięta. Modliłam się aby ktoś mnie znalazł. Poczułam jak czyjeś ramiona mnie oplatają. Podniósł mnie i przytulił mocno.
- Harry. - wyszeptałam w jego bluzę
- Harry, nie mu
- Cicho siedź i nic nie mów. - zaśmiał się
Po kilku minutach byliśmy w namiocie. Harry cały czas przy mnie siedział i mnie przytulał.
- Jak się czujesz słońce? - do namiotu wszedł Niall
- Niall. Możesz zostawić nas samych?
- Jasne. - powiedział i wyszedł
- Czemu go wygoniłeś ?
- Bo chcę być z Tobą sam.
- A Taylor? - poderwał się z miejsca. - Nie ma to jak o dziewczynie zapomnieć. - zaśmiałam się
Harry wyszedł, przyszedł Niall. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Będzie dobrze. - szepnął i pogłaskał mnie po głowie
- Mogę wejść? - loczek popatrzył na nas
- A gdzie Taylor? Nie będzie zazdrosna? Zaraz będzie krzyczeć. Leć do niej.
- Czyli nie mogę.
- Dlaczego go tak traktujesz ?
- Robił byś to samo Niall.
Rozmowę przerwał nam krzyk Taylor.
- Czyli nie jestem ważna?
- Oczywiście, że jesteś!
- Co ma znaczyć ta rozmowa z Tomlinson'em ? Słyszałam! - razem z Niall'em wyjrzeliśmy z namiotu
- Co się dzieje? - podeszłam do El
- Panienka robi wyrzuty Hazzie bo mówił Lou, że tęskni za spędzonymi z Tobą chwilami, sam na sam.
- Sam jest sobie winny. - mruknęłam, Horan'ek objął mnie w pasie i położył głowę na moim ramieniu. Harry na nas spojrzał.
- Nie wytrzymam! - krzyknął, wszyscy spojrzeliśmy na niego - Jesteś pusta, bez serca! - wrzasnął na Swift - Nie kocham Cię. Chciałem zapomnieć o [t.i], tak wykorzystałem Cię! Kocham [t.i] i nie przestanę. Mimo tego, że jest z Niall'em.. Będę o nią walczył. - wszyscy staliśmy w ciszy
- [t.i] i ja nie jesteśmy razem. To był.. Układ. Nie wnikaj w szczegóły. Ona również Cię kocha, nad życie. - spojrzałam na Niall'a, puścił mnie, Harry do nas podszedł
- Okłamałaś mnie.
- Miałam inne wyjście? Bolało.. - uniósł mój podbródek
- Kocham Cię. - wyszeptał w moje usta
- Ja Ciebie również. - odpowiedziałam wtulając się w jego tors.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz