niedziela, 17 lutego 2013

Niall *-*


Mieszkam w Irlandii od urodzenia. Moi rodzice pochodzą z Anglii, ale kiedy mama była w ciąży wyjechali do Irlandii. Tu chodziłam do szkoły, tu poznałam moich przyjaciół, a jednym z nich był Niall. Przyjaźniliśmy się odkąd pamiętam i to on zawsze dodawał mi siły i otuchy. Był dla mnie najważniejszą osobą na świecie i obiecaliśmy sobie, że nikt i nic nigdy nas nie rozdzieli.
Ale jednak coś musiało pójść nie tak. Pewnego dnia tata przyszedł do mnie i do mamy cały rozpromieniony i powiedział, że wracamy za tydzień do Londynu. A właściwie oni wracają, bo ja tam będę pierwszy raz. Nie byłam szczęśliwa, a rodzice z całą pewnością oczekiwali po mnie innej reakcji.
- Ale zawsze chciałaś tam jechać! - tłumaczyla mama.
- Jechać pozwiedzać, a nie zamieszkać. Jak ja mogę zostawić Nialla, no jak? - mówiłam ze łzami w oczach.
Tak czy siak musiałam mu to oznajmić. Nie było to proste, ale musiałam.
Dzień przed wyjazdem poszłam do niego. Zadzwoniłam dzwonkiem i stałam przed jego drzwiami bojąc się, jaka będzie jego reakcja. Otworzyła mi jego mama i powiedziała od razu, że jest u siebie. Poszłam więc do jego pokoju i zapukałam.
- Proszę - usłyszałam.
- Hej Nialler - przywitałam się.
Niall od razu zerwał się z krzesła i podszedł do mnie. Przytulił mnie na powitanie i powiedział:
- No hej, co tu robisz?
- Właściwie to… Przyszłam ci coś powiedzieć… Nie będziesz szczęśliwy, ale zrozumiem cię, bo ja też nie jestem.
- Co się stało [T.I]?
- Niall… Ja… No bo ja wyjeżdżam.
- No i? Nie raz wyjeżdżałaś, a z takich wyjazdów się wraca.
- Obawiam się, że z tego nie tak prędko…
- Co? O czym ty mówisz?
Podeszłam do jego łóżka i usiadłam. On stanął naprzeciwko mnie i wyczekiwał odpowiedzi.
- Przeprowadzam się do Londynu.
Chwila ciszy. Długa chwila ciszy. Widziałam, że Niall był przygnębiony. Chodził nerwowo po pokoju w tą i z powrotem strasznie zdenerwowany.
- Kiedy wyjeżdżasz? - spytał w końcu.
- Jutro…
- Jutro?! Od kiedy wiesz, że czeka cię przeprowadzka?
- Od tygodnia.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?
- Nie chciałam widzieć cię smutnego. Przepraszam Niall.
Wstałam, podeszłam do niego i objęłam go. On również to zrobił i szepnął mi do ucha:
- Nie zapomnij o mnie, okej? Nigdy o mnie nie zapomnij…
Pokiwałam twierdząco głową, a po moich policzkach spłynęły łzy. Niall naprawdę był mi bardzo bliski i śmiało mogę stwierdzić, że bliższy niż rodzice i ogólnie rodzina, więc dlatego to z nim było mi się najtrudniej pożegnać. Oboje zgodnie uznaliśmy, że jutro się nie spotkamy, bo jeszcze bardziej to utrudnimy, dlatego zrobimy to dzisiaj i jak najszybciej.
Serio nie było mi łatwo się z tym pogodzić, ale ja nic nie mogłam z tym zrobić.
~*~
*Kilka miesięcy później, 14 luty*
W Londynie mieszkam już kilka miesięcy. Na początku nienawidziłam tego miasta, bo odebrało mi przyjaciela oraz wszystko inne, co miałam, ale z czasem zaczęłam się przyzwyczajać. Poznałam kilka fajnych dziewczyn, ale z żadną nie byłam tak blisko jak z Niallem.
A teraz są walentynki. Każda z koleżanek miała chłopaka, więc spędzałam je samotnie. Postanowiłam nie ruszać się z domu i oglądać w telewizji jakieś badziewne filmy o miłości. Nawet moi rodzice postanowili sprawić sobie romantyczną kolację dla dwojga, a przed wyjściem ostrzegli, że mam na nich nie czekać.
Więc poszłam do sklepu, kupiłam popcorn, chipsy i piwo i wróciłam do domu. Wygodnie usadowiłam się na kanapie, otworzyłam wszystko, co kupiłam i włączyłam telewizor. Niestety moje odprężenie nie potrwało długo, bo usłyszałam dzwonek do drzwi. Schowałam pospiesznie piwo i podeszłam do drzwi przekonana, że moi rodzice czegoś zapomnieli. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się rozpromieniony Niall. Byłam zaskoczona, bo nie widziałam go na żywo od naszego łzawego pożegnania. Rozmawialiśmy przez kamerkę internetową, ale nie powiedział, że przyjeżdża.
- Nialler? Co ty tu robisz? - rzuciłam mu się na szyję i trwaliśmy w uścisku dobre kilka minut.
- Tęskniłem za tobą [T.I] - powiedział. - Tak cholernie tęskniłem.
Odsunęłam się od niego delikatnie i dałam znak, żeby wszedł.
- Ja też tęskniłam. Ale czemu akurat teraz przyjechałeś?
- Bo są walentynki.
- I?
- I… no właśnie. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, że jestem dla ciebie tylko przyjacielem, jednak ty dla mnie jesteś kimś znacznie więcej. A ten dzień to najlepszy moment na takie wyznanie. Bo… Ja cię kocham [T.I], tak bardzo cię kocham, że w momencie kiedy cię straciłem, to mój świat runął. Nic nie miało dla mnie znaczenia i to było jakby zabrakło dla mnie powietrza na ziemi. Jakbym…
Przerwałam mu ten potok słów pocałunkiem, który szybko odwzajemnił. Usta Nialla były bardzo rozgrzane, a sposób, w jaki całował podchodził do perfekcji. Odsunęliśmy się od siebie niechętnie, a Niall dokończył:
- …umierał…
I znów do siebie przylgnęliśmy.
Dalszą część tego emocjonalnego wieczora spędziliśmy "oglądając" film na kanapie, choć prawdę mówiąc w ogóle nie zwracaliśmy na niego uwagi. Cieszyliśmy się sobą, a co działo się dookoła nas nie miało najmniejszego znaczenia.

2 komentarze:

  1. Wow to jest świetne ;) Czytam wszystkie imaginy po kolei i są naprawdę niesamowite . Kocham Cię za to , że tak piszesz ...

    OdpowiedzUsuń
  2. piękny....kocham Cię normalnie :*

    OdpowiedzUsuń